Muzyczny film bez muzyki?!
To jakieś totalne nieporozumienie musi być...:P
Filmweb po prostu znowu bajki pisze...To jest film, który opisuje od strony organizacyjnej pierwsze Woodstocki w latach 60 - tych. Pokazuje też młodzież hipisowską, która się tam zbierała, jej obyczaje, zachowania. To nie jest film muzyczny, absolutnie i nie sądzę żeby twórcy takowy próbowali nakręcić, więc powstrzymajcie frustracje i niezadowolenia, które przeczytałam przy innych tematach i spójrzcie na obraz w sposób zgodny z przeznaczeniem. Pozdrawiam :))))
A przepraszam bardzo, co może być ciekawego w pokazywaniu strony organizacyjnej takiego przedsięwzięcia, skoro film nie jest dokumentem, (nawet nie leżał koło takiego :)) więc nie rozumiem po co kręcą film o muzyce bez muzyki?!
Jeśli ktoś Ci powiedział, że to film o muzyce, to wprowadził Cię w błąd i mniej pretensje do niego, o to, a nie do twórców, że nie zrobili muzycznego filmu. Jak od początku czytałem o nim jako filmie relacjonującym zainicjowanie festiwalu, biograficznym też trochę, ale nie muzycznym, i żadnego zawodu nie doznałem.
goslawa25: "To jest film, który opisuje od strony organizacyjnej pierwsze Woodstocki w latach 60 - tych"
Woodstock był JEDEN i to w 69. Śmiesznie wychodzi, kiedy pisze się o czymś, o czym nie ma się zielonego pojęcia.
A według mnie śmieszniej jeszcze wychodzi, kiedy ktoś się czepia. Jest chyba oczywiste dla każdego, kto wie, czym był Woodstock (taka wiedza wystarczy), że Koleżanka pisała o wszelkich kontynuacjach i inspiracjach. Inna rzecz, że to w ogóle nie jest tu istota rzeczy, bo rozmowa jest o tym, czy to film o muzyce, czy też o Elliocie Tiberze i historii zainicjowania festiwalu.
Być może, jednak za głęboko siedzę temacie lat 60, żeby mnie takie rzeczy nie raziły. Jeśli ktoś się czymś namiętnie interesuje to chyba nie umie się nie czepiać. Poza tym zwyczajnie lubię merytoryczne wypowiedzi podparte wiedzą na temat omawianego przedmiotu. Więcej się nie wtrącam.