Szedłem do kina ostrząc sobie apetyt na dobrą rozrywkę. Komentarze tutaj, na roten tomatoes (dla mnie pozycja obowiązkowa), krytycy, widzowie - bardzo pochlebne. Baśń, piękne kadry, obrazy, opowieść wielowarstwowa itd itp. No i dawno się tak nie wynudziłem na żadnym filmie. Ok, trudno doczepić się do aktorstwa (znakomity Harris), zdjęcia, kolory, efekty i znowu - sorry- itd itp. Nawet nie czepiam się fabuły (wg. średniowiecznego poety) więc fabuła dla mnie trochę kulała (dodanie rozmów w stylu nie pasującym do średniowiecznego przekazu), ale po prostu nuda. Doszukiwałem się głębi (oczywiście w finale ona jest, jakis tam czytelny pozytywny przekaz - piszę ostrożnie by nie spoilerować), ale po prostu dłużyzny, pewne niekonsekwencje, mnóstwo wątków niewyjaśnionych, mnóstwo tajemnic po seansie no i sumując: znużenie, zmęczenie, rozczarowanie. Dla mnie film ... beznadziejny jako rozrywka. Stracone 2 godz.