1. AL PACINO
Geniusz. Najlepszy aktor w historii kina!
To od NIEGO zależy, jaki będzie film, w którym gra. Kiedy pojawia się na ekranie, film ożywa. Odczuwamy wszystkie jego emocje, jego gra jest bardzo teatralna, a jednocześnie wiarygodna! Potrafi wykreować najróżniejsze postacie: od prostego wieśniaczka w Strachu na wróble, po śmiertelnie poważnego dona w Ojcu Chrzestnym. Wielu ludzi nieświadomie szufladkuje go do ról gangsterów. Niesłusznie! Wszak to aktor przede wszystkim: DRAMATYCZNY! Każdej postaci daje coś z siebie, a jednocześnie, każda jest inna, jedyna, ORYGINALNA. Wielki człowiek, niezastąpiony aktor!
Ja też tak uważam. pacino decyduje czy film będzie dobry czy też nie. Jeszcze nigdy nie spotkałam aktora o takiej mocy, prawda jest ich jeszcze trochę np. DeNiro, Nicholson. Jednak Al posiada jakiś dar, który zawsze zachwyca widza, gdy obejrzę z NIM film od razu przewiłam na sceny z jego udziałem i uczę się ich ! Nie znam nikogo kto by zagrał jego role lepiej. Al jest legendą, jak mówią MAŁY WIELKI CZŁOWIEK, pomimo swego 1,68.
Al jest o wiele lepszy od De Niro.... De Niro wszedzie gra takiego samego typa, co jest czasem dośc irytujące... Zazwyczaj gra takiego ,,guru" wsrod innych na ekranie.
Od Nicholsona... coz uwazam ze obaj są na tym samym poziomie, jednak Pacino lubie bardziej.
Pozdro :)
Tak "Guru"...A jakie filmy z De Niro oglądałes znawco?...W "Przebudzeniu" jak piszesz "guru" zagral upośledzonego umysłowo w "Prawie Bronxu" kierowce autobusu ,w trzech innych filmach księdza ,w "Taksówkarzu" normalnego człowieka który pózniej sie zdenerwował i postanowił zrobic porządek na świecie ,w "Misji" nawrócił sie i został Misjonarzem ,w "Łowcy Jeleni" zagrał najtwardszego z miękich którzy wytrwali jakoś Wietnam, a jesli uwazasz ze Vito Corleone to twardziel to nazwij Marlona Brando "Guru" ! W KAasynie był raczej "miękim" zarządcą Kasyna. Robert De Niro ttypowego "Guru" zagrał tylko w "Chłopcach z Ferajny" bo w "Fanie" i Przy;ąku Strachu" był psychopatycznym mordercą. nie wypowiadam sie o Wsciekłym Byku którego obejrze dzisiaj i o "dawno temu....." do którego przymierzam sie juz długo.
A więć Brylancie przestan pisać głupoty bo "nie widząc świata poza Alem Pacino ,gówno wiesz o Robercie De Niro"
No i tym razem - chcąc zachować obiektywizm - nie sposób nie przyznać @Goandgrow racji.
Niemal każda rola De Niro jest inna, a powtarzalność w sposobie gry, gestach, zaczęła być widoczna dopiero w połowie lat 90, gdy De Niro porzucił prawdziwe aktorstwo i zaczął grywać w gniotach.
Przebudzenie, Taksówkarz, Wściekły byk, Łowca Jeleni, Ojciec Chrzestny, Chłopcy z ferajny, Król komedii, Nie jesteśmy aniołami - to zestawienie ról, w których nie sposób się doszukać jakiegokolwiek podobieństwa.
Nie w połowie, ale pod koniec lat 90', chyba chciałeś powiedzieć.
1995 - Kasyno i Gorączka. 96 - Uśpieni, 98 - Ronin.
Gnioty przyszły później.
Zgadza się. Z drugiej strony jednak od 1997 roku w jego filmografii te gnioty zaczęły się już pojawiać i uważam ten właśnie rok za koniec pewnej ery jego aktorstwa. To właśnie w 97' pojawiły się jego pierwsza słaba rola, tj. Fakty i akty.
Nie zrobił, bo cały film był do dupy. Wykreował i tak bardziej barwną postać niż De Niro. Żaden, nawet najlepszy aktor, współpracując z beznadziejnym reżyserem, raczej nie zagra dobrze (chyba, że narzuci reżyserowi własną koncepcje). To reżyser mówi aktorowi, w jaki ten ma grać sposób, gdzie się poruszać, itp. Dobry aktor nie jest gwarancją dobrego filmu, dobry reżyser - bardzo często. Na szczęście dobry reżyser i dobry aktor często chodzą w parze (niestety, ostatnimi czasy z tego triumwiratu wystąpił dobry scenariusz).
