Redakcja dała ciała... W dodatku co było śmiesznego w pojedynku na hełmy?
Fakt. Zamiast "pojedynek na hełmy" powinno być "cały film". A przynajmniej monolog tego drewna Anne Hataway o miłości pokonującej czas i przestrzeń.
Mówi to osoba, która dała 10 Grawitacji. Nie no, skoro Hathaway jest dla Ciebie drewnem, a beznadziejna Bullock nie, to nie mamy o czym rozmawiać. Poza tym po pierwsze dowiedz się co to jest monolog, po drugie naucz się pisać nazwiska aktorów, po trzecie wreszcie obejrzyj jeszcze raz Interstellar, bo czegoś chyba nie zrozumiałeś...
Byłem ciekaw czy tak zaczniesz i się nie zawiodłem. Brawo, wpisujesz się w schemat typowego fanboja Interstellar/Nolana. Na brak możliwości obrony oczywistych głupotek i żenad z Interstellar trzeba wchodzić w czyjś profil i przytaczając inne oceny tworzyć jak ja to nazywam "argument z dupy wzięty" pasujący na obronę jak pięść do nosa. Cienko i prymitywnie, aczkolwiek tego się spodziewałem. Fakt, nie mamy o czym rozmawiać skoro zaczynasz od grzebania w czyimś profilu. A Interstellar rzeczywiście mnie przerósł, jak wy to mówicie - nie dorosłeś do tego filmu.
Jeśli publicznie pokazujesz swoje oceny, to nie powinieneś płakać, że ktoś Ci je wyciąga. W przeciwnym razie stajesz się jedynie zabawny...
Powiedz mi co było żenadą w tym filmie? Brand nie mogła znaleźć sposobu na przekonanie załogi do polecenia na właśnie tamtą planetę, dlatego zmyśliła tę bajeczkę, żeby odwołać się do ich uczuć i później wyciągnąć w zemście Cooperowi, że jest hipokrytą. Jeśli potraktowałeś to jako rzeczywistą teorię, to jesteś po prostu hmmm, imbecylem...
Nic takiego nie stwierdziłem, a Ty znowu by się podratować wmawiasz mi słowa których nie napisałem, i jeszcze kończysz kwestią ad personam. Publiczność ocen ma tu zerowe znaczenie, nie wiem jak możesz coś takiego traktować jako podstawę do dyskusji czy obrony kompletnie innego tematu. I pomyśleć, że pisze to ktoś kto ma w awatarze symbol związany z człowiekiem, którego b. szanuję, to straszne. Niestety w takiej sytuacji z mojej strony EOT.
Aha, czyli przyznajesz mi rację, że wykład Hathaway, był logiczny.
Proszę mi uargumentować ocenę, dla tego gniota-Grawitacji, i skończ płakać, bo to śmieszne. Po to są Twoje oceny, żeby w nie zajrzeć, jeśli tego nie lubisz, to je ukryj. Niestety, ale musiałem wyciągnąć tą Grawitację, bo fani tego filmu to większości kretyni do potęgi. To ustawiło dyskusję...
Nie będę ukrywał ocen tylko dlatego, że nagle znalazł się ktoś kto w nie wnika przed podjęciem dyskusji. Od początku mojej kilkuletniej obecności na filmwebie nie spotkałem się dotąd z takimi userami, którzy musieliby mnie prześwietlać (poza Tobą i paroma innymi bystrzachami na forum Interszajsera) a to że już w nie wnikają jest dla mnie tylko ułatwieniem bo o czym z kimś takim mam dyskutować. Jeszcze żeby chociaż przytaczali ocenę tego samego filmu to pół biedy. Musisz mieć naprawdę cholernie silny ból dupy i awersję do Grawitacji, niestety przez ten ból i awersję nie napisałeś nic sensownego. Zamiast tego 1) wziąłeś z mojego profilu jakąś ocenę, 2) wmówiłeś słowa których nie napisałem, 3) czepiłeś się błędu w nazwisku tego drewna Hataway, 4) dwukrotnie zaatakowałeś ad personam, 5) uznałeś większość fanów Grawitacji za kretynów, 6) i jeszcze masz czelność prosić o wyjaśnianie oceny innego filmu do którego i tak pałasz niechęcią i co tu powtórzę się - pasuje jak pięść do nosa. Chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki śmieszny jesteś. W dodatku cham. Nie pozdrawiam.
