Mój pierwszy tytuł Cronenberga. Klimatycznie w stylu "Dziwnych dni" z R.Fiennesem i J.Lewis, przywodzi mi na myśl ten film, chociaż tam była mowa o handlu zapisem stanu świadomości (na płytach, dyskietkach? już nie pamiętam), a tutaj mamy bioporty i rozbrajające konsole do gier robione z układów nerwowych mutantów jaszczurek, żab i innych jeszcze płazów. Brzmi zachęcająco? Skojarzenia z "Dziwnymi dniami" nasuwają się tym bardziej, że w obu filmach akcja rozgrywa się w bliżej nie określonej przyszłości, w której - jak widać - postęp techniki nie prowadzi do niczego dobrego, a nawet wręcz przeciwnie. Co jest najlepsze, to nie główni bohaterowie, zagubieni w schizofrenicznym świecie eXistenZ (niepowalający tym razem Jude Law i Jennifer Jason Leigh), ale sam pomysł gry, w której nie wiadomo gdzie kończy się prawda, a zaczyna fantastyczna wyobraźnia autorów tego chorego tworu. Nadal nie jestem w 100% pewna, gdzie to wszystko miało swój początek, a więc co właściwie jest jawą, a co snem. Na koniec Cronenberg tak namieszał, że pojawiły się wątpliwości, a granica całkowicie się zatarła. I chyba wolę takie niedopowiedzenie, do którego każdy może dorzucić logiczne, według niego, rozwiązanie. Poza tym znakomity jak zawsze Dafoe.