Oglądając ten film czułem się jakbym oglądał czyjś sen. Chciałem zebrać (z Wasza pomocą) do kupy wszystkie te motywy, które bezpośrednio nie były związane z fabułą, ale które do końca się nie zgadzały. Ja wynotuję tutaj kilka, i mam nadzieję że pomożecie mi iść tym tropem. jak to mówią, diabeł tkwi w szczegółach i chciałem zobaczyć czy znaleźliście coś jeszcze.
- Główny bohater nosił spodnie, które były na niego za krótkie
- Schody po których ludzie wchodzili/schodzili były zawsze strasznie długie (szczególnie w 1h 07m filmu)
- Za oknami pomieszczeń miejski krajobraz wydawał się pływać
- W mniej więcej 24 minucie filmu, na uczelni ludzie chodzili parami, ubrani tak samo
- kolor żółty siępojawia w kilku miejscach filmu w taki specyficzny sposób: spodnie głównego bohatera są żółte, ma on w domu żółty telefon, a w pewnym ujęciu widzimy jednocześnie 2 kobiety w żółtych płaszczach, żółtą taksówkę i dziadka w żółtych okularach.
Znaleźliście jeszcze jakieś "smaczki"?
Szczerze to ja tez nie wiem :))) Po prostu skłaniam się bardziej ku jednej wersji. Ale jak ktoś napisał - gdyby oglądać film od tyłu byłby to sen Sama.
A ja jestem pewna że to wszystko dzieje się w głowie Henry'ego. Leży na tym moście zawieszony pomiędzy życiem a śmiercią, i tak jak mówi się że w chwili śmierci całe życie staje Ci przed oczami - tak jemu stanęły jego 'wyrywki' pomieszane z teraźniejszością, czyli tym co się dzieje na moście. Dlatego do jego wizji 'przenikają' głosy ludzi którzy są świadkami tragedii, i dlatego wszędzie widzi ich twarze.
skoro to był tylko sen/przedśmiertne wizje henry'ego, to czemu sam na końcu ma jakieś przebłyski tego, co było rzekomo tylko w głowie henry'ego? czy ma to jakiś związek z tym, że tuż przed popełnieniem samobójstwa henry mówi sam'owi, że tylko on (sam) jest prawdziwy?
czemu leon jest ślepy? o co w ogóle chodzi z tym przywracaniem wzroku?
mialam wrazenie, ze ten film jest jakby metafora umierania. Henry popelnia samobojstwo i pozniej (wczensiej) widzimy ludzi ktorzy zostawil. jego rodziow, ktorych "zabila" smierc syna.
takjakby Henry widzial w swoich ostatnich minutach swojego zycia jak jego decyzje wyplyna na ludzi mu bliskich. i tylko powtarza "forgive me" jakby zdajac sobie sprawe, ze ta decyzja "zabija" swoich rodziow.
obrazy/dzwieki go troche jak karta pamieci z jego zycia.
no i nie jestem pewna o co chodzi z chlopcem z balonem, ktory krzyczy "faster, faster" czy to jest jakies nawiazanie do zatrzymania/pomocy hneriemu? no i pozniej "its going to balone heaven", rozniez nawiazane do smirci.
nie rozumiem zuplenie kwesti ludzi ubranych tak samo, czy aluzja do powdojych ludzi ze snow henriego?
film dobry, mnostwo '?' czyli to co lubie, wyglada na to, ze musze obejrzec drugi raz~
i jeszcze to, ze dziewczyna Sama mowi, ze chce byc zapamietana co ja rozumiem jako atualne chodzi Henriego - i widzimy, ze rzeczywiscie jest zapamietany. jego obrazy sa wszedzie i kazdy z kim mial do czynienia go pamieta, nawet chca mu pomoc. i wszyscy sa na "koncu" zeby uczestniczyc w jego smierci.
Ślepota Leona to też dla mnie największa zagadka. Tłumaczę sobie, że Henry chce wybaczenia - dostaje je od matki poprzez Sama, więc ojca w tej krótkiej przedśmiertnej wizji czyni ślepym, po to by go ozdrowić, przez co Leon jest wreszcie szczęśliwy... przekonuje się, że ojciec ma wreszcie spokój po śmierci? Szkoda, że ten wątek ojca nie był bardziej rozwinięty, bo może np. mieli złe kontakty i wszystko co robił Henry było złe, dlatego w swojej wizji dokonuje aż takiego cudu?
co rozumiesz poprzez 'dostaje je od matki poprzez Sama'? wydaje mi się, że właśnie z matką henry zatracił więź, wypominała mu, że powierza wszystkie sekrety athenie. nie przypominam sobie, żeby ostatecznie coś zostało mu wybaczone, zwłaszcza że na końcu tej sceny sam'a gryzie pies.