Tego posta traktuj jako jednorazowy prezent z mojej strony. I to nie ja płaczę, spójrz na tytuł wątku i jego autora.
Dobra, cieszę się, że rura Ci zmiękła i postanowiłeś przejść do postawy defensywnej. A teraz napisz, jaki ze mnie cham blablabla. Nie interesują mnie Twoje śmieszne żale, skoro nie potrafisz podjąć dyskusji na temat, który rozpocząłeś. Widocznie wiesz, że nie masz racji, dlatego szybciutko zmieniłeś temat i przeniosłeś się na mnie, bo Ci wygarnąłem jakiegoś gniota. Współczuję, że wstydzisz się własnego gustu, to musi być przytłaczające
Masz teraz 3 opcje:
a)przyznać się, że nie potrafisz wykazać słabości Interstellar,
b)dalej brnąć w płacz o chamstwa i inne pierdoły (nie radzę)
c)zacząć wreszcie przedstawiać dobre argumenty na to, że Grawitacja jest taka dobra, a Inter zły.
Jakiejkolwiek możliwości nie weźmiesz, to i tak już przegrałeś, bo ja mam rację, a ty nie:)...
Interstellar to taka opowieść na poziomie muminków, zresztą cały Nolan niezbyt głębokie kino robi - rozrywkowe humbugi, a fani chcą zrobić z niego drugiego Kubricka. Interstellar miało momenty dość żenujące, Nolan zmaścił niegłupi pomysł już po raz wtóry (to samo tyczy się Incepcji np.), robiąc z tego kino pełne sentymentalnej papki, które nieudolnie próbuje zabiegać o jakąś metafizykę, której Nolan ewidentnie nie potrafi pokazać. Tem samym skazuję go na wygnanie jako reżysera nieuczciwego.
Nie masz argumentów, cały Twój wywód jest bez konkretów. Takie slogany jak
-"Nolan zmaścił niegłupi pomysł",
- "zresztą cały Nolan niezbyt głębokie kino robi",
-"robiąc z tego kino pełne sentymentalnej papki",
- "które nieudolnie próbuje zabiegać o jakąś metafizykę",
Na nikim te wypociny już nie robią wrażenia, wierz mi...
Za to Mad Max lub The Room to głęboka podróż, bez sentymentalnej papki... Nie ośmieszaj się, trollu...
Tak, lubię kino gatunkowe, także klasy B i Z, a kino akcji, które nie aspiruje do metafizyki nie skazuje od razu na potępienie (Mad Max to arcydzieło swojego gatunku, jedyne co można mu zarzucić to fakt, że jest filmem akcji - a czy to w ogóle jest jakikolwiek minus?).
Czekam na twoje argumenty człowieczku, który na 10/10 ma ocenioną najgorszą blockbusterową papkę dla idiotów z top 100 filmweba :)
Nolan to jeden wielki slogan, trudno w jego filmach znaleźć coś poza tymi szubnymi zapowiedziami. Miał potencjał przy Memento i Bezsenności, później wszystko zrobił na jedno kopyto. Ludzie lubią taki bullshit, myślą, że to ambitne kino. To samo tyczy się Arronofskiego np.. Jak widać po twoim profilu o kinematografii wiesz bardzo mało (kolejny najazd na profil - zniżyłem się do twojego poziomu :)) i łatwo ciebie zadowolić kinową masówką. Tacy zwykle najgłośniej krzyczą.
