Film jest cudowny, w ogóle to uwielbiam te bez pozytywnego zakończenia, gdzie wszystko cudownie się układa. Może i ja jestem dziwna, ale wg mnie to właśnie jest największa i prawdziwa miłość, jeśli nie próbuje się zmieniać drugiej osoby, nawet jeśli wiadomo że krzywdzi samego siebie i się ją straci.
Dokładnie wiem o czym mówisz, tez wydało mi się to wyrzeczenie piękne. Nawzajem nie próbowali się zmieniać, chociaż wiadomo było do czego to prowadzi. Jednak i jedno i drugie uszanowało swój wybór. Moim zdaniem zresztą ludzie nie są w stanie się zmienić i taka jest prawda. Jeśli nie kochasz kogoś za to kim jest tylko za to kim chcesz żeby był to jedyne co możesz osiągnąć to klęskę i rozczarowanie.
jak dla mnie przez ten film przebija bezgraniczna bezradność dążeniu do końca:( z cała premetydacją i ŚWIADOMOŚCIĄ,poddanie się nurtowi i płynięcię pomimo spotkania kogoś wyjątkowego(zauważcie że on alkoholik i ona prostytuka nie mieli do siebie pretensji ale szanowali siejak dwaj rozbitkowie na bezludnej wyspie ludzkośći) polecam innym Pętla ale przede wszystkim Siekierezada9to podobne klimaty o świadomym końca człowieku dążycym do unicestwienia) :(
Dokładnie...mam głowę pełną cytatów z tego filmu, był czas kiedy oglądałam go raz po raz...Uszanowanie wyborów osoby, którą się kocha jest piękną wartością...
??? co???" (...) największa i prawdziwa miłość, jeśli nie próbuje się zmieniać drugiej osoby, nawet jeśli wiadomo że krzywdzi samego siebie i się ją straci."
A nie pomyślałaś, że może druga osoba potrzebuje pomocy , tylko jest tak na dnie, że nie ma odwagi z niego się podnieść?
Miłości nie ma kiedy pozwalasz umrzeć osobie która może żyć.
Nie pomagajmy ludziom wbrew im woli, nawet jeśli nam się wydaje że tak by było lepiej.
Jak dla mnie większym objawem jest pozwolić komuś umrzeć, bo życie nie zawsze jest tym co najlepsze. Nie można kogoś trzymać tylko dla siebie.
Gdyby to było tak proste, ale nie jest.
To nie kwestia odwagi, to kwestia dokonanych wyborów, mniej lub bardziej świadomych.
I to też nie jest kwestia "przyzwolenia na śmierć", cóż możemy zrobić, jeśli kochana przez nas osoba zbliża się do śmierci?
I jest tego świadoma, a także życzy sobie, by nie zmieniano biegu wydarzeń?
Myślę, że kochać i akceptować, nawet jeśli jest to bolesne.
Macie trochę racji, ale nie mogę się zgodzić z tym, że Ben nic nie mógł poradzić, że to było jego przeznaczenie. Nie. To był jego wybór. Poddał się i nie próbował się wyrwać nawet kiedy poznał bratnią duszę. Pamiętajcie, że był alkoholikiem, a jedyną osobą która mogła odmienić jego los był on sam[pod wpływem jakiegoś bodźca]
oj, widze ze ktos musi sie dowiedziec wiecejo alkoholizmie, poczytaj troszke i dowiesz sie ze nie sam mogl to odmienic
Tak się składa że mam w pracy dwóch byłych alkoholików i dużo o tym z nimi gadałem. Obaj zgodnie twierdzą[i sami tego doświadczyli], że jeśli ktoś sam nie zechce przestać pić, to żaden odwyk go nie uratuje. Bo co? Będziesz kogoś trzymać w zamknięciu lub pilnować do końca życia? Niewykonalne.
Jasne, że w tym przypadku niewykonalne. Może ci dwaj dali radę, bo byli silni psychicznie, większość z nich nie jest. I nawet gdy już mają świadomość tego, że niszczą siebie i innych naokoło, to zazwyczaj po chwili trzeźwości są na początku. Nie zauważyłem tego, co napisałeś w nawiasie - i tu się zgodzę. Chęć wyrwania się musi być pchnięta jakimś dobrym bodźcem, a dodatkowo najlepiej wsparcie kogokolwiek. Moim zdaniem, pomimo że w filmie ona go "kochała". to nie miało to przyszłości, gdyż związek był przedstawiony "na luzie". A jej starania starnia wygladały mniej więcej w ten sposób:
- Może pójdziesz do lekarza?
- Miałaś o tym nie wspominać.
