Oglądałem tylko połowę filmu więc głosować nie będę, ale jeśli chodzi o efekty specjalne po prostu muszę to napisać: Masakra!!!!! Kinkong Vs Godzilla mimo, że jest starszy i to o wiele lat mógł się pochwalić lepszą techniką:) Nagrywając zabawę mojego 3 letniego Chrześniaka zabawkami można by było uzyskać lepsze efekty:D fabuła ok, gra aktorów również:]
No to na co czekasz? Do roboty - spróbuj sam stworzyć takie rzeczy. Przecież to takie proste...
ja pitole, a czym mieli robic efekty? na COMODORE ????? bo w tym filmie nie chodzi o EFEKTY? heh masakra
masssakra! i do tego ... piłą:)
ten film ma całkiem inne przesłanie - zgadzam się całkowicie!
14 lat wcześniej były Gwiezdne Wojny ze 100-razy lepszymi efektami specjalnymi. Efekty jak w latach 50'!
Polecam obejrzenie ORYGINALNYCH gwiezdnych wojen miast edycji odswiezonej, z dodanymi efektami specjalnymi w latach 90.
Stary najpierw spojrz na rok produkcji a potem się czepiaj. 30 lat temu nie robiono efektów specjalnych na komputerze.
nie czepiam sie ale koles porownal do jeszcze starszego filmu, zreszta i tak filmy lat 80-tych oglada sie rownie dobrze jak te nowe.
I właśnie dlatego robi się remake takich filmów które bądź co bądź opierają się na stronie wizualnej aby były przyswajalne w dzisiejszych czasam. Moim zdaniem nie ma w tym nic złego.
"Nagrywając zabawę mojego 3 letniego Chrześniaka można by było uzyskać lepsze efekty"
Rozumiem, ze Twój chrześniak dostałby rolę Krakena? ;)
Efekty specjalne jak na 30 lat temu są dobre. Nie można tego powiedzieć o nowej wersji tego filmu z 2010 roku gdzie efekty są marne szczególnie meduza. Na dodatek ten stary film miał klimat, a nowy już nie...
A mnie ten film podoba się bardzo właśnie przez te efekty wizualne, takie starodawne. To tworzy fajny klimat, film to nie tylko efekty. Mnie się tam ta popelina z modeliny podobała.
Podpisuję się w pełni pod tymi słowami ;-) Chociaż w nowszych produkcjach bym tych efektów nie zdzierżył, to jednak tutaj były jak dla mnie idealnie wpasowane i to że tak wyglądał Kraken, a nie inaczej czy inne stworzenia, to wręcz przyciąga i przyciągać powinno, zamiast odpychać. Wiadomo, że prawdopodobnie większość osób na FW jest wychowana w czasach kiedy to efekty były już robione komputerowo, ale ja pomimo iż zaliczam się do tej grupy (1990 rok urodzenia) uwielbiam klimat takich produkcji.
Pozdrawiam
Zgadza się. Ok, te poklatkowe animacje momentami rażą, podobnież kraken czy czasami efekty z użyciem tylnej projekcji. Ale wymagały one więcej pracy, talentu i pomysłowości niż te nijakie CGI z remaku. A scenografia i plenery jak dla mnie prezentują się o wiele lepiej i klimatyczniej jak te z wersji AD 2010.
Efekty specjalne zgadzam się, budzą żal i politowanie. Film pochodzi z 1981 roku, a pod względem efektów przegrywa druzgocąco z "Siódmą podróżą Sindbada" z 1957 roku. Mogli napisać do "Se-Ma-Fora", na pewno lepiej by zrobili. Zresztą ta cała sowa budzi u mnie skojarzenia z "Misiem Colargolem" :-D
No właśnie, nawet jak na rok 1981 efekty są do kitu. Ale tam, prawdziwy "znawca" filmowy to i tak swoje wie. Nie wiem, jak można pisać, że te stare prezentują się w jakimkolwiek względzie lepiej niż nowe.
No i wcale nie, CGI również wymaga masy pracy, talentu i jeszcze więcej pomysłowości, bo stwarza o wiele większe możliwości w tworzeniu czego tylko sobie zażyczy reżyser.
No i w końcu to "Niekończąca się opowieść", "King Kong" - ten z 1976 roku, "Obcy", "Łowca Androidów", "Coś", "Superman", "Conan Barbarzyńca" czy nawet "Excalibur" - te filmy miały lepsze efekty specjalne, a powstały w podobnym czasie. Sami sprawdźcie te tytuły i zobaczycie, że mimo iż nie używano wtedy komputerów, to filmy wcale nie musiały mieć wieśniackich laleczek za potwory i całego tego plastiku. Pomijając już fakt, że noc w tym filmie wygląda jak ze starych westernów z lat 60-tych.
A i zapomniałem dodać, że w tym filmie chodzi jak najbardziej o efekty specjalne. Nie ściemniajcie mi teraz, że ma on jakieś przesłanie i w ogóle, bo takie coś to w każdym filmie amerykańskim jest. Tutaj miała być dobra akcja no i nie udało się.
Spójrz na budżet i ogarnij się. A potem spójrz ile zarobił i powtórz, czy się udało, czy nie.
A ja się cieszę, że tak "schrzanili" te efekty. Może właśnie dzięki temu skupili się na tym, co ten film naprawdę powinien ukazać - treść, fabułę greckiego mitu. Dobrali naprawdę niezłych aktorów do danych ról, stworzyli dobre pomysły na wizerunek Kalibosa czy Meduzy, wszystko połączyli wartym do zapamiętania scenariuszem - to jest prawdziwy film, a nie to coś, co wyszło w 2010r.
Zgadzam się pomimo słabych efektów specjalnych (Gwiezdne wojny były pare lat starsze a różnica między efektami to nieba a ziemia) to lepiej się oglądało tą wersję niż wersję z 2010 roku
Tutaj Zeus wyglądał jak Zeus a nie w jakiejś głupiej lśniącej zbroi jak to zobaczyłam wybuchłam śmiechem bo przypomniał mi się Zmierzch i Edward:D
Choćby powstające mniej więcej w tym samym czasie, z większym naciskiem na trochę wcześniejszym filmy z cyklu "Gwiezdne wojny", czy pierwsza część "Obcego". Spójrz jak tam prezentuje się technika a tu; przepaść, choć sam mam sentyment do "Zmierzchu tytanów", który stanowi hołd dla klasycznych filmów fantasy, czasem nawet z lat 40 (przykład mój ulubiony "Złodziej z Bagdadu" z 1940) to z drugiej strony wydaje mi się nazbyt przestarzały jak na czas swego powstania. Bo tak na oko to wygląda na co najpóźniej pierwszą połowę lat 60.
No tak, tu trochę poskąpili budżetu stąd kiepskie efekty czyli można powiedzieć że dało się zrobić dobry film czego przykładem jest wymieniony przez Ciebie Obcy czy Star Wars. To też dużo zależy od reżysera no i od budżetu ale myślę że najbardziej jest to zależne od doświadczenia reżysera oraz jaką dysponuje technologią.
Technika techniką ale ogromną rolę zawsze też odgrywa czynnik środków (choćby finansowych) czy ogólnie warunków dla rozwoju kinematografii w danym kraju. Przykład, mnóstwo czarno-białych filmów takimi powstało głównie z powodu, że kręcenie w kolorze było znacznie droższe.