Przeciętny.Kiepska gra Kostnera,choć w sumie chyba najbardziej zawalił
reżyser.Obejrzyjcie Tombstobne,to prawdziwy western.Tu "flaki z olejem".Dla
fanów westernu.5/10
musze sie zgodzic. obu filmom dalem po 7, ale tombstone to taka bardzo mocna 7ka z dobrymi: russellem i elliotem i swietnym valem killmerem.
Fakt , że Val Kilmer świetny ale dla mnie Costner wypadł lepiej niż Kurt i sam film bardziej mi się podobał od Tombstone.
Czy ja wiem. W "Tombstone" fabuła opierała się na good guys vs. bad guys, cała historia to była opowiedziana w dużym uproszczeniu i bardziej skłaniała się ku legendzie Earpa. Tutaj reżyser pokusił się o coś więcej, bo "Wyatt Earp" to nie tylko western ale także w pewnym sensie film epokowy i oddający - tak mi się wydaje - bardziej wiarygodny obraz same Earpa. Nie klarownego stróża prawa, ale człowieka którym miał swoje słabości. To, że Costner zagrał go bez wyrazu to inna sprawa. No i uniknięcie zbędnego patosu.
Jedyny minus to długość - stanowczo przeciągnięty.
Jestem właśnie po Tombstone i jakoś mnie nie urzekł. Dennis Quaid zagrał moim zdaniem znacznie lepiej od Vala Kilmera, choć ten też podołał zadaniu. Natomiast jeśli chodzi o Kurta Russela, za którym jakoś nigdy nie przepadałem to, jego okropne wąsy od razu mnie odrzuciły. W Wyatt Earp mamy klimat i jeszcze raz klimat. Oglądając film pierwszy raz czułem się jakbym tam był.
Tombstone może i mial dobrą obsade ale scenariusz był tak nielogiczny i nieudolny ze ciężko było do końca wytrzymać. Natomiast Wyatt Earp z Costnerem może i nie jest to klasyka kina ale przynajmniej przyjemnie sie to ogladało i wszystko mialo ręce i nogi w fabule. Dlatego Tombstone jak dla mnie 4/10, Wyatt Earp 8/10.
Niema co porównywać tych dwóch filmów. Tombstone ukazuje tylko epizod z życia Watt'a a tutaj mamy film biograficzny ukazujący całe jego życie.
Film dobry, ale zgodzę się, że bardziej charyzmatyczną rolą popisał się Russell... 7/10
Wszystko rozwleczone niemiłosiernie. Drobiazgowe rozwodzenie się nawet nad nieciekawymi aspektami życia bohatera nie może wyjść na dobre. Poza tym kompletny brak wyraźnego złoczyńcy, który byłby jakąś przeciwwagą dla Costnera. Zero dynamiki, zero akcji. Tak western nie powinien wyglądać.
W "Tombstone" za to mamy wszystko. Jest Earp kontra Curly Bill i Holliday kontra Johnny Ringo. Strzelanina w zagrodzie to porządna filmowa strzelanina.
Tombstone o wiele lepszy od gry aktorów po fabułę itd Kurt Russel , Val Kilmer zagrali lepiej niż Costner czy Quaid