- Aa, no ok.
Cage, prócz paru chwil miłosnego zachwytu (które i tak były pijackie), to zbyt dużo nie dostał.
Witaj dkf !
Film dla mnie o wielu trudnych sprawach,pieknie pokazanych i świetnie zagranych (znakomite role głównych wykonawców).
I bardzo ważne (jak zauważyłaś)- pytanie - czym jest miłość?
Ponoć miłość dzieli się na dwa rodzaje:warunkowa (np partnerzy) i bezwarunkowa (np matczyna).
A jak określić tę,ukazana w filmie? I dlaczego taka jest?
Sera zdaje się być taką osobą bezwarunkowo kochającą,pomimo wszystkiego (choć są i w niej pewne granice-zdrada).Dlaczego tak robi?
Dla mnie poruszającą scena jest gdy Ben dostaje od niej "piersówkę" i mówi:"Najwidoczniej jestem z właściwą dziewczyną".
Ale,czy w ogóle istnieje taka miłość,takie przywiązanie,które potrafi się zrzec jakiejkolwiek ingerencji?
Dla mnie istotą filmu jest pytanie czy można dbać o osobę,nie ingerując w jej wybory?
Bo życie jest nieustanną walką właśnie dlatego że każdy z nas sądzi że jego droga jest słuszna,lepsza, a zawsze znajdzie sie ktoś,kto jest w "gorszej" sytuacji od nas.Wtedy zazwyczaj staramy się przekonać w jakiś sposob aby ta osoba przyjęła nasze racje (jak i pomoc).
Tylko wydaje mi sie że tu jedną z ważniejszych rzeczy na jakie trzeba zwrócić uwagę, to że nie jest to typowy związek. Ich drogi się po prostu przecinają i przez pewien czas razem żyją, bez planów na przyszłość, bez wielkich decyzji. Samo uczucie rodzi się gdzieś po drodze, choć tak naprawdę nie przywiązują do niego zbytniej wagi (dość dawno to oglądałam ale mam nadzieje że nic nie pomieszam), ona to dopiero jasno i konkretnie mówi po jego śmierci u psychologa czy dziennikarza, któremu wszystko opowiada. Obydwoje się doświadczeni przez los, głównie ona i z pewnością po wielu porażkach, więc tez już wie że nie wszystko może zmienić i nieraz woli sie poddać losowi. Po prostu być przy kimś, pozwalając mu być sobą, bez względu na to jaką wybrał drogę. Z pewnością jako związek na dłuższą metę, kiedy on by sie zaczął leczyć, by nie przetrwało, więc możliwe że zrobiła najlepsze co mogła.
Cenne uwagi :)
Ja też widziałem go dosyć dawno,więc mogę coś pomieszać.
Przypomniałaś mi że ten film ma nietypową konstrukcję narracyjną: jest właściwie retrospekcją,opowieścia Sery ( ja bym celował na psychoterapeutę)o paru tygodniach spedzonych z poznanym alkoholikiem-Benem.
Ben bez skrupułów mówi Serze,że jego pragnieniem jest zapić się na śmierć.Rozmyty w alkoholowym derilium motyw zapomnienia,skazuje go na ucieczke od realności.
Chwilowość.
Ben,jak i Sera żyja chwilą.Jedyne czego pragną to akceptacja,nawet ta za wszelką cenę.Sera przygarnia nieudacznika bena,bo widzi w nim kogoś kto ma moc szczerego spojrzenia na nią,bo Ben jest osobą której juz "wszystko wisi"-jezyna rzeczą jaką pragnie jest śmierć.Zawiązują układ:On będzie z nią,ale ona nie będzie mogła żądać aby się zmienił.To wysoka cena dla Sery,ale akceptuje ten układ bo zależy jej na akceptacji(pokazała jak bardzo-będąc partnerką Yurija-bezczelnego i zdrowo walnietego sutenera,dla którego pracuje,a on nia pomiata i sie znęca nad nią).Widocznie ma o sobie bardzo małe mniemanie,skoro pracuje jako prostytutka i do tego pakuje się w bardzo toksyczne związki.Ale wybór bena to krok naprzód dla niej:nie jest już narażona na przemoc fizyczną czy psychiczną,na utrzymanie pasozyta,ale jej akceptacja zostaje wystawiona na dramatyczna próbę-zdradę.
Sera odddałaby wszystko za akceptację do niej: mogłaby nawet utrzymywac faceta będąc prostytutką,znosić maltretowanie,ale w zamian chce jednego-słyszeć że jest kochana(choć to okrutnie brzmi),na wyłaczność.
