Więcej nie znaczy lepiej. Serio. Strasznie się ciągnie. Wszystko zostało przedstawione dużo gorzej. Twórca mając 80minut więcej do wykorzystania po prostu nie podołał.
Ja mam inne odczucia, co do pełnometrażowej wersji - spodobała mi się bardziej niż "Curfew". W "Zanim zniknę" wątki są bardziej rozbudowane, jest więcej pięknej muzyki, która buduje odpowiedni klimat, oglądamy jak zmieniają się relacje pomiędzy bohaterem a siostrzenicą, jak nawiązują ze sobą więź. W krótszej wersji zabrakło mi martwej dziewczyny i listów bohatera, które przedstawiały jego stan psychiczny. Jednak wydaje mi się, że duży wpływ ma kolejność - ja obejrzałam najpierw "Zanim zniknę", który mnie zachwycił, a dopiero później "Curfew", więc zabrakło mi niektórych elementów. Gdybym obejrzała te filmy w odwrotnej kolejności, być może miałabym poczucie, że dłuższa wersja się ciągnie.