O ile pod względem formalnym nic nie można zarzucić (eleganckie zdjęciówy, takież aktorstwo - charakterystyczna dla Cage'a mimika tu akurat sprawdziła się znakomicie), to sama historia już tak świetna nie jest. Może czego innego się spodziewałem, ale fabuła jest tu taka raczej zwykła, kameralna, bez nagłych zwrotów, większych zaskoczeń czy uniesień. Na pewno nie ma w niej nic co by się mogło kojarzyć z alkoholową autodestrukcją. I jeszcze to zupełnie nijakie zakończenie....