Audrey HepburnI

Audrey Kathleen Ruston

8,1
15 961 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Audrey Hepburn

Ideał piękna i delikatności. Najpiękniejsza aktorka swoich czasów.
Merilyn Monroe do pięt jej nie dorastała.

użytkownik usunięty
patryk_2

Audrey była niesamowita, ciepła i piękna. A z co do Marilyn, to trudno je porównywać. Obie były świetne, ale symbolizują zupełnie coś innego.

użytkownik usunięty
patryk_2

Co do kwestii jej piękna, kłociłbym się. Marilyn Monroe jest ikoną, a Audrey tylko aktorką. Poza tym porównując je obie pod względem urody, zdecydowanie Marilyn wygrywa. MM miała niesamowity seksapil i strasznie zmysłowe ciało, twarz bogini, a Audrey tylko ładną twarz.

Cóż Marilyn ,,według'' mnie jest o wiele ładniejsza od Audrey, która nie przeczę też jest ładna. Ale każdy ma inny gust...........

Clarien

Dla mnie Audrey Hepburn to miła aktoreczka. Raczej nie jestem jej fanem. Zbyt ugrzeczniona i raczej mało różnorodna w swoich filmach. W tamtych czasach było wiele aktorek bardziej od niej uzdolnionych, ale uroku odmówić jej nie można. Co do marilyn to faktycznie, dziś jest ona ikoną, całkiem ładna buzia choć nie przesadzałbym z tymi superlatywami. Chociaż jej uroda przynajmniej była naturalna, a dziś raczej o to jest cieżko :/ Jeśli chodzi o aktorstwo Marilyn to bywało różnie. Raczej bardziej nadawała się do ról słodkich, głupich blondynek i to jej świetnie wychodziło, ale o aktorskich doznaniach raczej mowy nie ma. Może poza "Książe i aktoreczka" gdzie jednak trzeba przyznać... Talentem się wykazała. Szkoda, że tak młodo umarła, bo może jeszcze pokazałaby na co ją stać. Zdecydowanie w pojedynku Monroe vs. Hepburn (Audrey) wygrywa ta pierwsza. Znacznie ciekawsza (choć i może mniej utalentowana) i znacznie bardziej znana... Znana właściwie każdemu człowiekowi na tej planecie. może poza nia i też :)

użytkownik usunięty
Albertino

Jeśli masz wątpliwości co do zdolności aktorskich Marilyn, to polecam Ci obejrzenie takich filmów jak Pół żartem pół serio, Przystanek autobusowy czy Skłóceni z życiem. W tych filmach pokazała, że jest prawdziwą aktorką. Według mnie była najlepszą aktorką wszechczasów, ale piszę tak pewnie dlatego, że jestem jej fanem ;) Chociaż najlepsi krytycy świata stawiają ją w czołówce największych aktorek wszechczasów, więc coś musi być na miejscu ;P Ogólnie polecam Ci obejrzenie sporej ilości jej filmów i zobaczysz, że naprawdę miała ogromny talent, mało w jej filmografii jest ról dramatycznych, ale jak już jakieś się zdarzają to są tak samo dobre jak role komediowe (które przecież są genialne same w sobie). Pozdrawiam.

użytkownik usunięty

Jakiekolwiek ma się zdanie na temat umiejętności aktorskich Marilyn Monroe trzeba przyznać, że jest ona ikoną, ale nie ze względu na swój talent, lecz na wizerunek. I takie są fakty. A o resztę oczywiście można się wykłócać. Myślę, że w "Księciu i aktoreczce" była bardzo dobra, ale ogólnie nie zagrała roli, która stawiałaby ją na tym samym miejscu z Bette Davis, Katharine Hepburn czy Vivien Leigh. Z drugiej strony obiektywnie rzecz biorąc właśnie jej wizerunek i ta etykietka, jaką jej przylepiono, nie pozwoliła na szersze zaprezentowanie ewentualnych umiejętności.

Zgadzam się z Tobą - Carrie. Otóż to właśnie jej wizerunek słodkiej blondynki spowodował, że nie była brana na poważnie tak jakby tego chciała. Kiedy jej kariera rozkwitała, prowadziła zacięty bój z Elizabeth Taylor, który z jednej strony (popularność) wygrywała, a z drugiej przegrywała (uznanie krytyki). Taylor też miała szczęście do lepszych ról, bo co tu dużo mówić - Marilyn grała przeważnie jeden typ kobiety (co nie znaczy, że jej takiej nie lubię) i trudno się dziwić, że nikt nie brał jej na poważnie. Osobiście uważam ją za ciekawą postać, ale jesli chodzi o talent aktorski to niestety nie ma ona najmniejszych szans z tak wielkimi postaciami tamtego okresu jak: Katharine Hepburn czy Bette Davis, a przede wszystkim wtedy jej największa konkurentka, czyli Elizabeth Taylor.
Ale temat trochę zszedł na inny tor, bo to przecież forum Audrey jest :)

