Jeśli juz miałabym ją do kogoś porównać, to z KTÓREJŚ strony troszszszeńkę przypomina mi Emily Blunt, która, moim skromnym zdaniem, jest atrkcyjniejsza. Nigdy bym nie powiedziała,że jest podobna do Audrey, może to dlatego, że jestem uprzedzona do większości debiutujących ślicznotek. Ani uśmiech, ani tymbardziej spojrzenie tej dziewczyny nie przypominają mi Audrey Hepburn. I, gdybym musiała wybrać, myślę, że Jennifer Love Hewitt więcej ma w sobie z niezapomnianej odtwórczyni Holly Golightly. Zresztą uważam, że nie narodziła się jeszcze istota, która NAPRAWDĘ by przypominała Audrey...

Alexis też ma dużo wdzięku i łagodności w spojrzeniu, ale myslę, że mowienie o podobieństwie do Audrey to lekka przesada. Chociaż lubię Alexis, bo w przeciwieństwie do wielu innych 'debiutujących panienek' nie jest sztuczna i plastikowa.

W twarzy Alexis Bledel faktycznie jest pewne podobieństwo. Podobny owal, jakiś taki...czar, spokój ducha. Zgadzam się z Laurą Palmer!

Tylko nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie podobieństwo opiera się tylko na kształcie twarzy i uroku, ważne są spojrzenia, gesty i sposób grania, Alexis widziałam trochę w tym serialu ("kochane kłopoty"? Nigdy nie mogę zapamiętać tytułu) i jak dla mnie nie miała tego czegoś charakterystycznego dla Audrey.