nie przepadalem dotąd za filmami Petera Weira. moze to zabrzmi jak herezja ale nie zachwycil mnie 'piknik nad wisząca skałą', okropnie znudzila 'ostatnia fala', nie porwały 'samochody ktore zjadły paryż'. wlasciwie do czasu obejrzenia 'zielonej karty' z tych jego filmow ktore mialem okazje zobaczyc do gustu przypadl mi 'truman show' (i to bardzo!) oraz 'hydraulik' - zgrbny i zabawy film w ktorym dostrezglem analogie do pewnego satanistycznego filmu Romana P. (jakiego mozna tylko zgadnąć). pisze do czasu, bowiem ta 'zielona karta' mnie uwiodła po prostu. niby taka banalna, bezpretensjonalna komedia, ale ileż takich narawde udanych komedii romantycznych mamy na świcie? nieduzo. i wlasnie za to canię ten film. i za piękną gre Depardieu i A. Mac Dowell.
naprawde warto, ja sie uśmialem !