Nie był żadną "szują jakich mało". W ogóle wypowiedż, że "podobno" ktoś jest taki, a nie inny jest delikatnie mówiąc niemądra. Prawdopodobnie słyszałeś gdzieś o sprawie procesu Szpotańskiego. Ale SB złamało niejednego, a Pawlikowski miał już wtedy problemy psychiczne. Niektorzy jego dawni znajomi wspominają też o narkotykach.
Dobrze że piszesz "podobno".
Trochę znajomości tematu by się przydało, zanim zacznie pisać się głupoty.
Proponuje poszperać w książkach, wspominkach niektórych reżyserów i aktorów. Jest też film dokumentalny o nim.
Może nie śpieszmy się tak szybko do oceniania innych, aby i nas zbyt szybko nie oceniono? Ostracyzm, z jakim się spotkał w związku z procesem Szpotańskiego, niekoniecznie był uzasadniony i może raczej więcej mówi o środowisku niż o nim samym? Przez wielu był uważany za mentora, wręcz mistrza (jak wspomina Agnieszka Osiecka). Człowiek wielkiego formatu, muzykolog. Trudno nazwać "szują" kogos, kto nie może sobie poradzić z własnym zyciem wewnętrznym. Szuje raczej nie miewają takich dylematów.