Więc to pozwolenie dla Bena (od Sery) ma jedno ograniczenie,które on łamie.Rozstaja się.
Spotykają sie znowu,po raz ostatni,po to by bez patrzenia na juto,dotknąć siebie w najgłębszej możliwej intymności jaką im przyjdzie ze sobą spędzić i jaką mogą sobie nawzajem ofiarować w swej egzystencji.
Ta potrzeba miłości Sary wg mnie nie jest czymś nadzwyczajnym. W wielu filmach jest ten motyw (pod tym względem szalenie podobny w Monster i Rozkosze Emmy) i praktycznie mnie nie dziwi. Jej słaba samoocena jest raczej spowodowana tym że jest prostytutką, jak ludzie ja traktują, oraz mężczyźni którzy z nią są jak ten o którym pisze, a nie na odwrót.
Zastanawiający jest fakt czemu tak długo byli w platonicznym związku i nawet kiedy ze sobą mieszkali, nie uprawiali seksu, mimo ze ona robi to z każdym.
Bo ona,nie tyle że robi to za pieniądze (czyli z kazdym kto jej zaplaci)- w tym prypadku,coś co jest zazwyczaj zarezerwowane dla osobistej intymności wobec partnera/ki,tutaj jest wystawione na sprzedaż,traci swą wyjatkowość.
Im bardziej potrzeba ekwiwalentu miłosnego w formie psychicznej.
Jeszcze do tamtego posta miałam dopisać, ale mi się FW zacinał. Przykładów wielkiej potrzeby miłości przez kobiety i tego ile potrafią dla tego poświęcić, przecież nie trzeba szukać w żadnych filmach, w normalnym zyciu tego aż jest za wiele przypadków. Nieraz w głowie się nie mieści co potrafią zrobić dla złudnego poczucia akceptacji i posiadanego uczucia.
O ile pamiętam to on sam się dziwi czemu jeszcze tego nie zrobili i mówi jej o tym. Z tą wyjątkowością to bym w dzisiejszych czasach tak nie przesadzała. Do tego nawet prostytutki mają często normalnych partnerów, z którymi również uprawiają seks, lecz inny, w innym kontekście (cholera czy jak to inaczej nazwać) niż z klientami.
A mnie sie przypomniał inny film poruszajacy temat miłości "ponad wszystko",a raczej "pomimo wszystko"-bo chodzi o znecanie sie nad obiektem milości."cena milości,Loved"
http://www.filmweb.pl/f7444/Cena+mi%C5%82o%C5%9Bci,1997
No, oczywiście że masz racje ze w dzisiejszych czasach owa wyjatkowośc zarezerwowana dla milosnej intymności bardzo dewaluowala (kopara mi opadła po obejrzeniu popisów "mokrusiej Pauliny").
W pewnym sensie Sera dostając to czego chciała od Bena,w zamian pomagała mu odejśc...
Jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że niesamowicie spłyciliśmy teraz ten film.
Jakoś nigdy nie uważałam go głównie za film o miłości, tylko włąsnie o tym niezmienianiu innych. Ogólnie jest on dla mnie wyjątkowo ważny i przełomowy. Długo mi nie dawał spokoju, zrozumiałam w końcu że nikomu nie nożna pomagać wbrew jego woli i właśnie największa wartością jest umiejętność pozwolenia innym na życie wg ich własnego pomysłu, nawet jeśli uważamy to za błędne. A tak naprawdę ile razy narzucamy ludzia nasze zdanie i wartości (albo własne, albo powszechnie pzyjęte).
Podobne zdanie mam na temat śmierci i uważam, że każdemu się należy i ma do niej prawo, na równi z prawem do życia.
Eee,no bez przesady-spłyciliśmy (?) temat rozmowy,ale nie sam film :)
Na mnie podobne wrażenie zrobila kiedys przeczytana odpowiedz pewnej osoby zawodowo zajmującej sie pomocą.Powiedziala ona że można skutecznie pomagac tylko na prośbę,na żądanie.Niby to takie oczywiste ,a jednak nie-jak widac po świecie ;P
Znaczy to że taka pomoc na siłę,wbrew woli jakiejś osoby jest nieskuteczna o tyle ,że bardziej słuzy osobie pomagajacej niz pomagajacemu.
Więc aby miec tę wartość powstrzymania sie od narzucenia swego "ratunku" to trzeba umieć byc pokornym myślę (?)
A co ma zrobic osoba ktorej sensem zycia ( a raczej odnajdywaniem swojej wartości) jest udzielanie pomocy,ratowanie innych?
