Kilka minut przed 15.00
Lew Rywin zniknął za bramą warszawskiego więzienia. Dwie godziny wcześniej sąd nie zgodził się na wstrzymanie wykonania kary dwóch lat więzienia.
Już od poniedziałkowego południa na bohatera najgłośniejszej afery III RP oczekiwał tłum fotoreporterów i dziennikarzy. Kilka minut przed 15. pod bramę więzienia podjechały dwa luksusowe bmw. W jednym za zasłonką siedział mężczyzna w garniturze. Kiedy fotoreporterzy rzucili się robić zdjęcia, kilkadziesiąt metrów dalej przystanęła toyota, z której po cichu wyskoczył
Rywin i błyskawicznie zniknął za drzwiami więzienia. Kompletnie zaskoczeni dziennikarze powtarzali tylko: -
"Jak w filmie".
W grudniu 2002 r.
"Gazeta Wyborcza" ujawniła, że w lipcu tego roku w redakcji zjawił się
Rywin i Wandzie Rapaczyńskiej oraz Adamowi Michnikowi zaoferował korzystne dla Agory zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji, jeśli Agora da łapówkę 17,5 mln dolarów. Wysłannikiem
Rywina miała być "grupa, która trzyma w ręku władzę", producent powoływał się też na premiera Millera. Michnik nagrał rozmowę z
Rywinem,,Lew Rywin już w więzieniu. Ujawnienie całej sprawy i nagrania pół roku później doprowadziło do powstania komisji śledczej. W sprawozdaniu komisji przyjętym przez Sejm do "grupy trzymającej władzę" zaliczeni zostali Leszek Miller, Robert Kwiatkowski, Aleksandra Jakubowska, Włodzimierz Czarzasty i Lech Nikolski.
W grudniu 2004 r. Sąd Apelacyjny skazał
Rywina na dwa lata więzienia i sto tysięcy złotych grzywny. Uznał go za winnego pomocnictwa do płatnej protekcji. Sąd stwierdził, że Rywin nie działał sam, bo nie był pomysłodawcą wizyty w Agorze i złożonej tam propozycji korupcyjnej.
- O co innego byłem oskarżony, za co innego skazał mnie Sąd Okręgowy, za coś jeszcze innego Sąd Apelacyjny napisał w swoim oświadczeniu
Rywin. - Myślę, że większość osób, które żądają mojego uwięzienia, nie jest w stanie klarownie powiedzieć, na czym polega zarzucane mi przestępstwo.
Pierwsze dni na Rakowieckiej
Rywin spędzi, tak jak wszyscy nowo przyjmowani więźniowie, na oddziale przejściowym. Tam zostaną założone jego akta oraz zbada go lekarz. To on zadecyduje, czy producent filmowy trafi na oddział ogólny, czy na oddział szpitalny.
Jeśli będzie to oddział ogólny, to Rywin będzie odbywał karę w trzyosobowej celi. Towarzyszami jego niedoli będą dwaj niegroźni przestępcy. Gdyby Rywin wymagał hospitalizacji, to będzie umieszczony w dwuosobowej celi szpitalnej. Obrońcy
Rywina robili wszystko, by nie trafił za kraty. Jeszcze wczoraj odbyło się kolejne niejawne posiedzenie sądu. Obrońcy przekonywali, że ich klient cierpi na schorzenia neurologiczne i kardiologiczne. Szalę przeważyła diagnoza biegłych z warszawskiej Akademii Medycznej. Orzekli, że ze skazanym jest rzeczywiście nie najlepiej. Może jednak być leczony w warunkach izolacji. Dlatego zalecili umieszczenie go w zakładzie karnym dysponującym szpitalem. I takie też było postanowienie sądu.
- Liczyliśmy się z tym - powiedziała "Rzeczpospolitej" jedna ze współpracownic
Rywina w jego filmowej firmie Heritage Film. - Czujemy, że to już nasz koniec. Od dwóch lat nic nie robimy, bo atmosfera wokół firmy jest w Polsce fatalna. Nikt z nami nie chce współdziałać.