(Oczywiście chodziło o matkę Henry'ego, teraz dopiero zauważyłam). Ja właśnie zrozumiałam tę scenę Sama z matką H. jako wybaczenie. Mówiła przecież, że go nie wini, prosiła, zeby się nie obwiniał... a nad psem i tak kontroli nie miała, ona sama go przytuliła. Może ten pies się rzucił na Sama, bo henry'ego i tak to nie przekonało i tak czuł się winny?
Mi sie wydaje,ze Leon to postac "zyjaca" i bynajmniej nie jest ojcem Henry`ego, tylko jakims cudem tamten(wg mojej interpretacji filmu - jako duch, ktory na chwile zapomnial,ze nie zyje i na koniec filmu po prosu sie budzi) widzi w Leonie ojca. Leon caly film temu zaprzecza, robi to tylko mniej przekonywujaca w momencie odzyskania wzrozku...choc w sumie pal szczesc czy swir,czy udawany syn,ale przywrocil mu wzok,wiec po co mialby dalej obstawac przy zaprzeczaniu,zamiast cieszyc sie wzrokiem..:)
Podsunełas mi jeszcze jedno wytłumaczenie mojej teorii..ze Henry umarl w wypadku,ale jest duchem, ktory nawiedza najpierw Beth a potem Sama...ostatecznie Henry uparcie pyta sie Sama w pierwszej scenie "czy przetsraszylem beth", "czy beth sie mnie boi" lub cos w tym stylu...beth tez go widzi i w koncu nie daje sobie z tym rady,albo dociera do niej,ze ma doczynienia z duchem... Najpier myslala,ze duch nie wie,ze nie cialo henrego nie zyje,ale wszystko sklania mnie teraz do podejrzen,ze owszem,wie,ale jak pokazuja inne filmy lub ksiazki o podobnje tmatyce, zostalo mu jeszcze troche czasu,zeby cos na tym swiecie naprawic...Henry wie,ze jego smierc w sobotnia noc jest nieunikniona, po jego wyrazie twarzy widac nieuchronnosc tego wydarzenia,ale jeszcze w miedzy czasie uzyskuje rozgrzeszenie matki i przywraca wzrok ojcu lub komus kto wyglada jak ojciec, tym samym splacajac jakoby dlug wobec swiata, boga czy samego siebie...
Nie wiem tylko o co chodzi z jego dziewczyna...aktorka...dlaczego widzi ja i sam i henry...dlaczego jej henry nie pomogl, nie odwdzieczyl sie...? Ponadto dziwi mnie brak konfrontacji Lili z Henrym... Henry podejrzeni duzo wie o narzeczonej Sama...a nigdy jej nie spotkal...oprocz trzymania jej dloni na moscie w chwili smierci,,,gdzie nota bene Lila jest pielegniaka a nie malarka... W ktorejsc scenie Henry z ironia pyta Sama "Pomozesz mnie tak jak pomogles Lilii?" moze Lila tez nie zyje a Sam mieszka z duchem tylko..Lila nie je pigułek, nie uczestniczy w innych scenach z ludzmi...ma problem nawet z wydostaniem sie z ich mieszkania na koniec filmu...co zastanawia nawet GregoryHouse..:)
Co o tym mysliscie?:)
Kurczę, przed chwilą obejrzałam ten film i pomyślałam: "przecież to się w ogóle nie trzyma kupy". Ale gdy tak zaczęłam czytać komentarze i jeszcze trochę się nad tym zastanowiłam, to przyszło mi do głowy jeszcze coś innego. Może film tak naprawdę podzielony jest na dwie części: co by było, gdyby Henry przeżył w wypadku pokazanym na końcu oraz co by było gdyby umarł.
Gdyby jednak przeżył, na miejscu Sama przy Henrym mogłaby być Beth, która jak później widzimy z czymś sobie nie radzi (tutaj właśnie jej problemem byłoby to, co widziała), a Sam nie miałby zielonego pojęcia o całym zajściu. Sam przejmuje Henry'ego, ale Henry także nie może sobie poradzić z tym, co przeżył, więc popełnia samobójstwo (po czym widzimy 'co-by-się-działo-gdyby-umarł'). Jedyne co mi nie pasuje w tej koncepcji, to bliscy Henry'ego, którzy nie powinni żyć.
