Widziałam tylko jeden film z jej udziałem, pani zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Być może trafiłam na ten niewłaściwy, ale skoro jest w pierwszej 10 powinna być dobra pod każdym calem. Jak dla mnie nie jest.
Na początek trzeba koniecznie zobaczyć "Rzymskie wakacje". Po tym filmie niemal każdy zakocha się w Audrey Hepburn. Następne filmy z jej udziałem można już śmiało oglądać w dowolnej kolejności. Polecam także "Śniadanie u Tiffany'ego".
Napisałaś: "powinna być dobra pod każdym calem". Audrey nie była dobra.
Była wspaniała. Żadna inna aktorka nie może się z nią równać. I nie mam tu na myśli niewątpliwego talentu aktorskiego, który niewątpliwie posiadała. Głównie mam na myśli jej osobowość i urodę.
La Pier, dziękuję. To samo chciałam napisać ;)
To zabrzmi strasznie naiwnie, ale nie wyobrażam sobie, jak można nie kochać Audrey...
Koleś miał wlasne zdanie na jakiś temat i nie powiedział tego brutalnie, że jest głupia itd. Po prostu nie przypadła mu do gustu.
Osobiście bardzo ją lubię....
Ewentualnie "kolesiówa"... :) tak jak napisałeś, jest to tylko i wyłącznie moje skromne zdanie. Nawet jej nie skrytykowałam - oceniłam ją w sumie tylko za jeden film, jaki widziałam, z jej udziałem. Wydawała mi się zbyt ekscentryczna, trochę zwariowana. Nie doceniłam jej być może dlatego, że na co dzień nie przepadam za takimi ludźmi.
La Pier - skuszę się na Twoje propozycje i być może zmienię zdanie :)
Wy mówicie zwariowana i ekscentryczna, ja mówię charyzmatyczna, spontaniczna i z poczuciem humoru. Ciepła i urocza. Te jej ogromne, sarnie oczy i łabędzia szyja :) I głos. Uwielbiam jej głos! :) Dla mnie ideał kobiety.
A kto tam wie ;) Może i jestem ;) Muszę się zapytać rodziców czy przypadkiem nie mam zaginionej siostry ;)
A ja radzę obejrzeć "Sabrinę" z Williamem Holdenem i Humphreyem Bogartem.
Była tam naprawdę zachwycająca. Szczupła, wdzięczna i pełna uroku. Polecam :-)
Audrey... Uwielbiam ją, uwielbiam, uwielbiam. Za talent, wdzięk, chęć niesienia pomocy, za wszystko. "Śniadanie..." to klasyka, każdy kinomaniak powinien je zobaczyć.
Niedzielne popołudnie. Spokój cisza. "Rzymskie wakacje". Z początku prawie nic nie wiedziałem - co to za film - Audrey troszkę poznawałem, ale nie z nazwiska tylko z tego zdjęcia ze Śniadania u Tiffani'ego (które dziś miałem przyjemność obejrzeć). Rzymskie wakacje zrobiły na mnie niezapomniane wrażenie.
Widziałem jeszcze jeden film z nią w roli głównej, taki w którym pewien mężczyzna pisze powieść (kryminał) aona mu w tym pomaga. Oczywiście rodzi się między nimi uczucie (powoli rozwija się przez cały film jak to bywa w filmach z Hepburn). Ktoś kojarzy tytuł?