Zero

2009
6,8 16 tys. ocen
6,8 10 1 16243
5,7 11 krytyków
Zero
powrót do forum filmu Zero

Chwilę po wizycie w kinie(zachęcona opiniami na filmwebie) mogę na świeżo, subiektywnie ocenić ten film. Fajny pomysł na film, nieźli aktorzy, którzy faktycznie zagrali co mogli, ale... W pewnym momencie znudzenie, trochę osób ziewających. Kolejny film na polskim, niestety słabym poziomie. Każdy z fanów dobrego kina jest spragniony dobrych, polskich filmów i ten niestety nie zaspokoi oczekiwań. Wydałam opinię 5, bo jest jedna scena miażdżąca, która wręcz mnie osobiście wgniotła w fotel. Kiedy mężulek ze swoją towarzyszką nocy zabawia się na kuchennym stole, a nagle zapala się światło i wchodzi zaskoczona żona, mąż wywalając jej brudy z przeszłości jeszcze bardziej napiera na nową koleżankę, a żona ulega wypadkowi. Raczej przygnębiające. Podsumowując film można obejrzeć, ale w domu, nie koniecznie wydając pieniądze na kino. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
superdora

Mam inne odczucia, ale równie subiektywne i równie na świeżo. Mnie film nie zaczął w połowie nudzić, bo dla mnie, dopiero od pewnego momentu zaczął się naprawdę rozkręcać.

Na początku mięliśmy zarysowane postacie, małe sceny z udziałem każdej z nich, ale dopiero kiedy kamera wracała do znanych już nam bohaterów, kiedy okazywało się, że "dobry" człowiek może też robić złe rzeczy, że ten z pozoru "zły" może pokazać lepszą stronę, że pod maską zimnego męża i ojca goreją jeszcze jakieś uczucia, dopiero film tak naprawdę zaczął opowiadać nam historię każdego z nich. Dopiero wtedy zobaczyliśmy, że nie ma ludzi lepszych i gorszych, są tylko postawieni przed łatwiejszymi i trudniejszymi sytuacjami. I że wyrządzone zło kiedyś do nas wróci - taka karma.

Podobało mi się też to, choć momentami było to przedstawiane trochę na siłę, że reżyser postawił na uniwersalność przesłania - że akcja toczy się w Jakimś Mieście, na Jakichś Przystankach, na Jakichś Ulicach bez nazw (jedyna której pada - Południowa - może być wszędzie). Że rejestracje wszystkich samochodów zaczynają się literami DOE od amerykańskiego John Doe, czyli polskiego NN albo przysłowiowego Kowalskiego - czyli każdego i nikogo jednocześnie - mnie, Ciebie albo sąsiada z dołu.

Ja dałam 7/10 co jest, moim zdaniem, wysoką oceną. Nie wiem czy nie jestem fanką dobrego kina czy po prostu moje oczekiwania w stosunku do niego są mniejsze, ale moje nadzieje pokładane w "Zerze" absolutnie zostały spełnione. Nie żałuję pieniędzy wydanych na bilet - warto było zobaczyć te kilka historii i kilku aktorów, z których każdy, nawet jeśli tylko przez kilka minut, stworzył wyrazistą kreację. Nie pamiętam żebym ostatnio po obejrzeniu jakiegoś polskiego współczesnego filmu stwierdziła, bez żadnego "ale", że mi się podobało. Ja przerostu ambicji nad treścią nie dostrzegam, ale być może przeceniam treść albo nie dostrzegam wygórowanych ambicji. Bywa.