PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=632419}

Zniewolony. 12 Years a Slave

12 Years a Slave
7,5 151 119
ocen
7,5 10 1 151119
7,0 37
ocen krytyków
Zniewolony. 12 Years a Slave
powrót do forum filmu Zniewolony. 12 Years a Slave

W ciągu ostatnich kilkunastu lat rzadko zawodziłem się na tytułach, które dostały Oscara za
najlepszy film. Wystarczy przypomnieć sobie "Operację Argo", "Jak zostać królem" czy "The Hurt
Locker". Te filmy łączyły widowiskowość i atrakcyjną fabułę z walorami artystycznymi, na które
składa się tzw."przesłanie". Dobrze, jeśli jest nienachalne i niebanalne. Gorzej, gdy stanowi
"oczywistą oczywistość", przekonuje przekonanych, szantażuje emocjonalnie i wzrusza na siłę.
Niestety, tak właśnie się dzieje w przypadku "Zniewolonego", z którego obejrzeniem zwlekałem
długo i nie bez racji.

Strona realizacyjna filmu zasługuje na uznanie. Ze znakomitymi zdjęciami współgra
dorównująca im muzyka, a plejada znakomitych aktorów robi co może, a raczej ile scenariusz
pozwala. Najlepiej z całego towarzytwa wypada, jak zwykle niezawodny, Michael Fassbender –
jako despotyczny, rozchwiany właściciel ziemski, korzystający w nadmiarze z groźnych używek:
alkoholu i religii. Podziwiając tę i inne role Fassbendera pomyslałem, że taki Hugh Grant, który
przypomniał się ostatnio za sprawą kolejnej błahej komedyjki, mógłby mu "buty czyścić", gdyż
sam gra od lat jedną i tę samą rolę uroczego amanta - do której, w dodatku, coraz mniej się
nadaje.

Wracajmy do "Zniewolonego". Zdaniem niektórych recenzentów reżyser Steve McQueen stawia
w nim "odważne pytania na temat kondycji współczesnego człowieczeństwa", tworząc "studium
człowieka owładniętego obsesją". Moim zdaniem takie uogólnienia nie pasują do tego obrazu,
który jest o wiele prostszy i bardziej jednoznaczny niż wcześniejsze filmy McQueena, jak "Głód"
czy "Wstyd". Reżyser na przykładzie autentycznej historii Solomona Northupa pokazał jedynie
niegodziwość niewolnictwa, posługując się przy tym uproszczeniami jak z serialu czy kina
familijnego. Amerykańskie Poludnie zostało pokazane karykaturalnie, jako zbiorowość
odpychających, wypaczonych lub w najlepszym razie słabych osobowości, ciemiężących swoich
niewolników. Ci z kolei w pokorze i z godnością znoszą swój los, górując moralnie nad swoimi
panami – a zwłaszcza paniami.

Nie dziwię się, że solidny rzemieślniczo "Zniewolony" doczekał się tylu nagród. W przypadu
filmów dotykających ważnych, bolesnych tematów, takich jak Holocaust, choroba psychiczna czy
właśnie niewolnictwo – a więc tragedii jednostkowych lub zbiorowych - zrówno widzowie, jak i
jurorzy są poddawani emocjonalnemu szantażowi. No bo jak tu nie współczuć nieszczęśliwym
bohaterom, jak tu nie nagrodzić opowiadającego o nich filmu. Uważam, że skoro Steve McQueen
chciał polemizować z sielskim obrazem Południa znanego choćby z "Przeminęło z wiatrem" to
mógłby sięgnąć po inną książkę niż wspomnienia Solomona Northumpa, a mianowicie
"Wyznania Nata Turnera" Williama Styrona, opowiadające o krwawej rebelii niewolników z 1831
roku. Zamiast prostej, choć poruszającej historii czarnego pechowca, moglibyśmy wtedy
otrzymać rzeczywiście wieloznaczne studium o kondycji człowieka i jego obsesjach.

"Zniewolony", oprócz tego że grzeszy przerysowaniami, w tym prostym podziałem na bohaterów
dobrych i złych, to w żaden sposób nie pogłębia wiedzy widza na temat przyczyn i specyfiki
niewolnictwa w USA w połowie XIX wieku Jeśli już, to raczej dezinformuje, gdyż na podstawie
filmu można wywnioskować, że niewolnictwo panowała akurat na Południu głównie dlatego, że
rządził tam fanatyzm religijny, sadyzm i pogarda dla czarnych. Na szczęście na Północy ludzie byli
bardziej światli i życzliwi wobec bliźniego, czego przyładem jest postać Samuela Bassa, grana
przez Brada Pitta.

