miejscami nielogiczny i wręcz głupi.
Przez 3 godz. naprzemiennie, pseudofilozofia, i truizmy wygłaszane głównie przez podstarzałego egote i hipokrytę. Dialogi i zachowania bohaterów jak z tureckiej telenoweli.
I jeszcze jak wisienka na torcie, scena z zastrzeleniem króliczka. Kadr, zbliżenie, jak biedne, podziurawione zwierzę jeszcze oddycha… No artystyczne cudo, w którym zwolennicy otaczającej nas symboliki, znajdą zapewne jakąś metaforę. Na tyle ważną dla tego „arcydzieła”, żeby dla jego przekazu zabić niewinne zwierzę.
Motyw znęcania się nad zwierzętami przewija się się tez w innym dziele tego reżysera „Dzika grusza”, gdzie z kolei bohater obrzucał psa kamieniami. Widocznie Nuri Bilge Ceylan traktuje zwierzęta przedmiotowo.
Zresztą, co się dziwić, Turcy kobiety również traktują przedmiotowo.