Właściwie to cały czas albo się uśmiechałam, albo miałam łzy w oczach. Często jednocześnie:-)Szczególnie gdy pojawiała się mama Romana i Haliny.Ta starsza pani miała jakieś takie ciepło w sobie i moim zdaniem była piękna. Ta scena kiedy spojrzała na zegar i zaczęła grać ,,Warszawiankę'' bardzo mnie wzruszyła. Pózniej gdy Roman grał nad brzozowym grobem Ryszarda i na końcu marsz żołnierzy śpiewających ,,Serce w plecaku''...nie, tego się nie opisze - to trzeba zobaczyć:-)