I chyba dobrze,że masz mieszane uczucia,bo on ma wstrząsać.Co innego gdybyś nie miała mieszanych.Genialny film i genialna rola Cage'a.
A mnie zupełnie nie zachwycił, o ironio uważam, że to jeden ze słabszych filmów Cage'a. Miał przekazać coś czego nie zobaczyłem, nudny z niestrawnym dla mnie klimatem. Rzeczywiście Cage zagrał dobrze, ale na Oskara? No właściwie ta nagroda znaczy niewiele.
Jak dla mnie świetne odwzorowanie przypadku alkoholizmu i współuzależnienia,Ciężko mi sobie przypomnieć rolę,którą Cage by lepiej zagrał. Może w Panie Życia i Śmierci?W których według Ciebie filmach zagrał lepiej?Ogólnie dobrze wychodzi mu granie szumowin i typów spod ciemnej gwiazdy. Fakt,to nie jest kino,przy którym można się śmiać do łez i opychać się popcornem,bo ono ma poruszać i dawać do myślenia.Mnie poruszyło. A co do Oscara, to fakt.Ta nagroda traci z roku na rok swoje znaczenie.
Tzn generalnie ten film ma dawać do myślenia, np to,że miłość nie zawsze jest taka prosta jak się wydaje. Że człowiek, któremu doskonale się wiedzie, jedno jego życiowe wydarzenie może spowodować,że budzi się z ręką w nocniku. Ogólnie trochę takie zaprzeczenie stereotypom. Pokazanie,że bardzo niewiele potrzeba,aby stoczyć się na dno. Kto miał trochę do czynienia z problemem głównego bohatera "Zostawić Las Vegas", ten wie.
Żyjąc w kraju alkoholem i prostytucją płynącym, jakoś nie potrafię wzbudzić w sobie szczególnie wielkich emocji po obejrzeniu tego filmu.
Za to rola Cagea odegrana znakomicie.
Niczym statystyczny, rodzimy menel spod przeciętnego sklepu monopolowego.
Istny majstersztyk!
Chapeau bas!
'np to,że miłość nie zawsze jest taka prosta jak się wydaje'
'bardzo niewiele potrzeba,aby stoczyć się na dno.'
Chylę czoła przed oryginalnością tych też, które w jakże sublelny sposób wywróciły mój światopogląd do góry nogami.
Od siebie dodam tylko, że ALKOHOL TO ZŁO!