Trzeba przyznać, że chwyt, który zastosował reżyser filmu - Niels Mueller w końcówce filmu, kiedy postać
grana przez Seana Penna nagle pod wpływem "zaplanownej" chwili decyduje się na wyciągnięcie broni i
użycie jej w samolocie było znakomitym posunięciem. Nie chodzi o to, że gość machał z gnatem i narobił
wokól tego wiele szumu. Rzecz w tym, że przez 90% filmu, reżyser powadzi opowieść w dosyć ślimaczym
tempie, skupiając się głównie na obrazie psychologicznym bohatera i przyczynach dla których postapił w
finałowej scenie i kiedy wydaje się, że Mueller nie zaskoczy nas już niczym szczególnym, nagle zaczynamy
widzieć innego Samuela Bicke - wybuch ekspresji Penna, który powoduje, że nawet dla kogoś kto 'przespał"
wiekszośc filmu, końcówka jest porywającym widowiskiem. Znakomite posunięcie reżysera, znakomity Penn.
6/10