Fajny pomysł na fabułę, całkiem dobre rozpoczęcie, ale za szybko, za szybko, i niepotrzebnie - zastąpiono prawdziwą akcję wybuchami, strzelaninami i ucieczkami. No, niechby coś z tego zostało, ale scena, w której Lincoln i Jordan spadają z 70(!!) piętra bezproblemowo na siatkę (!) - pomijam już fakt, że podczas upadku zleciało im na głowy mnóstwo badziewia, wybuchł helikopter... jest tak bezdennie głupia, że aż obraża inteligencję najgłupszego widza. Rozumiem umownośc filmową, ale ten kawałek pobił wszelkie rekordy debilizmu w kinie...
W ogóle za dużo jest tu bezmyślnej akcji. Podkreślam - bezmyślnej. Do akcji jako takiej nic nie mam. Ale tu aż prosi się o dodanie więcej scenek z rozwojem relacji między bohaterami - co dodałoby autentyzmu tej naciąganej - jakby nie patrzeć - historyjce. Niestety, prześlizgnięto się po tym nader powierzchownie, szkoda, bo to zbrodnia zmarnowac tak dobrego aktora, jakim jest McGregor, do banalnych scenek poscigów i skoków przez przeszkody...
Na szczęście nie spodziewałam się zbyt wiele po tym filmie, gdy zobaczyłam nazwisko reżysera - Michael Bay. Wtedy już wiedziałam, na co trzeba się nastawiać - głownie na efekciarską młockę.... Przynajmniej się nie rozczarowałam;)