użytkownik usunięty
Albertino

To prawda, zeszliśmy trochę z tematu. ;-P Zgadzam się z Tobą we wszystkim z tej wypowiedzi, oprócz jednego-Marilyn nigdy nie była popularniejsza od Liz Taylor. Liz jest równie wielką legendą jak MM. Mogę mówić tylko za siebie, ale kiedy byłam małym, 4-letnim dzieckiem, to wiedziałam, że istnieje taka pani i że jest ikoną kina. Tego Liz nie można odmówić.

użytkownik usunięty

O Marilyn nigdy nie powiedziano, że jest przeciętną aktorką, za to o Elizabeth często się tak mówiło. Ktoś kiedyś to ładnie ujął: aktorka z niej była przeciętna, ale za to była (jest) prawdziwą damą kina. Ładnie to brzmi :) Z kolei Marilyn Monroe Amerykański Instytut Filmowy umieścił w czołówce listy najlepszych aktorek wszechczasów, na równi z Katherine Hepburn, Gretą Garbo, Bette Davis i bodajże "właścicielką" tego forum - Audrey Hepburn. Liz była daleko na tej liście. Zaś one w piątkę były na samym początku. Na dowód tego, że Marilyn była genialną aktorką może poświadczyć jej rola w Pół żartem pół serio. W 1959 r. wszyscy widzowie i krytycy byli pewni, że dostanie Oscara dla najlepszej aktorki, a nie dostała nawet nominacji. To jeden z największych błędów w historii Akademii. Kończę temat Marilyn na tym forum, bo jest to strona poświęcona Audrey. Wracam na forum Marilyn :P Pozdrawiam.

użytkownik usunięty

Elizabeth przeciętna? Jak można powiedzieć tak o zdobywczyni dwóch Oscarów? Przy całym szacunku dla Marilyn, którą bardzo lubię, nigdy nie wspięła się na wyżyny aktorstwa, które reprezentowała Liz Taylor. Wystarczy obejrzeć "Kotkę...", "Nagle, zeszłego lata" no i oczywiście "Kto się boi Virginii Woolf?" żeby wiedzieć, jak wybitną aktorką jest Liz. A to, że nazywano ją "przeciętną" to tylko i wyłącznie wynik jej życia, które od zawsze cieszyło się zainteresowaniem mediów. Jej małżeństwa, szczególnie z Burtonem, były solą w oku wielu ludzi. I nie wiem, kogo masz na myśli mówiąc "wszyscy", jeśli chodzi o przyznanie Oscara Marilyn na "Pół żartem...". Bo jej rola w tym filmie nie może się równać z kreacjami Liz w "Nagle, zeszłego lata" czy właścicielki tego forum Audrey Hepburn w "Historii zakonnicy". A one musiały zadowolić się tylko nominacjami.

użytkownik usunięty

Ale moja droga, popatrz na ''Kleopatrę'', ''Butterfield 8'' i jej wcześniejsze filmy.

Albertino

"Chociaż jej uroda przynajmniej była naturalna, a dziś raczej o to jest cieżko :/ " -nawet nie wiesz jak musiała się zmienić żeby właśnie tak wyglądać. Co to za naturalne piękno jak musiała przejść operację podbródka! Powiedziano jej, że jak tego nie zrobi to nie ma co liczyć na jakąkolwiek karierę -i na dodatek te włosy! Fakt była i będzie ikoną i nie mówię tu wcale, że jej nie lubię bo kiedyś ją ubóstwiałam, ale uważam, że Audrey była zdecydowanie lepsza! Wdzięczna, skromna, miała charakter. A Marilyn to biedna kobieta zniszczona przez hollywood na dodatek cierpiała na chorobę psychiczną i miała skłonności do wymyślania bajeczek na temat własnego dzieciństwa. Polecam Ci książkę pt. "BOGINI Tajemnice życia i śmierci Marilyn Monroe" napisaną przez Anthony'ego Summersa - może trochę więcej zrozumiesz.

gabrycha_g

Audrey była i będzie lepsza! Kto w końcu zdobył wszystkie najważniejsze nagrody?!

