Pierwsze 50 minut trochę takie jakieś naciągane, ale potem akcja rozkręca się już na całego. Poza
dobrą muzyką , film miał też znakomitą charakteryzacje i klimat. No powiem szczerze, że był to
jeden z nielicznych horrorów o zombie, w którym można było poczuć tą grozę jaką powinna się w
takim filmie znaleźć. Super zakończenie. Jedyne co mi się nie podobało, to dretwa i trochę
sztuczną gra aktorska, wyglądało to tak jakby aktorzy wogóle nie ćwiczyli niektórych scen, tylko
zagrali je na żywca.
To chyba najkompletniejsza ocena tego filmu. Zdecydowanie najlepszy w dziejach. Ciężko gdzieś jeszcze poczuć tą atmosferę grozy o której mówisz. Na pewno nie w nowych obrazach. Przemarsz Zombi w świetle nocy jest po prostu przecudowny. Do tego cholernie mroczna muzyka - wszystko jest przytłaczające. Aktorstwo szczerze mówiąc nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Klimatu Zombi 2 Fulciego nie jest w stanie przebić nawet Romero oryginalną Nocą Żywych Trupów :)
Pod względem klimatu jak dla mnie pierwsza trójka filmów o zombie to
Świt żywych trupów 1978, Zombie pożeracze mięsa 1979 oraz remake Nocy żywych trupów 1990 :)
Zgadzam się, film tak naprawdę zaczyna się około 50 minuty, a drewniane aktorstwo to największa jego wada. Za to muzyka, charakteryzacja, klimat i niektóre sceny zdecydowanie na plus.
Całkiem dobry.
Wolno się rozkręca, ale potem to już jest kwintesencja dobrego kina zombie.
A nie to co dzisiejsze walking deady i inne żywe trupy...
Charakteryzacja na poziomie.
chociaż uważam że w day of the dead z 87 były ciut lepsze.