"A co ma zrobic osoba ktorej sensem zycia ( a raczej odnajdywaniem swojej wartości) jest udzielanie pomocy,ratowanie innych?"
Myślę że są trzy możliwości:
- będzie walczyć o kazdą sprawę i osobę, angażując się emocjonalnie i cierpiąc przy każdej porażce
- po zbyt wielu porażkach podda się, stwierdzi że to nie ma sensu i za dużo ją/jego kosztuje, w zamian będzie walczyć z samym sobą żeby nie ulec i nie zacząc znowu zajmować się życiem innych
- lub wybierze odpowiednią grupę docelową i będzie się spełniać i angażować do woli, będąc jednocześnie przydatnym i potrzebnym
Ogólnie zycie empaty jest trudne i sama nie wiem czy lepiej to w sobie próbować zabić czy pielęgnować.
Chyba tego nie da sie zabić,można jedynie przyhamować.
No ,a poza tym sa tez ludzie ,którzy najpierw prosza o pomoc,a potem te pomoc krytykują.
Nie ma takiego co by wszystkim dogodził.
Źle sformułowałam z tym zabijaniem empatii.
Margines błędu jest wszędzie, a w przypadku pomocy innym jest wyjątkowo skrajny stopień satysfakcji bądź porażki, nie da się tego wypośrodkować.
Mówiąc odpowiednia grupa docelowa maiłam na mysli np jakieś organizacje, krupy do których zgłaszają sie ludzie potrzebujący konkretnej pomocy i tym podobne.
A zycie pisze własne scenariusze...
Ciekawe jak by sie potoczyly losy Bena i Sery gdyby na siebie nie wpadli...
Czy w danym momencie (jak napisałas ich drogi sie przecięły) i wykorzystali siebie nawzajem (swoje potrzeby).
Ja jak przypominam swoje zwiazki z kobietami to zawsze były zgrzyty-owo dopasowywanie sie do czyiś (partnerki) oczekiwań ,a w tym filmie generalnie taka akceptacja...
Nie mieli czasu na zgrzyty, które przeważnie przychodzą po jakimś czasie.
Nie byli stricte parą więc, chyba uważali że nie mają prawa nic wymagać, po prostu miło spędzili ze sobą jakiś tam czas i tyle, nikt nie liczył na nic w przyszłości, bo było jasno powiedziane że jego za chwile nie będzie w śród żywych.
A tak w ogolę to ona porzuciła później zawód prostytutki czy nie, bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć??
Następny na tapetę bierzemy "Wywiad z wampirem", tylko dyskusje zaczynasz ty, bo ja sama od siebie nie wiem co o nim konkretnego powiedzieć.
Nie pamietam tego.Było tylko pokazane że opuszcza Yurija,na chwile przed egzekucją mafijną.Ale potem spotyka Bena i dalej robi to co robiła.A potem?Nie przypominam sobie żeby coś zmienila w swym zyciu,ale jesli jest na terapii,to może tak.
Ciekawiło mnie zawsze że ludzie w obliczu "ostateczności" porzucaja gry,czy też staja sie bardziej bezpośredni(np podczas Powstania Warszawskiego-te śluby).Zyjac chwila ktora za chwile może się zakończyc.
A "wywiad to musze sobie wpierw przypomnieć,bo tez dawno juz oglądałem,zeby nie pisać jakiś niedopowiedzen...
Jakoś nigdy do końca nie potrafiłam zrozumieć takiego postępowania. Jak bym miała zginąć, odejść, to wg mnie nie ma sensu robić wielkich kroków, bo zaraz wszystko sie skończy, jak bym miała przeżyć, zostać, to bym się bała podejmować tak pochopne decyzje, podyktowane emocjami, bo później musiałabym z tym żyć, albo odkręcać o ile to możliwe.
To obojętne jaki, byle nie o miłości. Myślałam że te co zaproponowałeś masz akurat na bieżąco.
o,kurde a ja myslałem że "Wywiad z wampirem",tez jest o milości,tyle że w innym ujęciu...
teraz kończę oglądać "Otwórz oczy" (1997r)-pisze rok bo pamietam że jest wersja amerykańska z T.Cruisem,a zaraz potem obejrze "Wywiad .." więc jak chcesz,to możemy wiąźć go na "tapetę".
Ja się tam miłości wyjątkowo mało dopatrzyłam, tylko jakieś małe wątki.
Ten drugi to jest "Vanilla Sky" i tematycznie jest dokładnie o tym samym. "Otwórz oczy widziałam już dość dawno, ale chyba wszystko pamiętam.
Ja zamierzam się wziąć w końcu za "Ojca chrzestnego" ale jakoś mi opornie idzie.