Krzysztof Kieślowski zdecydowanie lepiej sprawdzał się w kręceniu późniejszych filmów. Owszem, dobrze opowiadał pan Marian Osuch we własnej osobie o swojej okrutnej pracy - ale nie jest to też coś, co zapadnie mi głęboko w pamięci. Zwolenników kary śmierci, egzekucji czy tortur w dzisiejszych czasach wcale nie powinno być. A temu panu bardzo na tym zależało, żeby do końca świata były takie prawa w polskim więziennictwie. Gdybym spotkał w prawdziwym życiu takiego człowieka, to bym nim gardził, wyklinał, żeby nie zatruwał mi życia swoimi "mądrościami". Preferuję "Dekalog" czy kinowe "Krótkie filmy o...". 5/10