No cóż, najwyraźniej film trzeba obejrzeć co najmniej dwa razy, co tu już było wspominane, żeby go jakoś ogarnąć. I właśnie tak zamierzam zrobić, bo nadal ledwo kleję wszystkie wydarzenia razem.
Podsunełas mi jeszcze jedno wytłumaczenie mojej teorii..ze Henry umarl w wypadku,ale jest duchem, ktory nawiedza najpierw Beth a potem Sama...ostatecznie Henry uparcie pyta sie Sama w pierwszej scenie "czy przetsraszylem beth", "czy beth sie mnie boi" lub cos w tym stylu...beth tez go widzi i w koncu nie daje sobie z tym rady,albo dociera do niej,ze ma doczynienia z duchem... Najpier myslala,ze duch nie wie,ze nie cialo henrego nie zyje,ale wszystko sklania mnie teraz do podejrzen,ze owszem,wie,ale jak pokazuja inne filmy lub ksiazki o podobnje tmatyce, zostalo mu jeszcze troche czasu,zeby cos na tym swiecie naprawic...Henry wie,ze jego smierc w sobotnia noc jest nieunikniona, po jego wyrazie twarzy widac nieuchronnosc tego wydarzenia,ale jeszcze w miedzy czasie uzyskuje rozgrzeszenie matki i przywraca wzrok ojcu lub komus kto wyglada jak ojciec, tym samym splacajac jakoby dlug wobec swiata, boga czy samego siebie...
Nie wiem tylko o co chodzi z jego dziewczyna...aktorka...dlaczego widzi ja i sam i henry...dlaczego jej henry nie pomogl, nie odwdzieczyl sie...? Ponadto dziwi mnie brak konfrontacji Lili z Henrym... Henry podejrzeni duzo wie o narzeczonej Sama...a nigdy jej nie spotkal...oprocz trzymania jej dloni na moscie w chwili smierci,,,gdzie nota bene Lila jest pielegniaka a nie malarka... W ktorejsc scenie Henry z ironia pyta Sama "Pomozesz mnie tak jak pomogles Lilii?" moze Lila tez nie zyje a Sam mieszka z duchem tylko..Lila nie je pigułek, nie uczestniczy w innych scenach z ludzmi...ma problem nawet z wydostaniem sie z ich mieszkania na koniec filmu...co zastanawia nawet GregoryHouse..:)
Co o tym mysliscie?:)
chyba nikt tego nie napisał, a to zdanie stało się chyba moim mottem życiowym ;): "Look around you! This is a dream. The whole world is inside it".
a co jak by film puścić wspak.
śmierć Henriego Sam poznaje Lile potem Sam nie mogąc się pogodzić ze śmiercią młodego mężczyzny popada w paranoje i stara mu się pomóc w wyimaginowanym świecie (co by wyjaśniało wiele sytuacji z parami ludzi liczbami schodami i powtarzającymi się scenami ) rozmawia ze zmarłymi i tym podobne aż w końcu dochodzi do "zapętlenia" i wszystko dzieje się tak jak miało się stać i dochodzą do wniosku że nie dało mu się pomóc jak Sam wspomina "bo już jest za późno"
ha i co Wy na to ?????????????????
To mi się właśnie podoba w tym filmie. Można różne elementy, jak i całość interpretować w różny sposób. A Twoja interpretacja jest całkiem logiczna :)
niesamowite. obejrzałam ten film i wydawał mi się strasznie nudny. jednak zgłębiając się w symbolikę i różne wersje można naprawdę wiele wykminić. niewątpliwie obejrzę ten film jeszcze raz, szeroko otwartymi oczami. szczere uznanie dla "wychwycaczy" takich detali
Haha, bo ja dokładnie na odwrót ;) Ostatnie słowo, jakim określiłabym ten film jest nudny. Obrazy, przeróżne tricki, aktorstwo - wszystko było znakomite, ale drugi raz raczej nie obejrzę, bo wolałabym inne wyjaśnienie :)
to ja dorzucę jeszcze jedną rzecz, która właśnie mi się przypomniała : Henry mówi, że jego pies Olivio zdechł jak on miał 12 lat, czyli odwrotność 21 ;)
Zbierałam się do tego filmu przez kilka dni,a gdy w końcu się zabrałam za oglądanie...
Uwielbiam gdy film sprawia, że mam wrażenie jakby coś się poruszyło, drgnęło, zmieniło. Oby więcej takich.
