Zdobyć Woodstock

Taking Woodstock
2009
6,6 9,0 tys. ocen
6,6 10 1 8984
6,8 11 krytyków
Zdobyć Woodstock
powrót do forum filmu Zdobyć Woodstock

Film jest po prostu słaby . Zdecydowanie odradzam.

ocenił(a) film na 4
popo_fw

Zdobyć Woodstock- tytuł zapowiada fajny film, i film nie jest zły, da się obejrzeć, ale nie jest zachwycający, opowiada o kulisach organizacji Woodstock. Zawiodłam się na muzyce, prawie w ogóle w filmie jej nie ma:/ jeśli lubisz takie hipisowskie klimaty to możesz zobaczyć ,aczkolwiek nie porywa jakoś

ocenił(a) film na 4
doris86pl

Lubię hipisowskie klimaty film określam w słowach: cycki, żydzi, ćpanie, cycki.

popo_fw

Nie powiedziałbym że film był słaby, poprostu nie był muzyczny, ale nie
można mu zarzucić braku klimatu, którego jest sporo. Poprostu nie jest to
film o muzykach grających na Woodstocku tylko o kulisach i otoczce
toważyszącej imprezie i to moim skromnym zdaniem jest dobrze
odzwierciedlone :)
7/10

ocenił(a) film na 5
popo_fw

Ja tez się zawiodłam. Zwłaszcza jeżeli idzie o muzykę. Ale i sama akcja mnie nie porwała... Jakiś takie nudne to wszystko było... A liczyłam na zabawę w stylu Woodstock właśnie! :P

ocenił(a) film na 6
popo_fw

Fakt, na muzykę można było położyć większy nacisk, ale sam film ma świetny
klimat.

ocenił(a) film na 8
popo_fw

Na filmie absolutnie się nie zawiodłem, ale miałem nadzieje, że jednak pokażą coś z koncertu. Zabrakło mi tego.

ocenił(a) film na 7
Adder

Fajnie, że nie pokazali koncertów. Bo główny bohater na żadnym z nich nie był. Mnie też się zresztą zdarzało być na festiwalu, a nie być na żadnym koncercie.
Film niesamowity. Szczególnie dialogi. I małe szczególiki. I klimat.

szakira

to po co tam byłaś skoro nie byłaś na koncercie?

ocenił(a) film na 6
Labavi

zapewne zdecydowały klimat i małe szczególiki;)

popo_fw

Dlaczego wszyscy domagają się od tego filmu relacji z koncertów? Jeśli chcecie muzyki z Woodstock, obejrzyjcie film dokumentalny z 1970 r. pt. "Woodstock": trzy godziny występów i wywiadów.
"Taking Woodstock" pokazuje społeczno-obyczajową sytuację, która towarzyszyła przygotowaniom. Muzyka owszem, była ważna, ale równie ważne było to, co dzięki niej udało się osiągnąć: zmianę mentalności, przełamanie stereotypów i schematów, głęboko wtedy zakorzenionych w społeczeństwie amerykańskim. Relacja muzyczna jest tu właściwie zbędna. I bez niej udało się A. Lee doskonale oddać atmosferę tamtych kilku dni.

ocenił(a) film na 9
kalista

Amen!

ocenił(a) film na 7
kalista

A jednak trochę muzyki by się przydało, zwłaszcza na koniec, bo koniec siada trochę. Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale chyba miało być trochę muzyki, ale nie było zgody na wykorzystanie archiwalnych nagrań. Trochę Janis na koniec, to by była prawdziwa wisienka na torcie.
A Ang Lee niesamowicie potrafi się wczuć w różne klimaty, tutaj chyba w żydowską komedię, z całą jej niewinnością nawet jeśli cycki. :) I pomyśleć, że sam niekoszerny. :)

kalista

Nie chodzi o relacje z koncertów, ale o muzykę w tle. Po co pisać nową, skoro ta, już napisana ponad 40 lat temu, świetnie by się nadawała?

popo_fw

Niestety również mocno się zawiodłem. Film, który w tytule ma "Woodstock" obowiązkowo powinien być okraszony sporą dawką niezłej muzy!
Zamiast tego i innych ważnych przymiotów ruchu hipisowskiego (pokój!) otrzymaliśmy mieszankę gejowsko - ekshibicjonistyczną.
Ale najgorsze jest to, iż film ten jest promocją narkomanii.... Nie chodzi tu o dyskusyjną marihuanę, lecz o ostre narkotyki , które tutaj są przedstawiane jako coś "bajecznego".

ocenił(a) film na 5
netis7

Mówimy o muzyce w filmie czy nie - nie stworzył on atmosfery. Za każdym razem kiedy oglądam dokumenty czy po prostu fragmenty z lat 60/70 czuję "nie! dlaczego nie urodziłam sie wcześniej?!" - tutaj tak nie było. Scena w której Elliot bierze kwas i cała trójka "przeżywa" odlot jest zupełnie nieprzekonywująca, matka bohatera w zamierzeniu tragicznie-zabawna w rezultacie jest bardzo tanim przykładem groteskowości, kompletnie nie śmieszyło mnie jej zachowanie chociaż pewnie taki był pierwotny zamiar reżysera. Co jeszcze, postać Michael'a Lang'a - wychillowany? skrajnie pozytywny? nie, kompletnie nie - postać beznadziejna - sztuczna. Znalazłabym 2, może 3 fragmenty które były dobre -jak scena w której Elliot patrzy z oddali na scenę która zaczyna poruszać się i wirować. Jednak to co pisze KALISTA o społeczno-obyczajowej sytuacji sorry ale to też mnie nie przekonało, poważne problemy (pieniądze) odczuwało się jako błahe i tak naprawdę nie wiadomo było jak sprawa wygląda - strasznie dziwne. Cóż - zobaczyć można jednak po obejrzeniu nie nadchodzi chwila refleksji - to chyba najgorsze nie sądzicie?

ocenił(a) film na 7
klang

No a ja zabrałam się do filmu, nie oczekując niczego. Kiedyś kultura hippisowska naprawdę mnie fascynowała. Dziś wolałam obejrzeć film o prawdziwym obliczu Woodstocku, nie mocno wyidealizowany obraz różowych lat 60... No i nie zawiodłam się. Interesująca historia, historia o zwykłych ludziach, dla których dzieci - kwiaty są czymś fascynującym, acz niepojętym. Historia o gościu, który przyczynił się do powstania legendy całkiem przypadkowo, kierowany prozaicznymi pobudkami. Fanatykom hippisów może się nie spodobać i nie dziwi mnie to wcale, bo przecież Woodstock jest tu tylko wątkiem jednym w wielu, pretekstem, by ukazać bohatera, stojącego na rozdrożu...