to w końcu tylko historia kolejnego pijaka który ze sobą skończył.
Ten film niestety (stety) porusza kwestię dużo bardzie uniwersalną - w każdym z nas czasami odzywa się taki Ben który mówi "nie udaje ci się, jesteś do niczego. skończ z tym wreszcie i tak gówno z tego wyjdzie więc daruj sobie już na wstępie"
Nie sądzicie?
Właśnie jestem na świeżo po obejrzeniu filmu. Czym mogłoby być tytułowe Las Vegas? Pułapką w jakiej może się zatracić każdy z nas chyba... taką matnią z której nie ma odwrotu. Przerażające jest to, że każdy może kiedyś w taką wpaść. Czy to alkohol czy narkotyki czy poprostu depresja.
Jak to się mówi - każdy ma swoje demony...