Hej, wiekszosc chyba sklania sie ku interpretacji, ze film to majaki umierajacego dziecka... To mi sie wydaje dosc dziwne z kilku powodow. Po pierwsze, z tego co pamietam, to byl maly chlopiec i jakos nie widze tego, zeby dziecko klikuletnie moglo wyobrazic sobie caly dorosly swiat, typu depresja, choroby psychiczne i oczywiscie zycie studenta, zycie psychiatry, wyklady o Goi, czyjes samobojstwo ze szczegolami itp.
Raczej sklaniam sie ku temu, ze Henri i jego studenckie lata to wytwor wyobrazni Sama, ktory dreczony wyrzutami sumienia/trauma po tym jak nie mogl pomoc malemu, umierajacemu dziecku popada w obled. Sam jest przeciez lekarzem i to, ze nie mogl pomoc chlopakowi moglo go doprowadzic do roztroju psychicznego, w zasadzie ratowanie zycia to jego obowiazek. W wielu momentach Sam to Henri i na odwrot, np motyw pierscionka, ktory Sam znalazl w kieszeni a potem zgubil biegnac po schodach a i Henri mowi, ze zgubil piersionek. W tej knajpie, w momencie gdy wchodzi Sam kelnerka, o ile dobrze pamietam, pyta sie, czy przyszedl sie oswiadczyc. Klocac sie na klatce schodzowej Sam i Henri zamieniaja sie miejscami. Henri kilka razy mowi, ze tylko Sam moze mu pomoc, zachowuje sie jak ucielesnienie wyrzutu sumienia po prostu.
To co napisalam wyzej tlumaczy tez moment , w ktorym Lila (Layla?) zauwaza, ze jej obrazy sa podpisane nazwiskiem Henriego - Sam, targany obsesja na punkcie chlopaka, tak je podpisal. I dlatego kobieta chce wybiec z mieszkania, boi sie, ze Sam popelni samobojstwo bo do konca zidentyfikowal sie z Henrim i chce umrzec jak on.
To, ze Henri tak bardzo przypomina dziewczyne Sama to moim zdaniem efekt tego, ze Sam poskladal sobie postac Henriego z cech bliskich mu osob, dlatego wyobrazil sobie ze Henri bedzie studiowal malarstwo/sztuke, bedzie mial mysli samobojcze jak jego dziewczyna itp
Co wy na to?
PS Sorry, ze troche odbieglam od tematu watku, ale nie ja pierwsza :P
Ooops, Lila i Henry, przepraszam za alternatywana pisownie, nie spojrzalam w obsade.
Myślę, że film można rozpatrywać na kilku płaszczyznach, które się nakładają w czasie i mieszają. Z całkiem racjonalnych powodów (takich jak wypadek na moście) Sam mógł doznać załamania, skoro nie udało mu się uratować młodego chłopaka. Po wypadku zaczyna więc w umyśle tworzyć własny przebieg tych wydarzeń, tak, by móc chociaż myśleć, że ma na nie jakiś wpływ. Stąd myślę, że obsadzał obcych ludzi (spotkanych na moście) jako osoby, z bliskiego otoczenia (własny pacjent, długoletni przyjaciel, czy też lekarka- koleżanka z pracy, która się wypaliła).
Henry natomiast leży na moście w stanie krytycznym, zabił swoją rodzinę i nikt nie przetłumaczy mu, że to nie jego wina. Oddałby pewnie wszystko żeby zmienić bieg wydarzeń. Można powiedzieć, że życie przewija mu się trochę przed oczami. Rozmowy z ukochaną, obrazy matki i ojca, dzieciństwo. Nie udało mu się dokonać pewnych rzeczy za życia,a teraz ma niewiele czasu do jego końca.
Mam wrażenie, że te dwa wydarzenia (wymysły doktora Sama i przebłyski umierającego Henryego) nakładają się na siebie i tak jak we śnie pozbawione sa czasami logiki. I kiedy widać obraz z życia Sama, ten drugi obraz- z życia Henrego jest jakby "pod spodem". Nie widzimy go (lub widzimy przebłyski), ale za to słyszymy gdzieś w tle.
Wydaje mi się też, że w niektórych momentach ich historie zlewają się w jedno i powstaje kolejna płaszczyzna, ale może tego już za dużo...
Mamy iluzję, sen- które sprawiają, że zastanawiasz się "o co tak właściwie chodzi?" i twardą ramę filmu opartą na rzeczywistym wydarzeniu.
I faktycznie, dłubać można w tym filmie do woli. Bo odniesienia do Freuda... bo dużo symboliki... bo ciekawe ujęcia, których nie widać na pierwszy rzut oka itd, itp.
