ale śladowego realizmu można się chyba spodziewać. Niemożliwe jest, żeby inteligentna i pełna wdzięku Audrey wyszła (i wytrzymała z nim 15 lat) za takiego prymitywa, chama i przygłupa, jakim jest Nick.
Tylko nie wiem po co Jennifer się tak napompowała, przez chyba cały film nic innego nie zwracało mojej uwagi bardziej niż ta wymuszona mimika. Szkoda, że kobiety sobie to robią