Pamiętam tylko fragmenty... Coś tam było, że jakiś psychopata ukrywał się w domu w
pokoju dziecka. Dziecko (chłopczyk) puściło kolejkę do ciemnej strony pokoju, a ona
wróciła, bo ten koleś mu puścił z powrotem. Potem coś tam było, że gonił matkę gdzieś
w piwnicy albo strychu z siekierą bodajże, albo innym narzędziem. Później ta matka
tego dziecka zrzuciła tego psychola ze schodów. Coś takiego.