:)))
Ok, przesadzilem i to ostro z tym ,,guru" (widze ze slowo Ci sie spodobalo) Mialem bardziej na mysli to, ze nie widzialem z nim filmu, w ktorym gral by np. takiego pionka jak Al w Donniem Brasco. Istnieje taki? Pytam serio bo faktycznie, moze za malo filmow z nim widzialem, żeby takie coś pisać.
Jednak mimo wszytko Zal chłopcze, zal.... nie wiesz juz co komu nakłamałeś :)) Nie oglądaleś Wscieklego Byka?? Ciekawe, bo pamietam jak kiedys pisales mi, ze nie wyobrazasz sobie Ala w tym filmie w glownej roli... Ale coz, polecam Ci ten film, naprawde fajny ;)
Co do pisania glupot... wiele razy udowodniles, że to raczej Twoja dzialka ;)
Aha i nie jestem znawcą do takiego okreslenia duzo mi jeszcze brakuje :) (Tobie tez...)
Na koniec, nie wypowiadam sie tak jak Ty na temat Pacino, ja szanuje De Niro i uwazam go za bardzo dobrego aktora. Jednak moim faworytem sposrod tej dwojki pozostaje Al.
Pozdrawiam.
Jesteś kochana ;* ;]
Teraz tu dopiero wchodzę i widzę, co się na moim temacie dzieje ;]
Pozdrawiam was. Kurcze, tak mnie kusi, żeby coś napisać, ale nie.. ;]
Wściekły byk - za tą rolę szanuję Roberta. Geniusz. Faktycznie, zastanawiam się czy to nie jest najlepsza rola wszechczasów..
Przy Wściekłym byku to nawet Taksówkarz nie robi wrażenia.
goandrewgo, wiesz co? Powiem Ci szczerze: Al ma więcej ról, które przypadły mi do gustu, ale tego co pokazał Robert we Wściekłym byku, to może mu tylko pozazdrościć. ;] Poważnie. Wybacz mi Al..
Byłem:)Film bardzo fajny jak na swój gatunek,ale to co zrobił w nim De Niro to według mnie mistrzostwo!!Naprawdę dawno nie widziałem Roberta w tak świetnej formie.Pozdrawiam
A co interesuje co On robi????Zazdrośc Cię wzięła, że ma pasję i zajmuje się czymś konkretnym????A nie wypisuje głupoty tak jak Ty? Ty mu zazdrościsz!!!!!!!!!!!!!!
Chcesz się wyżyć, dowartościować na necie? Oka, wyzywaj mnie, ale od Agnieszki i innych się odczep ;]
Jeszcze trochę i może dostaniesz bana na IP? Kto wie..
Już jesteś pod kontrolą ;]. Jeszcze jedna obraza i raporcik na policję. Stary, sprzątną Cię, nie ma to tamto.
Uzi, ten ******* znowu do Ciebie się doczepił.
Przychorwałeś, UUUUUUUUUUUUUU niedobrze.
W sobotę mam obronę pracy i trzęsę sie jak galaretka wiśniowa
Ale nim się nie przejmuj ;] To jest tzw prowokator. Powinniśmy go olewać ;]. Ja lubię sobie z takimi pogadać. Im to ponoć dobrze robi, mi nie zaszkodzi.. Więc nic tylko cieszyć pusy ;]
Pozdrawiam.
Ja skromnie powiem, że Al Pacino jest najlepszym z tych 3 mistrzów - Pacino, De Niro, Brando.
Ale dla mnie najlepszym aktorem jest Gary Oldman. Oni grają jak świetni rzemieślnicy, a On jest geniuszem - to tylko moje zdanie.
A propos - nie rozliczajcie go od razu z ról, bo to nienormalne.
P.S. Heat i Ronin - tutaj De Niro gra BAAAAARDZO PODOBNIE!
A dla mnie najlepszym aktorem nie jest ani De Niro, ani Brando ani Pacino. Najbardziej cenię sobie grę Jacka Nicholsona. Obejrzyjcie "Lśnienie" albo "Lot nad kukułczym gniazdem", a będziecie wiedzieli o co chodzi. To są o wiele trudniejsze role niż wiele Pacino albo De Niro, a granie w nich przychodzi mu z łatwością. Robi to tak naturalnie, że można by uwierzyć, że na prawdę chciał zabić Shelley Duvall w "Shining"...