Jak już ktoś powyżej wspomniał: duzo ludzi- dużo interpretacji, a każda inna. :)
ja nie mogę zrozumieć dlaczego SpojrzTutaj napisal że Sam nie uratował 'KILKULETNIEGO, MAŁEGO CHŁOPCA' ?
Skąd wiesz że w wypadku zginął mały chłopiec? przecież było pokazane że Henry ma te ok20 lat i jest w wieku studenckim, a nie dziecięcym.
Padło tu pytanie odnośnie zmieniających kolorów oczu. W przypadku Lili w jednej z końcowych scen, kiedy Henry, już w agonii, oświadcza się jej, twarze kobiet zostają na chwilę zamienione i przez moment widać Athenę.
Oczy Leona były z kolei brązowe przez cały czas.
Postaram się oddać moje odczucia. Po pierwsze, oglądając film zupełnie go nie rozumiałam. Potem natomiast zaczęłam myśleć, że Sam ma schizofrenię i Henry jest nim samym z młodości. Że nagle coś się w nim otworzyło i na nowo przeżywa to, co tak bardzo w nim zapadło. Miałam wrażenie, że tylko wydaje mu się, że widzi Henry'ego, tak jak wydawało mu się, że spotkał jego matkę. Ale po pierwsze, inni ludzie znali chłopaka, po drugie facet, który powiedział mu, że matka Henry'ego nie żyje był prawdziwy. Ewidentnie też widzimy jak Sam dostrzega, że coś się z nim dzieje, że zaczyna wariować. To była moja teoria, ale zakończenie całkowicie ją popsuło ;). Zachodzi też swoiste przenikanie wymiarów, moim zdaniem. Są takie ujęcia jakby obraz nakładał się jeden na drugi, jakby jeden wnikał w drugi albo jakby coś drgnęło, ktoś "stuknął" w kamerę i nagle dzieje się coś innego w innej scenerii, albo wszystko niby jest to samo ale jest inne. I ten tekst, że rzeczywistość jest iluzją. Wasze przemyślenia niezwykle mnie zafrapowały, trochę film wyjaśniły, poszerzyły sposób jego postrzegania i pomogły film "ogarnąć". Ale on jest taki, że albo można wykonać wielopoziomową analizę, co wymagałoby ogromnej pracy (brawa dla twórców), albo zaakceptować, że się go nie rozumie i po prostu chłonąć tą dziwność, która przynajmniej do mnie niesamowicie przemawia :). Świetny film. Jest trochę z podobny, jakby z tego samego gatunku, co "Mr Nobody".
miałam dokładnie takie same przemyślenia! i w identyczny sposób - całą koncepcję popsuło zakończenie :) chociaż nadal się skłaniam ku temu, że to henry był wytworem wyobraźni sama. być może z powodu wyrzutów sumienia.
Lenny Kravitz - Believe In Film się zaczyna wypadkiem,tak?specjalnie go obejrzałam raz za razem,by się nie pomylić
SPOILER
Samochód się pali z jego rodzicami,tą matką co ją odwiedza Sam i jego dziewczyną Athena i ojcem Bobem Hoskins
(kto odchodzi gdy auto się pali?)
Mam wrażenie ze żadne z was co tu napisało komentarze nie widziało :"Dla Ciebie i dla ognia"polski film,zrobiony za mała kasę- i
no właśnie i :)
jak zobaczyłam "zostań" od razu przyszedł mi do głowy ten film
facet -henry umarł w tym wypadku jak jego starzy i dziewczyna a cały film się kręci wokół tego,że wie,że umarł i zabił(jako kierowca)rodziców i dziewczynę(wie po drugiej już stronie)ale nie całkiem,bo po drugiej stronie próbuje dalej Życ-nie rozumie że umarł
we snach,nieprzytomności?(w sumie kto wie jak sie umiera?:)
(bo jak inaczej nazwać świat ,dokąd przechodzimy po śmierci?) inni ludzie(wg.snów)to MY-WIĘC Sam to Henry a Lila to Athena-ta co zginęła w wypadku
Nikt nie wie co się dzieje jak umrzemy-do tego tak nagle...czytałam,że nasz świat przenikają duchy ludzi,którzy nie wiedzą,że umarli...
