PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10044531}

Wybraniec

The Apprentice
2024
7,0 22 tys. ocen
7,0 10 1 22500
7,2 68 krytyków
Wybraniec
powrót do forum filmu Wybraniec

z cyklu: i believe in america..

albo ten, znacie ten, autorstwa niejakiego gordona gekko, o tym, że greed is good, greed works?

oto jego żywa materializacja w wersji obrazkowej i na faktach..

(with a head like a fakking orange)

jak również najbardziej twórcze wykorzystanie gęby nixona w celach skojarzeniowo-adekwatnych od czasu filmu Na Fali z keanu reevesem i patrickiem swayze.

(i never liked bullies)

ali abbasi zapobiegawczo-interwencyjny rozmienia się na grosze (a mogło być tak dobrze nam) tłukąc takie schematyczne biopy, jakkolwiek podziwiam jego żelazną konsekwencję w kwestii charakterologicznego doboru postaci: od wariacji na temat Dziecka Rosemary tudzież buszującego w skandynawskich lasach trolla, poprzez oczyszczającego arterie komunikacyjne miasta stołecznego teheran mordercę fanatyka, do (ex und next) najwyższego urzędnika stanów zadowolonych krainy wolności i hamburgera. na jedno wychodzi.

(my name is legion for we are many)

by the way:

trump gwałcący (is that your g-spot?) (co nie udało się panu prawnikowi donalda na fakcie w Kolejnym Filmie o Boracie, udało się samemu donaldowi w fikcji adekwatnej) (biedna bakalowa),

trump chlipiący (don't you fakking look at me!) (brzmi znajomie?),

trump-kryptogej (uroczy efekt podwójnej ekspozycji z nałożeniem gęby zaskoczonego trumpa na gębę istoty dominującej w scenie orgii hotelowej, której oddaje się cohn) (zarazem antycypacja tego co nastanie) (wskutek niemożności antycypacji tego co nastało),

w te wszystkie trumpy jestem jeszcze skłonny uwierzyć, ale

kto uwierzy w trumpa (własnoręcznie) (przywejściowo) (podprzydrzwiowo) (niedomofonowo, a) (zakciukstukpukanieniowo) (nawycieraczkowo) żebrzącego o renty od psychopatycznych najemców czynszówki?

c'mon, guys..

rozumiem, że ciężko jest ukazać przysłowiowego pucybuta - zwłaszcza kiedy ów startuje z jednym zaledwie milionem dolarów na koncie - ale c'mon, guys..

twórcy najwyraźniej nie mają świadomości co sami nakręcili, albowiem prawdziwym etapem życia tak zwanego pucybuta w tym przypadku nie są sceny, w których jakiś (obleśny) (przepocony) (zapodkoszulkowany) psychopata oblewa trumpa wrzątkiem, a te, w których trump kaja się przed cohnem albo o coś błaga (na przykład w scenie łazienkowej).

tym niemniej sekwencja z wrzątkiem jest symboliczna - a odnieść ją można do wielu filmów z naszym filmem o Kuleju na czele peletonu - ponieważ przypadkowo obnaża mechanizmy; ukazuje bowiem bezwiedną śmieszność i nieporadność z jaką twórcy podchodzą do prawdziwych postaci próbując na chama wtłoczyć je w ciasne, duszne i wysztucznione ramy tak zwanych wymogów gatunkowych.