użytkownik usunięty

nigdy się nie zgodzę z taką opinią - Audrey jest też ikoną i może jej role nie były różnorodne ale tu przecież chodzi o jedną rolę [dzięki której na zawsze Audrey będzi ikoną] - o Śniadanie

a co do urody to właśnie nietypowość urody Audrey stworzyła jej mit i wieczną legendę

użytkownik usunięty

No pewnie, Audrey też jest legendą. Tylko legendą innego typu, dlatego, jak napisałam wyżej, strasznie trudno porównywać postaci tak krańcowo różne, jak Audrey i MM.

użytkownik usunięty

no i właśnie o to chodzi! [co się tyczy przede wszystkim Mr Albertino] Marilyn jest legendą i ikoną popkultury a Audrey - legendą i ikoną kina tak w maxymalnym ujmując to skrócie

Powiem tylko tyle - "Pół żartem, pół serio" widziałem i Marilyn oczywiście na Oscara nie zasłużyła i wogóle gadki nie rozumiem. Nie oszukujmy się, tam nie było nic nadzwyczajnego - nadzwyczajni to byli Lemmon i Curtis!
Co do Taylor to było tak: teoretycznie była ona bardziej znana od Marilyn, ale pod koniec lat 50-tych Monroe stała się bardziej popularna, z kolei wraz z nadejsciem lat 60-tych sytuacja się zamieniła, Marilyn juz się później popularniejsza od niej nie stała. Zresztą czy to ważne? :P
W każdym razie nie zgadzam się z tym, ze pod względem aktorskim Marilyn była jedną z najlepszych aktorek w historii kina, bo to oczywista nieprawda. Miała urok, urodę - jest ikoną - ale tak wielką aktorką nie była. Z kolei Taylor wielką aktorką jest i basta! Proszę obejrzeć "Kto się boi Virginii Wolf?"! Taylor osiągnęła tam szczyt wredności :) a także i kusztu aktorskiego oczywiście...

Albertino

ktos wyzej wspomniał, ze marilyn miała naturalną urode, w sensie ze bez poprawek chirurga-a przecież była po operacjach plastycznych.Chociażby jej idealny nosek i przymknięte powieki-to nie było jej piękno naturalne. Mimo to bardzo ją powidziwiam, miała w sobie to"cos" co przyciąga i przyciągac będzie jeszcze dłuuugo...
A jesli chodzi Audrey-była urocza i do tego jej aktorstowo równiez bylo b.dobre.
Doceniam je obie ale nie lubię wybierac która była "lepsza"
pozdrawiam

hej a o czym byscie rozmawiali gdyby monroe przyjęła role w sniadaniu?

patryk_2

Zdecydowanie wolę Audrey niż Monroe.
Marilyn Monroe drażni mnie z tymi swoimi minkami, pozami, tym całym sztucznym seksapilem.
Co do talentu aktorskiego to obie panie były bardzo dobre...

Echidna

Nareszcie ktoś napisał coś mądrego. Zgadzam się!

użytkownik usunięty
patryk_2

Podpisuję się.Nie dorasta ani pod względem urody ani tym bardziej talentu.Ikona popkultury,nie kina(w dobrym tego słowa znaczeniu).A jeśli ktoś ma wątpliwości co do tego,że Audrey to ikona to przejrzycie internetowe sklepy oderujące plakaty filmowe-James Dean,młody Marlon Brando,Casablanca i właśnie Audrey(z czego jej jest tam chyba najwięcej).

patryk_2

Witam

Dla mnie Pani Hepburn kobieta i aktorka wyjątkowa. Nie wydaje mi się aby można było ją w jakikolwiek sposób porównywać z Marilyn Monroe. Uroda wiadomo rzecz gustu, choć muszę przyznać, że na tym polu pani Hepburn zdecydowanie wygrywa.
Poza tym nie wyobrażam sobie aby M. Monroe mogła zagrać w takich filmach jak: "Historia zakonnicy" czy "Niewiniątka".

Mówiąc krótko Audrey Hepburn była tylko jedna.

Pozdrawiam

Hermes

jedni wola anielska Audrey Hepburn, drudzy seksowna Marliyn Monroe, trzeci boska Grete Garbo, czwarci piekna Elizabeth Taylor a piaci niesamowita Gina Lollobrigida. Tego nie da sie porownac, bo kazda z tych kobiet ma w sobie cos innego, co mozna podziwiac. Ale kazda z nich byla w swoich czasach niesamowita.

flexia

Zgadzam się. Nikomu nie można wmówić co lub kto jest najpiękniejszy czy najlepszy. Kwestia gustu i odbioru danej osoby, na co składa się wiele czynników.

W pierwszym poście padło porównanie do M. Monroe. Moim zdaniem pani Monroe została zaszufladkowana do roli seksownej blondyneczki. Szkoda.