żyją dalszym życiem(zawsze mnie to fascynowało,że oni nie wiedzieli,że umarli-jak to działa?)
we śnie są ZNAKI SNU-"dziwna rzecz,dziwne zachowanie,nieprawdopodobne zestawienie elementów"coś co nigdy nie zdarzy się w naszej rzeczywistości:
1)Sam widzi twarze lily i atheny gdy Henry rozwala stolik z szachami-juz wtedy wie ze umarl i sobie wyobraza(?)czuje ze ktos go ratuje-ze NIE UMARŁ
tym kimś kto ma go uratować jest SAM-on sam(sam ang?jakie tłumaczenie?;P)ahahahaha -chichot diabła;)
Henry przepowiada grad,mówi:"moje kłopoty znikną i szczęście cię nie opuści"i te słowa odnajduje w chińskim ciasteczku Lily
skupiacię się na żółtych spodniach ,okularach i spódniczkach-oznaczaja to we śnie,intuicje,że rozumie ,że umarł to jest pod naskórkiem,on to czuje,ale Henry nie chce umierać chociaż wie ,że już umarł...
bo dusza wie
jego on sam SAM-próbuje mu pomóc-pamiętacie jak biegnie w górę schodami z metra?wychodzi z podświadomości -by spotkać się ze swoim stworzycielem(?) Henrym-samym sobą?:"wybudzę sie","straciłem poczucie rzeczywistości",
Sam mu odpowiada:"TY NIE ŚNISZ,A JESLI TO
Henry widzi ojca-ojciec go nie poznaje-kążdy ojciec chce widzieć w synu swoje przedłuzenie-widać Henry nie był przedłużeniem ojca-vide rozmowa miedzy nim i atheną ,żeby pokazał obrazy ,które namalował-starzy nawet tak naprawdę nie widzą że maluje-matka w scenie z sAMEM zatrzymała sie na psie olivia ,kt.dawno umarł-ojciec i matka żyją osobno nawet w zaświatach-matka żyje przeszłościa-pies,którego uspili gdy Henry miał 12 lat,ojciec nie chce widzieć przyszłości- i syn go uzdrawia-ale i tak odchodzi..znika-nie chce mieć nic wspólnego z tą rodziną-znika.Pamiętajcie mamy tylko do dyspozycji odszyfrowywanie snów-a kto nam powiedział,że to nie odszyfrowaywanie życia po śmierci?<:)
czytam"esy floresy"film beznadziejny"-wiele filmów próbuje nam pokazać,że nie jesteśmy kims kto ma wpływ na swoje życie:"1984","Matrix"-rzadko sie wypowiadam spalili Giordana Bruno-a czy głosił kłamstwo?
Henry umarł i zył w innym świecie:)do którego dotrzemy po śmierci
p.s. i ten we mnie kamieniem który tam był i powrócił-że to nie prawda
p1.s1.nie bierzcie tej historii,że wydarzyła sie TU i TERAZ-W TEJ rzeczywistości..pozdrawiam>)
p.s.pamietam jak umarł facet kobiety co miała 4 dzieci-powiedział jej we śnie,żeby nie płakała(radź se sama ze zmachalem ci 4 dzieci i umarłem)bo ja umarłem i tu mam fajną żone
koniec
sny nie mają sensu-życie nie ma sensu-sens ma szczęście nie krzywdzące:)....
Gdzies cos poginelo w tej wypowiedzi, sklada sie jakby z roznych niekoherentnych stwierdzen czasami,ale ogolnie, podpisuje sie pod tym. Mysle,ze temat pokazywany na wiele sposobow, duch umarlego nie wie,ze powinien odejsc lub jest tu po to by cos naprawic...tyle,ze wszystko pokazane jest z artystycznym zmyslem, przez okulary wizjonera, ktory rzeczywiscie uwaza, ze "there`s too much beauty"...a w fabule scenarzysta wplotl tyle symboli,ze czaszka nam dymi od analizy:) to fajnie, czy nie o to w sztuce chodzi:) Jajko na twardo dali namalowalby jako jajecznice splywajaca z galezi drzewa a picasso jako kwadrat wsrod kwadratow:) sztuka ma byc na rozne sposoby interpretowana,dlatego dobry film, ktory zasluguje na miano sztuki powinien wzbudzac takie dialogi jak powyzsze:)
Chociaż tytuł "stay" wskazuje na Wasza interpretacje..."Ze caly film to kilka chwil przed smiercia Henry`ego"...