Rozumiem, że ktoś podobnie upośledzony jak ty powiedział Ci, że to co leci w kinach to musi być papka. Jeśli bawi Cię 2 godzinna gonitwa, pościgi brum brum i inne pierdoły, to polecam F&F7, jedyne co można mu zarzucić, to fakt, że jest filmem akcji:). Film na Twoim poziomie.
Oglądałeś w ogóle Memento? Jeśli tak, to powinieneś napisać, że to nolanowski slogan bla bla bla, rozkminy i głębokie przemyślenia padają z ust głównego bohatera częściej niż w Interstellar, taka prawda. Ludzie lubią filmy typu Mad Max, bo nie muszą przy nich myśleć (Ty chyba akurat tego nie potrafisz).
Nadal nie podałeś przykładów sloganów,absurdów z Interstellar. Przypuszczam, że nie masz za wiele do powiedzenia po obejrzeniu jedynie trailera.
W pewien sposób rozumiem fanów filmów klasy B i Z. No wiesz, tak się mówi do psychopatów...
2 godzinne pościgi bum bum ? O Incepcji piszesz ? A może o Mrocznym rycerzu? :) A nie, sorry zapomniałem - przecież to jest WIELKIE kino, tak głębokie, że Hegel przy tym wymięka, a Bergman ponoć spalił wszystkie swoje filmy. Bawią mnie zawsze takie dzieciaki, co ledwo mleko spod nosa otarły, ale z pełną zaciętością będą walczyć o najbardziej oczywiste filmy z box officu. Dorośnij chłopcze.
Smęcisz i nudny już jesteś... Nadal nie podałeś przykładów sloganów i absurdów z Interstellar. Przyznaj się, że nie oglądałeś tego filmu, a wszystkie zarzuty bierzesz od gimbusów z forum.
Ktoś kiedykolwiek powiedział, że kino Nolana jest głębokie? Zresztą Mad Max też nie jest głębokim filmem, tylko czy to jest wyznacznik jakości? Może w Twoich slamsach tak Ci mówią, ja za to nie odpowiadam.
Ale zdajesz sobie sprawę, że w Incepcji i TDK pościgów było może przez 20 minut, a w Mad Maxie i F&7 prawie cały film? Naprawdę ciężki przypadek z Ciebie...
pliseq ma Alzheimera. Pomimo tysięcy tłumaczeń bzdur Interstellar, których zapewne nie przeczytał, wciąż tkwi w swoim. Jeśli nie dostrzega ewidentnych braków i niestaranności tego filmu, to co my możemy? Żadne argumenty do niego nie trafiają. Zarzucał tu już bycie gimbusem, skończonym debilem, ale - paradoksalnie - zarzuca też konserwatyzm. A to on jest konserwatywny do imentu, ślepy na argumenty, przywiązany do swych idoli (nawet jak słabują).
Dostrzegam niepokojący a narastający elitaryzm tej sporej grupy zwolenników Interstellar. Ton wypowiedzi - my jesteśmy elitą intelektualną (nie jesteście), bo my dostrzegamy wielkie atuty (nikłe i wyświechtane) i wspaniałe metafory (w zaniku bądź prymitywne). Piszą też takie kwiatki:
"Do tego filmu trzeba dorosnąć. Jeśli oczekujesz star wars albo star trek to czeka Cię rozczarowanie. Nie jestem ogromnym fanem tej tematyki filmów, ale zrobił na mnie ogromne wrażenie. Bardzo polecam, mimo niektórych komentarzy "kwiatu młodzieży" i pseudo astrofizków."
Durny jest też butthurt o wybór nominacji i wygranych, wygłaszany przez osoby, którym on de facto zwisa i powiewa. Portret hipokryzji i zidiocenia tychże osobników.