Każda z wymienionych powyżej aktorek miała jakieś cechy charakterystyczne. Uroda, temperament, pewne maniery, zachowania czy choćby uśmiech. Każda na swój sposób piękna i wyjątkowa (należałoby wymienić jeszcze całą plejadę takich pań,) jednak dla mnie (subiektywnie) tylko Audrey miała jakiś dodatkowy sposób oddziaływania na widza. Nie wiem czym to tłumaczyć.

Jeśli miałbym ją do kogoś porównać, czy raczej szukać podobieństw w sensie właśnie oddziaływania na widza (czyli na mnie) to dwie aktorki przychodzą mi do głowy. Jedną jest Grace Kelly - niezwykła uroda, elegancja, wdzięk i inteligencja. Druga pani którą mam na myśli to Anna Dymna. Być może kogoś to dziwi, bo przecież nie jest tak znaną postacią jak wymienione tutaj "boginie" ale przypomnijmy sobie np. jej rolę w "Znachorze".

Pozdrawiam

Hermes

Audrey byla wyjatkowa. W dobie sex bomb (Monroe, Sophia Loren, Gina Lollobrigida, Claudia Cardinale) byla typem eleganckiej i grzecznej kobiety. Taki aniolek wsrod diabelkow ;)

użytkownik usunięty
flexia

Annę Dymną uznałem już dawno za polską Audrey Hepburn. Choć sam nie lubię takich porównań, bo są zwykle niezbyt mądre, to mi się spodobało, bo obie były (Dymna wciąż jest) zaangażowane w pomoc tym, którzy jej potrzebowali, a na ekranie tworzyły ciepłe postacie (z tym, że Hepburn wycofała się z kina, a Dymna z wiekiem gra coraz intensywniej). Wracając do tematu:

1. Audrey Hepburn - piękna kobieta, pełna ciepła i uroku, bardzo utalentowana, w każdej roli umieszczała kawałek samej siebie, mimo to odnajdywała się w każdym gatunku (zwłaszcza komedia, dramat, thriller)

2. Marilyn Monroe - niedoceniona przez reżyserów, którzy rzadko kiedy obsadzali ją wbrew jej stereotypowi, stała się symbolem seksu i ikoną popkultury, ale nigdy nie dano jej szansy jako aktorce tak naprawdę

3. Elizabeth Taylor - aktorka zjawiskowa, pełna seksu i talentu, rzadkie połączenie.

W życiu nie powiem, że Taylor jest słabsza od Monroe, bo to oczywista nieprawda. Może gdyby w filmografii Monroe były inne role, ale tak nie jest. Ile ludzi, tyle gustów, a mój jest właśnie taki.

Dla mnie zdecydowanie najlepszą aktorkom tamtych świetlnych czasów była Ava Gardner. Piękna buntowniczka... Nic dodać, nic ująć. Takie panny Hepburn x2 czy Viven Leigh mnie nie zachwycają.

Klinar

Witam

Bez dwóch zdań pani Gardner była znakomitą aktorką i piękną kobietą. Jakiś czas temu miałem okazję obejrzeć "Ostatni brzeg" (1959). Zagrała tam fantastycznie.
Mimo to, nie uważam aby "Panny Hepburn" w czymś jej ustępowały. Pomijam kwestię urody, to sprawa indywidualna.

Pozdrawiam

Hermes

Według mnie Audrey Hepburn była nie tylko ładną kobieta, ale również dobrą aktorką. Polecam filmy:
,,Rzymskie wakacje"(1953), ,,Śniadanie u Tiffany'ego"(1961) :)

patryk_2

Czy was zupełnie pogieło.Po co ta dyskusja.Obie były znakomite.Obie na trwale zapisały się w historii kina.Kto którą preferuje to rzecz gustu.
Osobiście nie wiem którą bardziej cenię.

adamir19

nie sposób je porównywac ze sobą....talentem i urodą dysponowały obie,zagrały we wspaniałych filmach, a talentem komediowym Marilyn Monroe popisywała sie nie mniej niż Audrey :)..Miała tylko zbyt wybujały sexapeal wypływajacy z każdego pora jej zmysłowego ciała i mało wrażliwy odbiorca miał z nią jedynie erotyczne skojarzenia, a szkoda!
Dla mnie ani M.M. ani Audrey nie były naj naj naj...ja uwielbiam Avę Gardner i Ritę Hayworth ponad wszystko...:) uwielbiam kocią, drapieżną urodę tej pierwszej (i ta niesamowita symetria twarzy)i wyjątkowo gorący urok tej drugiej ( żadna nie miała takich lśniących chochlików w oczach jak boska Rita)...Postaci, które kreowały tez mi są najbliższe...kobiety wyrafinowane, podejrzane, uwodzicielki,pełne sekretów i tajemnic...kobiety fatalne.