...zastanawiają mnie tylko motywacje Sery, czy rzeczywiście robiła to z potrzeby miłości i bliskości czy próbowała dowartościować swoje życie napawając się przyjemnością obserwacji staczającego się człowieka. Ciekawe czy bardziej kochała jego czy jego tragedię.
Myślę, że jednak to pierwsze. Jak sama powiedziała na końcu, czuła się przez niego akceptowana i również akceptowała jego. Był człowiekiem "jej pokroju", zniszczonym, wyrzutkiem społecznym, dlatego rozumiała jego tragedię i też rozumiała jego chęć odejścia z tego świata, więc nie przeszkadzała mu w tym. Po prostu zaakceptowała jego wybór i nie sądzę ,żeby odczuwała przyjemność patrząc jak Ben sięga dna, wręcz przeciwnie, nadszedł moment w którym poprosiła go by poszedł do lekarza.
Są to jednak moje przemyślenia w związku z filmem, książki nie czytałam, więc nie wiem czy był tam w inny sposób przedstawiony ten wątek.