moja przygoda z lynchem zaczęła się na dobre. po niezbyt udanych potyczkach z "mulholland drive" i obejrzeniu zupełnie innej niż typowe obrazy "diuny", stanąłem twarzą w twarz z prawdziwym mistrzem...
ale wydaje mi się, że chociaż w małym stopniu, ale zawsze jakoś, udało mi się rozwiązać zagadkę lyncha. po prostu lynch się z nami bawi i sądzi, że każdy może tę zabawę zrozumieć w inny sposób. może jego bohater fred jest po prostu chory psychicznie, paranoik. jest zagubiony, żyje w stresie związanym z nocną pracą i ciągłym podejrzewaniem żony o zdradę (kobiety są u lyncha "dziwne", ale to na nich opiera się akcja filmu - są to typowe femme fatale - o sile przyciągającej mężczyzn, ale jakże destrukcyjnej) ...
ale bohater sam nie zdołałby lewitować pomiedzy fikcją a prawdą. potrzebny jest mu przewodnik, ktoś, kto pokaże mu, ze takie zjawisko jest możliwe. tym nauczycielem zostaje tajemnicza postać, z białą twarzą. postać nieziemska, demoniczna. to ona, już na przyjęciu, pokazuje fredowi, że w jednym czasie można być w kilku miejscach...
a tytułowa zagubiona autostrada? czy to nie miejsce, w który zdarzyć może się wszystko? czy nie można uznać jej za psychikę człowieka...
film ma bardzo dziwną strukturę. z początku bardzo nudną... do tego dochodzą lakoniczne dialogi, choć często bardzo filozoficzne i ciekawe ("wolę pamiętać rzeczy po swojemu (...) tak, jak je pamiętam - niekoniecznie tak, jak się zdarzyły"). a to wszystko dlatego, że to nie słowa mają w tym filmie budować akcję... tworzą to obrazy, krótkie, tajemnicze, niezrozumiałe... lynchowskie?! symbolika, kolorystyka, z dominantą czerwieni i dziwnego błekitu. no i ta muzyka - świetnie dopasowana do przebiego zdarzeń...
P.S.
bardzo interesuje mnie czego rodzice nie chcieli powiedzieć peterowi? może ktoś z was ma ciekawy pomysł... w sumie to, co się wydarzyło tamtej nocy jest podstawą filmowej akcji... czyżby dosżło do jakiejś zamiany dusz... jeśli tak, to moja wizja filmu upada - ale wcale się z tego powodu nie martwię, bo wiem, że lyncha rozgryźć nie potrafi nikt - nawet on sam.