Odkopię ten temat, tak dla jaj.
Dawno "takich" zawziętych dyskusji na forum Ala nie mieliśmy.
Ten temat to już pomał legenda(żart), tak jak, "ZABAWA" na forum SnS.
Ot, tak mnie naszło, chciałbym z kimś pogadać o Alu.;)
Łezka się w oku kręci. Początki mojej egzystencji na FilmWebie.
No i i @Uzi i @Eriu - pierwsze osoby z którymi zaczęłam pisac :D :D :D
Buehehe , widzę , że dyskusja momentami cięta jak perska rzeźnia była ..:]
Jedni stawiają na szczycie Branda , inni Ala , a jeszcze inni Robercika . Przy tak wielkich nazwiskach trudno jest obiektywnie wzkazać tego najlepszego ..
Ja pozostanę wierny Jacuśowi , no i ewentualnie Wallachowi . Na upartego wlazł by jeszcze Johnny Cazale . Jacuś od zawsze był dla mnie owiany legendą . On przed kamerą wprost traci wszelkie zachamowania . Nie gra tylko poprostu takim jest ..
Wallach również powala swoją swobodą i naturalnością przed kadrem . Brzydki Wallacha to bezpardonowo najlepsza kreacja westernowska forever ! Nawet Pike mu nie dorównuje ..
Cazale i jego legendarne kreacje Frederica , czy Sala z Dog Day Afternoon , to również istny majstersztyk . Choć , nie przeczę , lekotko odbiega od w/w panów ..
Samego Pacina bardzo szanuję i wielbię , bo to już taki nawyk rodzinny . Moja ciotka wzieła już z nim mentalny ślub . Ma z nim wszystkie filmy ..
Mimo iż Al ostatnio brutalnie zszedł na psy , jak i inne żyjące legendy kina , to i tak pozostanie dla mnie legendarnym odtwórcą ról niebezpiecznych makaroniarzy , ślących w piach każdego kto podpadnie , bez usprawiedliwień ..
"Mimo iż Al ostatnio brutalnie zszedł na psy , jak i inne żyjące legendy kina , to i tak pozostanie dla mnie legendarnym odtwórcą ról niebezpiecznych makaroniarzy , ślących w piach każdego kto podpadnie , bez usprawiedliwień .."
On miał tylko jedną rolę "niebezpiecznego makaroniarza, ślącego w piach każdego kto podpadnie". A był to Michael Corleone.;-)
Ja nie mam wszystkich filmów z Alem, ale znaczną większość - tak.
No to pogadajmy.
Znam Ala z około 20 filmów i wśród żyjących aktorów nie ma sobie równych. Cenię go za magnetyzm który nie daje mi oderwac oczu od niego w czasie ogladania filmu. Ulubiony film to Serpico i Strach na wróble. Jednak kino to nie tylko lata współczesne i jak tak dobrze poszukamy w histori to wtedy znajdziemy kilku aktorów którzy co najmniej moga konkurować z Pacino. Jednym z takich aktorów jest James Stewart który jest moim ulubionym aktorem. To prawdziwy geniusz ale ma tylko 506 głosów (średnia 9,3) i niestety nieprędko zagości w rankingu. Śmiem twierdzic że większość tych co wypowiadają się, że Al jest najlepszy z najlepszych nie kojarzy Jamesa. Jest wielu aktorów dobrych ale tylko kilku jest wybitnych i nie ma co ich ze sobą porównywać, to są po prostu aktorzy niezastąpieni. Nie będzie już nigdy innego Jamesa Stewarta, Carego Granta czy Ala PAcino.
Jacka Nicholsona , Eli Wallacha , Johnny'ego Cazale , Anthony'ego Quinna , Gene'a Hackmana , Marlona Brando i jeszcze z tuzina innych !!
Bo tych wybitnych jest w cholerę , tylko że albo zapomnieni , albo wogóle nie dostrzeżeni .. Ach , smutne , acz prawdziwe ..
