... muszę przyznać, że film jest tragedią pod względem zdjęć. Na prawdę, trzeba mieć silne nerwy, żeby przebrnąć przez pół godziny tej produkcji. Nie wiem jak w dalszej części filmu, ale operator kamery i jego slideshow w scenach walki, to jest porażkowo górne! Zamysłem pewnie było dodanie dramatyzmu, a powstało raczej coś podobne do zacinającego się materiału (klatkoza i powroty do kilku dziesiętnych sekundy wstecz i tak kilka razy ta sama scena). Ogólnie tematyki filmu nie ocenie, bo produkcje z Seagalem kto ogląda, ten wie, że są zawsze o tym samym - więc wieje nudą. Technicznie, porażka jakich mało.
Odradzam!
Filmy z Segalem są coraz słabsze :-(
Kiedyś sceny walki były duuuużo lepsze (np. w filmach Liberator czy Nico) tutaj przez jakieś dziwne dla mnie ujęcia kamery i zmianę tempa dla mnie są denerwujące.
100% racji, a po walce w barze właśnie wyłączyłem i idę spać... tego się nie da oglądać
bo kiedyś i Seagal był młodszy, energiczniejszy i naturalny. Teraz to zostały młode laski, które z niewyjaśnionych mi powodów są w nim zakochane i dzielnie pozostają przy jego boku / łóżku, energiczne i nie do zniesienia w swoim montażu sceny walki oraz jedyna naturalna "rzecz" w filmie - tlen.
Też pomyślałam, że to klatkowanie ma ukryć braki w kondycji fizycznej Seagala; dodać dynamizmu, którego nie ma.