Mam wrażenie ze żadne z was co tu napisało komentarze nie widziało :"Dla Ciebie i dla ognia"polski film,zrobiony za mała kasę- i
no właśnie i :)
jak zobaczyłam "zostań" od razu przyszedł mi do głowy ten film:)
jak go obejrzycie wszystko się ułoży w waszych głowach:P
Trochę te wasze teorie za bardzo naciągane, przecież tu wytłumaczenie jest na końcu, wszystko jest jasne.
ktoś napisał ze sam z lyla poszli na kawę ze to dziwne no kurde z której strony? w tym filmie reżyser nie dał możliwości wymyślenia zakończenia które jest jedno, z reszta poczytajcie z nim wywiady a ode chce się wam wymyślania.
jeszcze jedne symbol mnie męczy przez cały film wszyscy chodzą z metalowymi neseserami,na ulicy, na uczelni, laski z taksówki?
skoro jest jasne to napisz:)
p.s.noszenie torby w rękuj est symbolem noszenia problemów ze sobą-nierozstawania się z nimi-pamiętania o nich
kaczkulec napisz spoilera bo chciałabym poznać Twoją opinię kkj:)
dzięki za wytłumaczenie (neseser)
nie zgadzam się z Tobą ,że to co przezywał było po śmierci. Moim zdaniem był to półsen (był praktycznie nieprzytomny) zaraz po wypadku.Nie wiem czy ktoś z Was stracił kiedyś kogoś bliskiego, ja tak i potem często z tej tęsknoty miałam sny że ta osoba żyje i że wszystko jest tak jak kiedyś. Ten film skojarzył mi się od razu jak taki sen w który bardzo chcemy wierzyć że to prawda.
We śnie są znaki snu ale rozpoznawalne dopiero po przebudzeniu, nikt nie wie że śni (podobno są tacy co to potrafią ale nie wierze).
Dla mnie nie było to nic innego jak senne wizje umierającego Henrego ale szanuje ze masz inne zdanie :)
Po rozważeniu różnych opcji dochodzę do wniosku, że chłopakowi roją się alternatywne wersje jego przyszłości, tak jak by walczył ze sobą czy rzeczywiście zostać czy nie. Mam wrażenie, że on ,,rozważa" za i przeciw, słyszy ,,Zostań" więc wyobraża sobie jak by to było zostać: widzi, że zostałby na świecie sam, bez rodziców, winny za ich śmierć (powtarza to Samowi kilka razy), że całkiem możliwe, że z tej samotności i poczucia winy całkiem by ześwirował i możliwe, że i tak by w końcu popełnił samobójstwo, z drugiej strony widzi też, to co mogłoby być pozytywne: że miałby szansę np. rozwinąć się artystycznie, albo w ogóle na studiach ( Sam wspomina przecież, słyszał, że jest zdolny, podobnie u Smithy'ego w tej księgarni).
Za tą opcją tego, że Henry roi sobie to wszystko przemawiają też klatki z tego ,,filmu" który się wyświetla w tle, kiedy pije w barze, jak zwolnicie, to widać tam na zdjęciach całe jego młode życie - rodziców, zdjęcia niemowląt, małych dzieci, jego zdjęcia z Atheną, wreszcie dużo motywów mostu - od nich zaczyna się ten ,,filmik" bo przecież most widział w rzeczywistości nad sobą i to tam popadł w dalsze wizje - tak jakby jedynie te zajawki mostu były rzeczywistością, a dalsze urywki już jego podświadomością, zwłaszcza, że kolejną ,,fotką" jest już ta przedstawiająca niemowlaka, tak jakby stanęło mu przed oczami całego jego życie, są też sceny z jego wczesnego dzieciństwa - dziecko w pływaczkach, scena z tego delfinarium, o którym mówiła matka, jest zdjęcia z Olive, jakieś z podwórka, z zabaw i wreszcie to co najświeższe - Atheny pokiereszowanej po wypadku i na koniec napisy "forgive me" czyli wizualizacja tego, co zapewne kołatało mu sie po głowie, gdy już leżał tam na moście mając świadomość, tego co zrobił
Poza tym przemawia za tą opcją fakt ograniczonej liczby osób występujących w " wizji" - role różnych osób, które mogłyby ,,zagrać" w jego przyszłości przyjmują ci, których widzi w okół siebie w ostatnich chwilach. Nie wiem czy mnie do końca zrozumiecie, ale rodzi mi się tu skojarzenie z pewnym stwierdzeniem teoretyczno literackim, że literaturę tworzymy z tego co znamy i z tego co widzimy, z tego samego tworzymy nasze sny (Freud nawet wiązał sen z tworzeniem), i tak przekładając: Henry TWORZY wizję swojej przyszłości z rekwizytów i tworzyw, które są mu dane w tej chwili - wypełnia osobami i elementami, które widzi (względnie widział w życiu i zapamiętał je na tyle dobrze, że przypomina je sobie w chwili śmierci). Dowód? Sami widzieliście i wspomnieliście te same osoby pełniące różne funkcje, dziecko pojawiające się kilka razy i co też zwróciło moją uwagę - niewielka ilość ,,statystów" np. osoby ubrane tak samo pojawiają w co najmniej trzech scenach - identycznie ubrane kobiety wychodzące z auli, a później Sam widzi dwie osoby ubrane w identyczne żółte płaszcze)
I jeszcze jedna kwestia - mam też wrażenie, że część "swojego" życia przelewa też Henry na Sama i Leilę, jako osoby, które widzi, przeżywa swoje życie w ,,nich" - Sam zamiast niego ma się oświadczyć, a Leila.