Oj, ze Stewartem nie widziałem zbyt wielu filmów. Znam go z Hitchcockowskich Rear Window i Vertigo, a także z It's a Wonderful Life. Powiem Ci szczerze, że wolę Cary Granta, choć obaj nie należą do czołówki moich ulubionych. Jeżeli już mowa o tych naprawdę wybitnych, to zobacz na stronę:
http://www.digitaldreamdoor.com/pages/movie-pages/movie_actors.html
(Pacino dopiero 14-ty, eh.;-))
Jeżeli chodzi o Ala, to ten "mnagnetyzm" sprawia, że jest u mnie poza klasyfikacją. Nie ma drugiego tak sympatycznego, ekspresywnego i utalentowanego aktora.;-)
Phi ! Fest ranking ! Skoro takich nazwisk jak Cazale , czy Wallach w nim brakuje (możliwe , że się myle) , to ja wolę wstrzymać się od komentarza..
Do tego DeNiro sterczy sobie na trzecim miejscu , a Nicholson wraz z Chaplinem na 8 i 13 .. Dobrze , że takie rankingi zawodowo olewam , niczym konewka , albo obszczymur ..
W tym rankingu najważniejszym kryterium są nagrody (Oskary ,Cannes ,BAFTA i inne głupoty) potem jaki był ładny i na końcu jaki jest stary - bo wszyscy wychodzą z założenia że jak ktoś nie żyje to jest lepszy. De Niro i Pacino umrą to De Niro wskoczy na 1. a Pacino na 4. - zobaczycie ;)
Uzi ty wiesz że ze mną o Alfredzie najlepiej sie rozmawia.. , chyba już cie przekonałem, że to słaby aktor? :)
True , true ..
Łatwiej jest oceniać aktorów po liczbie statuetek i eleganckich kopert , niż po tym jak grają naprawdę ..
A avatar andrew wypasiony ! Nie ma co !!
Przyznam, że nie widziałem filmów z Marlonem Brando, zatem wstrzymam się od głosu. Wiem jednak, że są to filmy bardzo stare, częstokroć również w czarno/białej oprawie.
De Niro i Pacino to gwiazdy "kolorowego" ekranu, tym samym mogę powiedzieć o nich dużo więcej. Rodzone dzieci "Ojca Chrzestnego" - przyjęli niezwykle solidny grunt pod rozwój trwającej ponad 30 lat kariery. Obaj prezentują najwyższy poziom, a który z Nich lepszy to już tylko kwestia gustu. Faktem jest, że DeNiro jest aktorem bardziej wszechstronnym: potrafi wcielić się w Ala Capone; w boksera; w psychola; w idiotę; w zabójcę. DeNiro kojarzy mi się oczywiście od razu z Martinem Scorsese - jest to legendarny sposób ukazywania Nowego Jorku. Z kolei Al Pacino już tego nie potrafi, lecz to w zasadzie jest bez znaczenia, gdyż po prostu drugiego takiego jak on nie ma i nie będzie. On nie musi grać gangstera, ponieważ od razu widać, słychać i czuć, że jest Sycylijczykiem z krwi i kości. Jest doskonałym mentorem i żaden aktor nie ma w równym stopniu rozwiniętego "magnetyzmu" o którym tam wyżej wspominaliście. Prawdziwy unikat - każdy coś w nim znajdzie. Robert De Niro to trudniejsze kino... trzeba to umieć odróżniać.
"Jest doskonałym mentorem i żaden aktor nie ma w równym stopniu rozwiniętego "magnetyzmu" o którym tam wyżej wspominaliście. Prawdziwy unikat - każdy coś w nim znajdzie."
O to zdanie chodzi?
Cuccuredu, a jakie filmy z Alem widziałeś?
Musze przyznac, ze troche sie myslisz. To, ze Al zagral w wiekszosci filmow gangstera czy tez policjanta dla tego kojarzy sie z takim czlowiekiem od takich filmow, jednak gdy zna sie go troche bardziej to nie tylko kojarzy sie z takimi postaciami jak Michael Corleone czy tez Tony Montana. Wogule to De Niro ma wieksza filmografie od Pacino, a czytalam kiedys ze sam Al powiedzial, ze nie lubi gdy ludzie wlasnie biora go za takiego kogos bo nie wiedza wszystkiego, ze kiedys w teatrze dostawal wlasnie smieszne role, jednak ludzie go woleli w takich twardych rolach i tak jak sam powiedziales to kwestia gustu dla innych ludzi jest lepszy Robert, dla innych Al. Tylko wlasnie Al chyba nie zagral takiego: boksera; idiotę; no chyba, ze o czyms nie wiem.
Pozdrawiam;-)