To czemu masz ukryte oceny? Masz tam pewnie jakiś płytki syf jak Mad Max, co jest dowodem na twój niski poziom intelektualny :)
A tak na poważnie - bawią mnie ludzie, którzy łykają takiego Finchera, Tarantino czy Nolana. Jasne, to nie są źli twórcy, ale spierać się i wykłócać o najbardziej oczywiste rzeczy - i to tak zupełnie na poważnie - to jest dopiero oznaka niskiej inteligencji. Nie powiem, kto tu takową reprezentuje zaczepiając wszystkie osoby, które nie zasmakowały w tym zwyrolskim, pseudonaukowym sci-fi.
Już raz mi ciepnął takim tekstem
"Fatalne filmy? To wymieniamy Interstellar Wyścig Chappie Zniewolony Mroczny Rycerz Powstaje Incepcja Mroczny Rycerz Pacyfik Piraci z Karaibów. Jeśli dla Ciebie to są słabe filmy, w dodatku ze słabą muzyką, to nie mamy o czym rozmawiać."
Śmiech na sali.
Nie udowodnisz mi, że uważam inaczej, pieniędzmi także. Śmierdzi mi tu sully_avatar
Ble ble ble. Czekam na argumenty na temat absurdów,sloganów i największych wad Inter'a. Proszę Cię o to od 4 postów...
Zwisa mi to i powiewa, ale lubię nakręcać nastolatków, by się wypacali przed ekranem w poczuciu ważnej misji. Przynosi mi to trochę frajdy.
Co do interstellar? człowieku, a co tu pisać? To film na poziomie doliny muminków, i podobnie jak Incepcja problem z jego przesłaniem i zrozumieniem mieli tylko niektórzy przytępawi widzowie amerykańscy. Nie czepiałbym się Nolana, gdyby nie był tak nadęty, jakby robił drugą Odyseję kosmiczną, drugie Solaris, podczas gdy wszelaka logika zgubiła się w harlekinowej warstewce bardzo szybko. Kosmosy były fajne, dobra muzyka Zimmera (o dziwo, bo kompozytorem jest mocno przereklamowanym), ale i tak to kpina z dobrego science-fiction.
Tylko, że nie napisałeś nic nowego. O dziwo, to Ty stosujesz wytarte slogany... W którym miejscu Nolan był nadęty, ale dokładnie? W którym miejscu robił drugą Odyseję. W którym miejscu zgubiła się logika. Cały czas nie chcesz na te proste dość pytania odpowiedzieć. Zaczynam podejrzewać, że jednak nie oglądałeś tego filmu...
Cały film był nadęty niemożebnie, poziom prawie Terrence'a Malicka - patrzcie jakie to ważne, jakie to wielkie kino, trzymajcie swoje prącia ludzie, bo nadchodzi nowa era! A potem fani takich bajeczek pokryci ejakulatem bronią melodramatyczne mezalianse w kosmosie - na twoim przykładzie - do ostatniej deski ratunku, mimo że na obronę nie masz nawet jednej myśli - tylko czepiasz się wszystkiego, co napiszą inni. Nawet Grawitacja ma więcej godności, bo ona od samego początku zakładała tylko wrażenia wizualne.
Logika? To film pseudonaukowy, więc tu nie było zbyt wiele logiki. Gigantyczna planeta czasoprzestrzenna zbudowana w odległej galaktyce przez ludzi, którzy porzucili już trzy wymiary i stali się kosmiczną energią, która może tworzyć sobie dowolnie czarne dziury i tego typu rzeczy? Czarne dziury, przez które dowolnie można sobie przelecieć na drugi koniec galaktyki, oczywiście. Sorry, ale to już podchodzi pod new age i channelingi, co samo w sobie nie byłoby złe - przepadam za pseudonaukowym bullshiem - gdyby ten film podany był w innej, odpowiednio poważnej formie (czyt. niepoważnej) co do prezentowanej treści. Gwoździem programu jest jednak postać Anne Hathawey, zasmutanej panienki o mentalności 13-latki, która mimo prognozy kompletnie nieobiecującej decyduje się lecieć na planetę, gdzie jest jej gach. Miłość zwycięża wszystko, miłość to siła w kosmosie - O takich rzeczach to moja babcia 60 lat temu zaczytywała się w harlekinach, co było zresztą jej wielką słabością.
