Film jest słaby. Cage jako alkoholik jest równie wiarygodny jak Chaplin "udający" Hitlera. Shue ładnie się prezentuje - i to tyle. Fabuła dziurawa. Niektóre sceny tak żenująco głupie, że "głowa mała". Miałem nieszczęście widzieć te "dzieło" zaraz po premierze (jeszcze wtedy na VHSie) i tylko ludzie oglądający to razem ze mną powstrzymywali mnie przed wyjściem z pokoju. Kontrowersyjne sceny - owszem są - i co z tego? Totalna abominacja jak dla mnie. Jeden z tych niewielu filmów jakie widziałem w życiu (a trochę tego było), który autentycznie mnie po prostu "wku**iał". Takie moje zdanie - można się z nim nie zgodzić.
Pozdrawiam