Biorąc pod uwagę, że ta produkcja to debiut Witolda Ludwiga w roli reżysera i scenarzysty to wyszło całkiem w porządku.
Oczywiście są mankamenty techniczne ale największa wadą filmu jest ujęcie samej Karoliny w sensie fabuły. Bardziej zawiódł mnie zatem scenariusz aniżeli reżyseria, bo gdyby pierwsze było bdb to podnosiłoby ocenę jako całości dość znacznie.
Wg. mnie należało dokładniej sportretować rodzinę Kózkównej, społeczność do której należała, wspólnotę parafialną i rolę jaką odegrała ta dziewczyna w życiu tychże grup. Była przykładnym dzieckiem, nie przysparzała zmartwień, pilnie się uczyła, naukę kończyła z najlepszymi stopniami. Równocześnie pomagała w pracach domowych rodzicom i w wychowaniu młodszego rodzeństwa. Podejmowała różnorakie prace u bogatszych u sąsiadów i we dworze by wesprzeć rodzinny budżet. Przy tym aktywnie uczestniczyła w życiu parafii, należała do czterech stowarzyszeń katolickich. Sama starała się doskonalić duchowo pożyczając od wujka który miał biblioteczkę książki religijne po czym dzieliła się wiedzą z innymi, uczyła np. dzieci katechezy. We własnym domu jak i u wuja zbierała ludzi na wspólne modlitwy, śpiewy, rozważania, odwiedzała chorych i pomagała nie raz w przygotowaniu umierających do ostatniej posługi a także w prowadzeniu przez wuja biblioteki. Była więc zaangażowana społecznie. Odznaczała się dojrzałością jak na swój wiek a przy tym nie traciła na wesołości.
Należało to właśnie pokazać, dałabym tu choćby po scenie z tego wszystkiego, skracając np. te z Teresą w lesie,które ogólnie rzecz biorąc były przydługie. Tego tu mi zabrakło. Podobne odczucie miałam oglądając "Idiotę" Władimira Bortko z 2003r. gdzie pominięto początkową część powieści. Historię która rzutowała w dużej mierze na postawach gł. bohatera.
Co do kwestii technicznej to niestety wspaniała gra aktorska profesjonalistów takich jak pan Bieliński, Kowalski czy Tchórzewski podkreśla braki typowe dla adeptów tej sztuki, choć akurat Zajączkowski wypadł bdb. Do tego dochodzą przydługie sceny np. pogoni Teresy oraz (nie wiem jak to profesjonalnie się nazywa) kolorystyka kadru (tak po mojemu) nie zbyt dobrze dobrana, zbyt naturalistyczna, gł. aktorka powinna być oczywiście młodsza.
Mimo to cieszę się, że taki film powstał bo jeszcze nikt związany z kinematografią nie zainteresował się postacią Kózkówny, a szkoda.