Interstellar to po prostu przeciętny film sci-fi, dobrze zrobiony ale stracił przez bajkopistarstwo i nieudany mesjanizm, przez co nie jest ani nową Odyseją, ani nową Zakazaną planetą.
Interstellar nigdy nie miał być nową Odyseją. Skąd Ci to przyszło do głowy.
Podaj DOKŁADNE sceny z patosem,nadęciem,manierą i innymi pierdołami. Choćby 3 takie sceny. Bo to, że lecą w Kosmos i Twoje wymyślanie, co miał w głowie Nolan typu:"patrzcie jakie to ważne, jakie to wielkie kino, trzymajcie swoje prącia ludzie, bo nadchodzi nowa era!" To nie jest żaden argument, bo to Ty wymyśliłeś sobie, że ten film jest nadęty. Jak mogę odpowiedzieć na te Twoje wypociny, skoro nie wiem właściwie o które fragmenty Ci chodzi.
Ale przepraszam bardzo, postać Anne Hathawey właśnie została pokazana jako tępa 13-latka, wyśmiano ją w tym filmie. Cooper zmiażdżył ją w bezpośredniej dyskusji i tylko takie tłuki jak Ty tego nie dostrzegły. Zresztą była także zimną suką, bo świetnie sobie zdawała sprawę, że należy lecieć na planetę Manna. I tyle, nie ma w tym patosu,melodramatu ani innych bredni, które raczyłeś sobie wymyślić...
Najpierw piszesz, że nie podoba Ci się bajkopisarstwo (w Sci-fi? Serio?), a później mówisz, że w innych filmach to kupujesz...Później oczywiście znowu zaczynasz pisać o jakiejś poważnej formie. Co w tym filmie było niepoważnego, tylko dokładnie...
Fragmenty? Cały film mógłbym streszczać. Nużysz mnie człowieku, od 10 postów piszący w kółko to samo. Nie dość żeś przytępawy, to jeszcześ zawzięty - mieszanka, z którą jedynym zwycięstwem jest ignorowanie. Czegokolwiek bym nie napisał będziesz szedł w zaparte pisząc swoje dyrdymały, jakoś nie widzę by ktokolwiek w tym temacie się z tobą zgodził - i wcale nie chodzi już o gust filmowy, tylko o erystykę, której ewidentnie tobie brak.
No cóż, to słabo widzisz, bo tak się składa, że mam 23 lajki, więc jednak ktoś tam się zgodził:).
Według mnie po prostu nie obejrzałeś tego filmu, a jeszcze się tu wymądrzasz. Nie potrafisz podać fragmentów, przykładów scen, które udowadniają, że ten film jest nadęty,pełny patosu czy jest wielkim sloganem. Nie kazałem Ci nic streszczać, człowieku ochłoń. Na początku pisałeś z sensem, po kilku postach to są jakieś wypociny...
Psychofani Nolana zapewne, którzy podobnie jak ty duszą się własnym jadem, bo ktoś tam napisał coś innego :D
Podług słusznej teorii ja obejrzałem ten film uważnie. No i wychodzi na to, że jedyną osobą, która krucjatę prowadzi jesteś ty, koleżko. Żeby chociaż to był film tego warty.
Jeśli obejrzałeś ten film, to potrafisz wymienić też sceny, które odzwierciedlają to co sam piszesz. Bo dowiedziałem się od Ciebie samych ogólników, czyli zero konkretów, same slogany.
Nikt Ci nie kazał przecież pisać pod tym tematem, sam się sprzeczasz tutaj, później piszesz, że film nie jest tego warty... Czytasz w ogóle te swoje brednie?