A przecież w przypadku niewolnictwa i walki z nim nie dedecydowały szlachetne idee
abolicjonistów, ale jak zawsze kasa. Na Północy nie było plantacji bawełny, intensywnie rozwijał
się za to przemysł. Potrzebowano robotników, a tych korzystniej było wynająć i płacić tygdniówkę,
niż kupować na własność z całym kramem. Pamiętajmy również, że nawet ojcowie
amerykańskiej demokracji, Waszyngton i Jefferson, byli właścicielami niewolników, co raczej im
snu z powiek nie spędzało. Z tego też można by zrobić niezły film, na co jednak się nie zanosi.
Lepiej przecież pokazać, że niewolników posiadali głównie zdegenerowani alkoholicy z Południa.
Taka już bywa logika filmowych produkcji zza Oceanu. W końcu to nie przypadek, że w wielu
amerykańskich fabułach możemy obejrzeć japoński atak na Pearl Harbor, a w żadnym –
zrzucenia bomby na Hiroszimę.

Więcej moich recenzji na blogu: http://nowerekomendacje.blogspot.com/

silentviper

Ten komentarz warto by było zamieścić jako recenzję...;)

ocenił(a) film na 8
ardilla2

Nie do końca,z uwagi na to, że nie jest skupiony na warsztacie filmowym a przedstawia pewną ocenę sytuacji politycznej ujętej w filmie jednoznacznie. Ten film nie mówi wprost że tak zachowywali się wszyscy plantatorzy a tak niewolnicy. Opowiada po prostu historię człowieka który przeżył to piekło i je opowiedział. To że bezmyŝlny widz zaraz doszuka się uogólnień i szybkich prostych wniosków to przecież nie wina filmu. Można usprawiedliwiać niewolnictwo sytuacją polityczną tylko zastanówmy się dokąd nas ta droga zaprowadzi? Odpowiada się za czyny, nie za możliwości.

ocenił(a) film na 6
silentviper

Nie sposób się nie zgodzić, przynajmniej z częścią kwestii. Ten podział na złych i dobrych aż razi w oczy. Wszyscy ludzie są podobni.Przy czym widać pewną niekonsekwencję. Z jednej strony jest próba trzymania się realiów i pokazywania, że na plantacji niewolnik niewolnikowi nie równy (ci którym się powodziło, lub pracowali w domu, gorzej traktowali resztę) a z drugiej jest nachalne pokazywanie po której stronie powinniśmy być, twórcy nie pozwalają sobie na naruszenie tego obrazu. Poprawność polityczna czyni sporo złego w przekazie sztuki. A co do samej historii to myślę, że nie każdy zdaje sobie sprawę z istnienia takich przypadków jak pokazane w filmie . Ważne jest też poznanie samej osoby Solomona, który zapisał się w historii. I chyba to był jeden z celów filmu. Może naiwne ale istotne. Szkoda tylko, że tak wszystko upraszcza i spłyca. Strasznie nie lubię filmów, które wymuszają emocje.

ocenił(a) film na 10
silentviper

No cóż...można Ci tylko współczuć.

ocenił(a) film na 5
silentviper

Ja się streszczę do stwierdzenia, że ten film był po prostu nudny ;) Nie ratowała go ani gra aktorska ani dobra tematyka...

silentviper

Zgadzam się z Twoją opinią. Film jest dobry, poniekąd wstrząsa, zapada w pamięć, ale... No właśnie "ale". Czegoś mi w nim brakowało, jakieś głębi, obraz wydawał się dość płytki. Aktorsko film stoi na bardzo wysokim poziomie (Fassbender- jedno wielkie WOW), ale scenariusz jest jakby niepełny. Oglądając go miałam wrażenie jakby wszystkie emocje były przekazywane przez grubą szybę przez co widać tylko ich zarys.

ocenił(a) film na 9
silentviper

Masz wysuszony mózg.

adam_zielinski_7121

Tak to już jest, jedni merytorycznie polemizują, a pozostali, którzy tego nie potrafią, ograniczają się do inwektyw.

silentviper

Zabawne, że Hurt Locker i Operacja Argo bazują dokładnie na tym samym. Prostym podziale na dobrych i złych. Z oczywistych powodów dostały Oskara (żaden wyznacznik jakości filmu).

ocenił(a) film na 8
silentviper

Zniewolony - 39 nagród i 74 nominacje
Kolor purpury - 6 nagród i 18 nominacji

Razi mnie ta różnica, na niekorzyść "Koloru purpury". Wspominam o tym filmie dlatego, że w nim nie ma tylko dobrych czarnych, ale też źli. Nie jest tak poprawny politycznie jak "Zniewolony": tylko z podziałem biały - zły, czarny - dobry.

Ps: Przepraszam, ciężko się pisze "czarny" "biały" ale w kontekscie poruszanych w filmie czasów, nie mogłam użyć "Amerykanin" "Afroamerykanin" - ta kwestia była wtedy skomplikowana...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones