trochę plastikowa, oczy to jej główny atut
delikatna, trochę naiwna, fajnie zagrala w sniadaniu u tiffany'ego i w rzymskich wakacjach..
Trochę plastikowa? Boże, Ty to słyszysz i nie grzmisz? Ostatnią rzeczą, jaką można zarzucić Hepburn, jest sztuczność. Jej wygląd, to czyste, naturalne piękno. Nie mogę się również zgodzić, że była za chuda. Myślę, że sporo kobiet po prostu zazdrości jej wspaniałej figury, którą zdołała utrzymać przez cały swój żywot. Kobieta swoim wyglądem powinna reprezentować delikatność i kruchość, i te cechy Audrey posiadała. Osobiście jakoś nie przepadam - przepraszam za niezbyt finezyjne sformułowanie - za babochłopami ważącymi 70 i więcej kilo. Natomiast zgadzam się co do oczu. Jest to jeden z najważniejszych atrybutów Hepburn i kobiety w ogóle.
"o gustach się nie dyskutuje :)"
Ile Ty masz lat? W takim razie po co jest forum?! Każdy ma swój gust, to prawda, jednak radzę nie wypisywć
głupot o najpiękniejszej kobiecie świata (prznajmniej według licznych czasopism). Plastikowa? Chuda? Faceci
sikali na jej widok, każde kobiety zazdrościły jej sylwetki i chciały wyglądać jak ona...
wystarczająco.
forum jest po to by wyrażać własne zdanie, nie obrażając przy tym nikogo.
Audrey była piękną kobietą, ale DLA MNIE ciut za chudą. koniec.
A jak dla mnie była "akurat". Najpiękniejsza w latach 50. W drugiej połowie lat 60. istotnie wydaje się być "za chuda". Ale np. w "Sabrinie" (1954) była idealna (jak dla mnie). Ładnie wystające kostki, gładkie nadgarstki, świetna cera. Cudowne oczy i ten głosik. Poza tym była tak skromną :)
no skoro tak mówisz ;|
Audrey była jedną z najlepszych aktorek lat 50tych, jej legenda trwa ale wkrótce może zostać zapomnianą, a panie które wymieniłaś mogą zająć jej miejsce.. trudno.
wtf? ;o
przeczytałam to i aż mnie zatkało. Audrey była (i jest) taka aktorką, której w nijaki sposób nie da się zapomnieć. I nikt jej nie zastąpi, jak w ogóle można tak pomyśleć.. ?
ludzie nie bulwersujcie się :> koleżanka poruszyła temat za,który od razu ją zbesztano. Może poprostu wg niej atrakcyjniejsze są kobiety o bardziej uwydatnionych krągłościach czy to grzech? Forum jest po to ,żeby prowadzić dyskusje ,ale nie koniecznie za wszelką cene nygować subiektywną ocenę rozmówcy
A moim zdaniem Audrey Hepburn , jest piękna.
Poprostu ideał.
I niezgadzam sie z tym że jest chuda.
Dla mnie jest w sam raz.
Znakomita aktorka , kobieta z klasą.
Dla mnie to najpękniejsza kobieta jaką było dane mi oglądac i moja ulubiona aktorka. NIe bede sie rozwodził nad jej atutami. Ona poprostu była doskonała...
Musicie wiedzieć, że Audrey w czasie wojny, cierpiała głód jak większość Holendrów, była stale niedożywiona i temu Audrey "zawdzięcza" swoją sylwetkę. Na mój gust jest ona zbyt chuda, w "Rzymskich wakacjach" i "Zabawnej buzi" nie było to aż tak widoczne, ale można to dostrzec w "Kiedy Paryż wrze".
http://www.bfi.org.uk/features/audrey/images/bfi-00m-wv5.jpg
http://i228.photobucket.com/albums/ee313/Stars_88/Audrey205.jpg
http://farm3.static.flickr.com/2126/2179112223_c55eb9d4cb.jpg?v=0
http://images.43things.com/entry/238989pw150.jpg
A co do tego, że była sztuczna się nie zgadzam, bo jej uśmiech był rozczulający. :)
Tu masz rację. w "Kiedy Paryż wrze" Audrey, jak dla mnie, była przerażliwie chuda. Najmocniej rzuciło mi się to w oczy w scenie finałowej kiedy Audrey i William Holden "padają sobie w ramiona";)- jej ręce! toż to same kości były! Pomimo tego Audrey to klasa sama w sobie, dużo pisać na ten temat nie trzeba.
otóż to, ktoś wreszczie powiedział - król(owa) jest nagi(a)!
klasyczny przyklad wychwalania, bo inni tez wychwalaja!
wygląd? miks lat 60 i 70.: duze oczy, czarne brwi, sztuczne rzęsy - pobudka, to juz było! zerknijcie chociaż by na kroniki filmowe za siermieżnej (sic!) komuny - 70% wygląda tak samo ! ja bym ją sklasyfikował jako "scenografię"! stoi taka i film reklamuje. najlepszym przykladem niech bedzie w jakich filmach grala - glupawe komedyjki romantyczne.
Panie, Pan jesteś marny prowokator. Nie grała wyłącznie w komediach romantycznych. Poza tym, z Twojego zdania wynika, że komedie romantyczne to coś złego, to gorszy gatunek, a prawda jest taka, że arcydzieło można nakręcić w każdym gatunku. Z Twojej wypowiedzi wynika również, że prawdopodobnie jesteś zacofanym snobem, wielbiącym wyłącznie pseudoartystyczne filmidła zapomniane przez Boga i ludzi. Hepburn aktorką była bardzo dobrą i dlatego określenie "ja bym ją sklasyfikował jako "scenografię", uważam za nietrafione. Kubrick ją chciał, Hitchcock również. Sprawdzała się w dramatach, dowodem na to są takie filmy jak "The Nun's Story" czy "The Children's Hour". Charyzmatyczna, spontaniczna, legendarna.
Plastikowa..? Nie...jeżeli już użyć tego słowa, to trochę plastikowa była Marilyn Monroe.
Audrey miała wielką klasę, a jej faktycznie nieco nadmierna szczupłość dodawała jej tylko szyku.
Pozdrawiam
Dokładnie - Marilyn była sztuczną, tleniona blondyną. Była za bardzo wulgarna jak dla mnie. Zaś Audrey.. istny cud. IKONA.
Marilyn wulgarna? Raczej nie. Bardziej to określenie pasuje do Jayne Mansfield.
http://www.cwru.edu/artsci/womn/pinup/monroe_3/mansfield/mansfield_full/jayne_ma nsfield_fuzzy_bikini.jpg
http://personales.ya.com/ingenieros/pin_ups/mansfiel/fotos3/mansf_36.jpg
Hmm.. właściwie źle to ujęłam. Tzn dla mnie sam jej wizerunek (makijaż, fryzura) był taki... przerysowany i wyzywajacy. Rozumiem ze to był taki urok i styl tamtych lat i w ogóle, ale MM w porównaniu z Audrey .. no błagam... tu nie można nawet mówić o porównaniu. Audrey byla (i jest) subtelna, naturalna, delikatna.
A co do Mansfield, to faktycznie klimat MM, ale przy niej Marilyn wypada dosyć niewinnie ; )