Uwaga - tekst zawiera spojlery.
Film swoją konstrukcją przypomina obrazy Inuritu (Amores Perros czy Babel)czy nawet bardziej Magnolie Andersona. Jednak produkcja Borowskiego jest mniej subtelna i osadzona dosyć mocno w polskiej rzeczywistości chociaż reżyser wyraźnie usiłował zrobić film kosmopolityczny. Świat przedstawiony w filmie Borowskiego jest mroczy i depresyjny. Może dlatego obraz jest w gruncie rzeczy interesujący. Im dalej tym lepiej i z każdą minutą film robi się ciekawszy.
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to byłaby to muzyka, która na początku jest zbyt nachalna i irytująca oraz momentami słaby scenariusz.
Wpuszczenie do mieszkania elektryków podczas miłosnych igraszek jest po prostu próbą zrobienia z widzów idiotów. Jednak nie brakuje tutaj też momentów bardzo udanych, groteskowych które sprawnie rozładowują duszną atmosferę fabuły (cała otoczka studia porno czy też rewelacyjny portier w motelu "Kiss"). W pamięci też pozostają takie smakowite drobnostki jak reklamy akrylowych paznokci i wideofilmowania na przystanku PKS na którym z dzieckiem siedzi okrwawiony Andrzej Mastalerz.
Ogólnie bardzo przyzwoity debiut i z chęcią zobaczę kolejny film Borowskiego.
Co do tytułu to może bardziej chodzi po pewne koło które zatacza Robert Więckiewicz jednocześnie "wyzerowując" przeszłość.
Jeszcze jedna uwaga. Lubimy narzekać na polskie filmy, jednak podczas projekcji w Gdyńskim multikinie zajęte były wszystkie miejsca a ludzie siedzieli również na schodach.