Ze ślepotą bym się zgodziła z kimś to tu pisał o wybaczeniu, ojciec był ślepy, bo Henry bałby się mój spojrzeć w oczy ze świadomością, że oboje zabił
Moje rozważania o tym, że są to rojenia Henry'ego psuje tylko jeden fakt. Oczywiście, to, że Sam zaprosił Leilę na kawę to mógł być zbieg okoliczności, ale w takim razie skąd tam nagle te wizje Sama, w których przez chwilę widzi on Leilę w różnych przeszłych/przyszłych wydarzeniach?
Aha i nie wiem, może to nieistotne, ale gdzieś około 9:25-27 w scenie w metro jeden z podróżnych trzyma taką makabryczną lalkę - wyglądającą jak zmarły niemowlak. W ogóle jak lalka - symbol śmierci.
Aaaa i co do koloru żółtego - być może ten kolor, bo żółty jest ostatnim kolorem, który widzą ludzie powoli tracący wzrok i prawie ociemniali, być może dlatego? Bo Henry czepiał się zółtego koloru jako ostatniego koloru życia?
A co z tym, że Sam przedstawia Lilę Henry'emu (ostatnia scena) jako pielęgniarkę? Czy ona była pielęgniarką? Zaprasza ją na kawę, jakby wcześniej w ogóle się nie znali, a przecież była ona jego pacjentką (przed wydarzeniem na moście, a może dużo po nim?) To chyba najbardziej zamotało mi w głowie i nie mam żadnego pomysłu, jak to wyjaśnić.
Sam pyta się Lili czy jest pielęgniarką, a ta odpowiada mu, że tak. Dopiero po tym przedstawia ją Henry'emu jako pielęgniarkę i każe mu słuchać jej głosu. Masz rację, Sam zachowuje się zupełnie jakby jej wcześniej nie znał, bo tak jest. Możemy po prostu wnioskować, że po tych wydarzeniach, wspólnym wypadzie na kawę dostrzegł jej problemy/wyniknęły z rozmowy i postanowił jej pomóc.
Moim zdaniem w rzeczywistości Lila nie była pacjentką Sama, to był tylko wytwór wyobraźni Henry'ego.
ja nie rozumiem jednego tylko wątku( a raczej przede wszystkim tego wątku), dlaczego przez film utrzymuje się, że Athena nie zna Henrego? Dlaczego on w swoim "śnie"- nazwijmy tak, dystansuje ich od siebie? Chodzi o to, że jest załamany tym, że ją zabił i myśli, ze lepiej byłoby gdyby się nie znali? No nie rozumiem tego.
Kurcze, ja już nie pamiętam tego dokladnie, bo oglądalam w czerwcu, ale czy to nie było tak, że kiedy Sam ją odwieddził, to nie wyparla się, że go zna? Może być rzeczywiście tak, że Henry wmawia sobie, że lepiej by było jej nie znac, albo że ma wrażenie, że ona nie chcialabym znać jego po czymś takim.
I apropos, odpowiedzi pana poniżej - też uwielbiam ten wątek :D
A i jeszcze jedno - scena w której Leon odchodzi w samotności i na jego drodze gasną latarnie symbolizuje jego własną śmierć. Wszyscy pasażerowie z samochodu Henry'ego znikają, i na koniec zostaje on sam - bo w rzeczywistości leży on w pewnej odległości od samochodu, nie widzi ich, nie wie co dokładnie się z nimi stało - słyszy tylko jak Sam mówi: "they're gone". Tak przynajmniej ja to interpretuję, bo choć Henry przyjmuje do wiadomości, że jego bliskich już 'nie ma', i czuje się z tego powodu winny jako kierowca, to mimo wszystko nie widział momentu ich śmierci. W jego umyśle po prostu 'odeszli'.