Czy nie jest to przypadkiem nadużycie wizerunku Audrey Hepburn? Czy może jedynie kolejny dowód na jej nieśmiertelność?
Od razu wyjaśniam co niektórym, że tańcząca Hepburn została wycięta z "Zabawnej buzi", więc nie chodzi o to, że ktoś chce, aby na siłę zatańczyła. Chodzi po prostu o samą reklamę i jej formę.
http://pl.youtube.com/watch?v=acEG7MX7r3Y
BONUS:
http://photokej.wordpress.com/category/cities-places/heidelberg/
Jednak graffiti to nie tylko same bazgroły.
Ciezko dzisiaj mowic o naduzyciach, kiedy twarze legend pojawiaja sie dolownie wszedzie: na kubkach, koszulkach, w sztuce. A to nie pierwsza taka reklama. Wg. mnie sytuacja w ktorej znana firma odziezowa wybiera na swoja twarz nie gwiazde z pierwszej strony gazety, a mimo to odnosi sukces to to naprawde musi byc ktos. Poza tym ten spot jest calkiem fajny, nie obraza Audrey, nie uzywa jej nazwiska do osiagniecia lepszej sprzedarzy. Jest ok.
Średnia reklama, powiedziałbym. Wolałem Audrey tańczącą przy dźwiękach zawartych w "Zabawnej buzi", bo w reklamie dziwnie to wygląda: kobieta z klasą tańczy przy muzyce AC/DC. Ale spot w sumie nie jest taki zły.
Pamiętam jak bardzo dawno temu w telewizji pokazali reklamę z "ożywionym" McQueenem siedzącym za kierownicą Forda Pumy. Ta reklama bardziej mi się podobała.
Rozbawił mnie widok Audrey (szczególnie Audrey z 'Funny face') skaczącej przy 'Back in black'. Szczególnie, ze nie wyglądało to na pogo ;)
A ja sama nie wiem, co mam myśleć... Z jednej strony ta reklama wzbudza we mnie swoistego rodzaju żal... Audrey była kobietą, którą podziwiam-za aktorstwo, pracę dla UNICEFU, za szyk i elegancję. I odczuwam pewien smutek patrząc na tanczą Jo, "porwaną" z kawiarni i nieświadomie prezentującą "portki"...
Z drugiej strony, myślę, że ludzie, którzy nie znają Audrey (czy to w ogóle możliwe...? ;)) po obejrzeniu reklamy zaczną "węszyć" i dowiedzą się, kim była Hepburn. A wtedy napewno zakochają się w naszej Pani :)
Tak więc według mnie Gap "popełnił" coś, co możemy rozumieć na milion różnych sposobów. Ale i tak wiemy, że twócrom reklamy chodzi jedynie o zyski, więc czy warto się nad czymkolwiek rozdrabniać...? :)
Audrey Hepburn, wielka legenda kina, lecz wydaję mi się, że ludzie nie interesujący się tak mocno kinem mogą nie wiedzieć kim była. Bo tak na dobrą sprawę, gdy tacy właśnie ludzie myślą o kinie, w pierwszej kolejności do ich głowy przychodzą takie nazwiska jak Chaplin, Hitchcock, James Dean czy Marilyn Monroe. Takie odnoszę wrażenie. Mniej wyrobiony kinoman dopiero z czasem odkryje Hepburn i będzie się zastanawiał czy to przypadkiem nie były siostry ;)
A co do reklamy GAP, możliwość dotarcia przez nią do Hepburn jest jej największą zaletą. Nie mniej jednak, jeżeli jest to już tak bardzo konieczne aby kręcić spot z legendą kina, to chciałbym przynajmniej aby ten spot był naprawdę wyrafinowany. Zamiast spodni, mogły być perfumy.
Niesłychanie mi się podoba reklama z Nicole Kidman, bodajże Chanel No. 5, w której aktorka ucieka od splendoru i zgiełku hollywoodzkiego świata i choć na chwilę chowa się w ramionach zwykłego mężczyzny, który na dodatek nawet nie wie kim ona jest. Takie reklamy to jest to. Więc skoro tak bardzo chcą "wskrzesić" naszą ukochaną Audrey, niech to zrobią ze smakiem. A najlepiej niech w ogóle tego nie robią.
Musisz się pogodzić z tym, że wizerunek Audrey jest tak jakby znakiem towarowym... i z pewnością GAP zakupił sobie do tego prawo, żeby ją wykorzystać w reklamie... na pewno tanio nie było ;)
Ten kto się na to zgodził - czy może nazywając rzecz po imieniu - sprzedał Audrey Hepburn, nie znał się na dobrej reklamie.