Po dwóch filmach, w których bohaterkami są nieco bardziej dojrzałe kobiety, Nigel Cole najął się do opowiedzenia historii ludzi młodych, zabieganych, zagubionych. Rezultat jest nieco rozczarowujący, biorąc pod uwagę to, co już Cole nakręcił, a jednak w swoim gatunku - komedii romantycznej - pozytywnie się wyróżniającym. Oto historia dwójki młodych ludzi, którzy zaczęli od szybkiego numerku kilka tysięcy metrów nad ziemią, by potem, na przestrzeni sześciu lat, zacząć się stopniowo poznawać.
Film jest ciepły, miły i przyjemny. I choć nie wiem, czy chciałbym zamienić się z nimi na życie, to z całą pewnością ogląda się to nieźle. Kutcher i Peet całkiem udanie wcielili się w role młodych poszukiwaczy celu w życiu, choć w tę chemię między nimi tak nie do końca uwierzyłem. To, czego zabrakło mi w tym filmie, to owego specyficznego poczucia humoru, który uratował przed całkowitym zapomnieniem "Saving Grace" i zachwycał w "Calendar Girls". W porównaniu z tamtymi tytułami ten jest zbyt bezbarwny, żeby na dłużej pozostać w pamięci. Mimo wszystko jest to przyjemna rozrywka.