Uwaga do Discklamera była dlatego, że typ za mną ciągle łazi i wypisuje brednie typu:"widzę , że nie udało mu się Ciebie zmiażdżyć. Taki żywot Plisqa." Kompletnie nie na temat, byle zacząć kolejną kłótnię, którą jak zwykle przegra...
Jako świadek bezstronny przyznaję mu pełne zwycięstwo. Podaje rzeczowe argumenty, podczas gdy ty plujesz się i - powtarzasz - jego i nawet moje słowa przeciwko nam :)
Nie jesteś wcale żadnym świadkiem bezstronnym, bo sam bierzesz udział w dyskusji po jego stronie. Owszem, podaje argumenty, na przykład taki, że film Sci-fi musi być w 100% zgodny z nauka.
Jedyną stronę, jakiej się trzymam to strona Janusza Pawlacza 2, zbrodniarza wojennego. który nastoletnich, zdeprawowanych widzów filmowych (ergo, fanów Interstellar) wiesza za części miękkie na suficie.
W jakim celu? Od samego początku ustanowiłeś tutaj na tyle niski poziom, że równie dobrze mogę spamować o dresiarskich fanach Nolanizmów i innej ciemnocie i mieć trochę frajdy z tego piekiełka, które w częściach - tym razem dolnych - mają owe podludzia z kurczaka.
Szkoda, że nie masz nic powiedzenia, oprócz swoich bredni o nalonizmach. Masz zero argumentów, a jeszcze się rzucasz. Lecz się...
Dupcia zapiekła widzę. Tak, wiele osób ma ciebie tutaj za podludzia z kurczaka - a niektórzy uważają, że to zbyt szubne okreslenie i urąga ptactwu. MAMY DOWODY. Co ty na to ?
Rap to przecież muzyka tłuszczy, nie znam nikogo z trzycyfrowym iq, który by tego słuchał bez wstydu. To w sumie zadziwiające, jak w jednym gatunku połączono nizinę zarówno w warstwie muzycznej jak i lirycznej.
Muzyka tłuszczy, trzycyfrowe IQ, skąd ty się k u r w a wziąłeś, choć aktualnie nie słucham już rapu, to współcześnie jest to jedna z nielicznych gałęzi muzyki, która trzyma poziom i nie jest bezwartościowym gównem, oczywiście mówię tu o prawdziwych Mistrzach Ceremonii a nie tandeciarzy z wokalem jak odkurzacz. Jest to przede wszystkim, autentyczny przekaz prosto z serca, który pokazuje jak wygląda ludzkość w XXI wieku, przynajmniej taki powinien być dobry Rap, a twoje trzycyfrowe IQ to jakiś żart, chciałbym cię zobaczyć jaki jesteś wyszczekany w realnym świecie jak staje na przeciwko ciebie dwóch gości w kapturach z dwucyfrowym IQ a ty kierujesz wzrok na buciki i ślinisz się do panów jak smerfetka, po czym wracasz do domu odpalasz neta i rośniesz szybciej niż p i z d a pod twoim okiem. Pozdrowienia z Rosji p i e r d o l o n y ignorancie ;>
Popis abnegacji i prostactwa - tak trzymaj, utwierdzasz mnie tylko w słusznym przekonaniu. BTW, czekam na dłuższe wywody raperzyn o "stanie duchowym ludzkości w XXI wieku", chociaż tytuł tej dywagacji winien brzmieć "stan zwierząt", bo trudno nazywać raperów i ich wypociny wartościowym wkładem w sztukę czy duchowość. Chociaż ta uwaga chyba urąga zwierzynie. To są kanały i baraki umysłowe, a tobie nie tylko brak erystyki ale i dobrej puenty, więc poćwicz - albo naślij na mnie tych mordulców, o których wspominasz, chyba że właśnie zajęty jesteś obrabianiem ich kindybała :-)