Jeśli rozwinąć pytanie, to mam namyśli motyw drogi i oniryczny charakter. Bardzo mi przypomina Gene Wolfe - Cień i pazur. Coś ktoś? Może być też książka.
Oniryczny charakter jest dość trudny do obiektywnej oceny, ale z książek może zainteresuje Cię ,,Przygoda z owcą” Murakamiego? Oniryzm jest dość wyraźny, motyw drogi również występuje. Na myśl nasuwa się też ,,Proces’’ Kafki, ale ten tytuł zapewne jest Ci znany.
Z filmami mam większy problem. W ,,Truposzu’’ (1995) pojawia się motyw drogi, a atmosfera może być odbierana jako lekko mistyczna, ale – właśnie – na ile jest ona oniryczna zależy już od indywidualnego spojrzenia. ,,Stalker’’(1979) ewentualnie również mógłby się kwalifikować pod taką kategorię, ale i tutaj zależy od percepcji widza. ,,Tam, gdzie rosną poziomki’’ ewidentnie zawiera motyw drogi i w znacznej mierze składa się ze snów bohatera, ale jednocześnie granica pomiędzy snem a jawą jest wyraźnie zarysowana.
Nie wiem więc, na ile tego typu tytuły byłyby satysfakcjonujące, ale może któryś zwróci Twoją uwagę.
Dzięki za polecenie. Miałem na myśli zatarcie rzeczywistego świata i marzeń sennych. To właśnie jest ten oniryczny charakter o który mi chodzi. Połączenie tego z motywem drogi daję niesamowite i niepowtarzalne doświadczenie. Labirynt fauna jest oniryczny, ale w tym przypadku zabrakło motywu drogi. Książka Droga Cormaca McCarthy'itego to bardzo dobry wątek drogi, ale bez oniryzmu.
W pytaniu wymieniłem książkę Cień i Pazur, bo właśnie ta książka łączy obie te rzeczy. Nie mogę znaleźć niczego podobnego do tego.
Znalazłem to właśnie w Zielonym Rycerzu, chociaż się nie spodziewałem. Mnogość interpretacji, znaczeń i detali w Zielonym Rycerzu sprawia, że ten film jest niepowtarzalny. Chcę obejrzeć to jeszcze raz. Nie mogę przestać o tym myśleć. :)
Jasne, ale oniryzm może występować w różnym stopniu i każdy ma tu pewnie inny zakres, dla którego uznaje obecność tego oniryzmu lub też nie.
Obawiam się więc, że nie znam niczego, co by w tak idealnych proporcjach 1:1 zastosował oniryczną atmosferę i motyw drogi jednocześnie, jak zrobił to ,,Zielony rycerzy’’. Z wymienionych przeze mnie chyba jedynie pozycje literackie spełniają w miarę ten wymóg, choć w przypadku Kafki ta droga to bardziej błądzenie niż przejście odcinku od A do B. U Murakamiego też nie daje się to odczuć tak jednoznacznie, choć tam nic nie daje się odczuć jednoznacznie.
No cóż, w takim razie życzę sukcesu w odnalezieniu czegoś, co zawierałoby taką idealną proporcję lub też przynajmniej udanego ponownego seansu, który z pewnością będzie udany. ;) Sama zamierzam powtórzyć sobie ten film, bo jednak było to niepospolite widowisko i warte drugiego obejrzenia.