Nie mam nic do Garfielda, nie jest zlym aktorem, ale po prostu jego Peter Parker jest taki troche bezrefleksyjny, ani z niego badass, ani nerd, bardzo slabo mu ta rola wyszla.
też jestem zdania , że Maguire bardziej pasuje do tej roli :)
według mnie był bardziej przekonywujący .
zgadzam się. Dodatkowo irytuje mnie sposób w jaki odgrywa swoje role. Odnoszę wrażenie, że czasami za bardzo wczuwa się w rolę przez to nie mogę się skupić na samym bohaterze, tylko na sposobie gry aktorskiej Andrew. Tobey był lepszy.
Tobey sprawił, że znienawidziłam postać Spider- mana. taka irytująca pxizdeczka c; Andrew to zmienił, zresztą podobno komiksowy Peter Parker był taki właśnie nonszalancki, jak przedstawił go Garfield c;
Ludzie, ogarnijcie że jest to na podstawie innej serii komiksów. Maguire pasował do poprzedniej serii, gdzie Peter był bardziej lamusowaty. W amazing, Peter jest bardziej przebojowy, właśnie tak jak go gra Andrew.
w New Avengers Peter jest moją ulubioną postacią :) a w pierwszych filmach jest nudny i średnio przypadł mi do gustu. Więc zdecydowanie bardziej w roli Spider Mana wole Garfielda :)
HAHA No chyba żartujecie sobie ze mnie?! MAGUIRE LEPSZYM SPIDERMANEM?! W życiu, zagrał sierotę życiową i pipę, a nie prawdziwego Pitera Parkera...
Oczywiście zgadzam się z tym, że Maguire był lepszym Spider-Manem, ale umówmy się, że w ogóle pierwsza trylogia była mistrzostwem. Niesamowity Spider-Man, jak gdzieś przeczytałam, został określony jako "familijny gniot dla dzieci" i niestety muszę podzielić tę opinię. Ale Garfield jest na prawdę dobrym aktorem, nie powiem, że zagrał źle, taką dostał robotę i wykonał ją bardzo dobrze. Tobey po prostu bardziej przypomina postać z kreskówek, które oglądałam jako brzdąc, może stąd miłość do pierwszej ekranizacji. Jest również świetnym aktorem więc proponuję najpierw obejrzeć inne filmy z nim w roli głównej, a w drugiej kolejności oceniać jego umiejętności aktorskie.
"został określony jako "familijny gniot dla dzieci"
Nie wiem czy śmiać się czy płakać...
Co do Twojej wypowiedzi, Andrew Garfield ma wszystko to czego brakowało Maguire'owi, przede wszystkim chodzi mi tu o PRAWDZIWĄ, komiksową sylwetkę Spider-Mana i uwierz mi, że to na takiego człowieka-pająka czekało całe pokolenie fanów, pająka nonszalanckiego, brawurowego, dowcipkującego podczas walki z wrogami.
uważam, że film zdecydowanie jest bardziej "familijny" i bardziej wstrzeliwuje się w szufladę filmów dla nastolatków, niż ekranizacje komiksu.
Specjalnie nonszalancki to on nie był. Brawurowy nie bardziej niż każdy inny "super bohater", dowcipy to za mało, żeby przysłonić słabo klejącą się fabułę. O ile nie mam nic do samego Garfielda, chłopak starał się jak mógł, o tyle scenariusza nie przeskoczysz...
zgadzam się. Tobey został dla mnie spider-manem, bardzo pasował do roli. Garfield nie zagrał źle, ale złe było całe założenie nagrywania spider-mana od nowa.
Postać z kreskówek, którą ja pamiętam była włąśnie taka jak Garfield w Amazing Spiderman. Połączył w płynny sposób nieśmiałość, inteligencję, skromność i charyzmę. Nie mogłam patrzeć na tego łajzowatego Maguire'a, żaden był z niego super-bohater (nie umniejszając jego umiejętnościom aktorskim). Najbardziej zapadły mi sceny jak ma skrzywioną z bólu minę...
Z drugiej strony to całkiem dobrze, że mamy tak różnych odtwórców tej samej roli, przecież gdyby stworzyli podobne postaci to nie bylo by większego sensu robić takiej ilości filmów. A tak mamy wersję dla fanów flegmatycznego i przebojowego Spidermana :)
Ta, nawet budowa jego ciała była rozwalona. Tobey nigdy nie rzucił ani jednym żarcikiem w roli Spidey'a, a dodatkowo zachowywał się jak ciota. Peter taki nie był, owszem, miał problemy w szkole, ale komiks miał ukazać jego ślamazarność a później przerodzenie w nonszalancika, także ekhem, Andrew zagrał to 100 razy lepiej.
Andrew Garfield jako Peter/Spiderman jest zrobiony na modę współczesnych nastolatków w stylu "elo elo", bujna czupryna, komórka i mało śmieszne (oczywiście jest to moje prywatne zdanie) żarciki. Film oglądałem jakiś czas temu, ale zapamiętałem uczucia jakie mi przy nim towarzyszyły. Jestem wielkim fanem spider-mana, czytałem wiele komiksów (swoich i po bracie) i aktor Andrew Garfield, całkowicie mi nie podszedł. Przyznaje, spider-man zawszę potrafił "skomentować" w zabawny sposób swoich przeciwników albo ich wypowiedzi, ale nie tak jak to było w tym filmie. Reszta tak jak wcześniej pisałem, kierowana jest do współczesnego "teenagera" którego ja nie kupuje i preferuje "ciapciaka" z poprzedniej serii.
Ryjowka86- pieknie to ujales. Nie trawie nowego pajaka. Metroseksualny gogus, bez charyzmy, na sile probujacy byc...amazing ;-) I zgadza sie- laskom se podoba taki hipsterski ,,hiroł''...Musze sie zmusic do obejrzenia 2 niesamowitego pajaka. Mam nadzieje ze oszczedzono troche na kiepskich w jakosci zarcikach i glupawych dialogach. Wole ta cudowna ciamajde Tobey'a- scena pocalunku w deszczu to bylo wiekie WOW :-)
Czyli nie prawdziwego, komiksowego Spider-Mana, okej. Peter nigdy nie zachowywał się tak jak Tobey. Amerykańscy fani komiksów wiedzą lepiej.
Muszę przyznać że dla mnie lepszym Spider-Manem okazał się Garfield. Powiem również że Maguire grał pipkę za przeproszeniem. Fajnie że pokazane były fragmenty z życia prywatnego(przede wszystkim mam na myśli miłość) i to że nie zawsze był lepszy od swoich wrogów ale to to robiło z niego właśnie pipkę. Pierwsza trylogia była świetna tylko postac spider-mana mi nie pasowała ale to kwestia gustu. W nowym Spider-Manie Garfield zagrał fajniej(jak dla mnie może dla tego że był młodszy). Nie wiem czemu tak myślę ale tak jest. Dodam że Andrew za dużo żartował podczas walki i puszczana była zbyt "szczęśliwa" muzyka co powodowało, że pewne było że Spider-Man szczęśliwie zakończy walkę. To moje zdanie i jak już wspomniałem to kwestia gustu.
On jest właśnie takim Peterem, jakim powinien być. ;) Tobey był zbyt przerysowany, a tego naprawdę da się lubić.