Zgadzam się z przedmówcą! Chociaż niech Alejandro González Inárritu nie koniecznie sięga po Oskary, bo one wg mnie nie zawsze idą w parze z dobrymi filmami, a raczej z hitami kinowymi. Niech po prostu trzyma poziom, który sam sobie wyznaczył debiutem "Amores perros", i potwierdził "21 gramami".

Też wierzę , że Inárritu jest przyszłością kina. Mam tylko nadzieję, że amerykańska kasa nie zawróci mu w głowie i że nakręci kolejny świetny film po hiszpańsku... A co do Oskarów, to stały się one dla mnie tyle warte co maliny ( chociaż nadal są wyznacznikiem dla całego kinowego świata...niestety) i właściwie " idą w parze " w 98% z megahitami.