Bo Marilyn i Brigitte były niesamowicie seksowne - a Audrey niestety była tylko piękna i elegancka...
Billy Wilder o Audrey: "Była całkiem inna na ekranie niż w życiu. Nie żeby była wulgarna - nie była... Lecz było w niej tak wiele seksapilu, że wystarczyło, by użyła choć odrobiny, a efekt był piorunujący".
Szkoda, ze ja tego nie widzé. Czarujáca i slodka - jak najbardziej. Seksowna? WCALE.
Ale i tak jest boska ;) Czytam jej biografié autorstwa Barry'ego Parisa (najlepsza!!!) wlasnie i nie sposob jej nie kochac - ot, cala Audrey!
Mi się jeszcze strasznie podobała w "Zawodowcach", "Rocco" i oczywiście w "Lamparcie", a zaraz zasiadam do "Pewnego razu na dzikim Zachodzie" - wydanie spacjalne, mniam:)
Oj, zgadzam sié! Claudia Cardinale to najpiékniejsza i najseksowniejsza kobieta swiata!
Ale ja i tak wolé Brigitte Bardot bo ma to COS! Piékno, uroda, powab, czar, seksapil... i ten chód...
Audrey była cudowna, fenomenalna i uważam że Cardinale jej nie dorównuje. Polecem biografię Audrey pt. OCZAROWANIE- świetna
Teraz już nie ma takich aktorek... Kilo tapety, tu lifting, tu wypchać silikonem, pokazać cycka i już popularność. Audrey była fenomenalna, MM i BB mogą się schować przy niej...
Albo K.Stewart z naćpana twarzą,otwarta papa i już mówią,ze dobra aktorka... pff..
Audrey była niesamowicie naturalna i cudowna.
MM czy BB moim zdaniem byly o wiele seksowniejsze, piekniejsze. Nie rozumiem zachwytow nad Audrey. Talentu aktorskiego nie oceniam, bo nie ogladam z nia filmow, za to uroda- nie zeby przecietna, bo buzie miala naprawde ladna, byla elegancka, urocza, ale pieknoscia nie byla. Pieknosc pomusi miec nie tylko urode, ale rowniez seksapil, ktory miala MM , BB , CC czy chocby Sophia Loren , a ktorego Audrey - nie posiadala.
Skoro nie oglądałaś z nią filmów i nie oglądasz, to tak naprawdę nie wiesz do końca jak ona wygląda...Bo Audrey w filmach właśnie CZARUJE, na codzień nie nosiła tapety, ani nie wypychała sobie cycków , była skromną osobą i spokojną. Za to w filmach była nieziemska i seksowna
Wszystko rzecz gustu - ja uważam, że Audrey to urocza i subtelna kobieta, ale obie Bardotka i Marilyn to wulkany energii i seksu, a do tego piękności! Ot co!
Zgadzam się MM i BB to były symbole seksu, a Audrey zabłysnęła jako szczyt elegancji i dziewczęcej urody. Za to wszyscy ją, kochamy prawda ? ;)
Zależy co kto lubi. MM i BB to były ściery. Trendy zapoczątkowane przez te panie skutkują tym co mamy. Spojrzeć wystarczy na współczesne aktorki, misski i inne artystki - SZMATEX. Audrey Hepburn uosabia nie tylko to co w kobiecie najpiękniejsze i najcenniejsze ale także to czego w dzisiejszych czasach prawie się nie spotyka. Nieudawana skromność, elegancja, pewna oszczędność w zachowaniu, naturalność, szczerość..można wymieniać.
Może też o to chodzi, że do Audrey trudno się upodobnić, niż do takiej MM czy BB. Niektórym dziewczynom wydaje się, że jak mają duże cycki i blond włosy to juz mogą być Marilyn...Nawet te stylizacje aktorek, piosenkarek, Paris Hilton (:P) na Marilyn. A żeby upodobnić się do Audrey trzeba mieć juz praktycznie idealną twarz, którą ona miała. Ona nie miała cycków, ani tyłka, ale miała twarz i oczy, miała taką urodę którą teraz trudno spotkać. No i ta szczupła figura. Więcej dziewcząt woli być taką MM, bo też wydaje im się że faceci wolą takie kobiety....
Ja uważam, że i Marilyn i Brigitte Bardot to były piękne kobiety. Ale były poprostu INNE (nie gorsze ani nie lepsze) od Audrey.
Zgadzam się z Yaroslao,
Audrey to esencja kobiecości.
@ Madame_Chloe,
faceci wolą Audrey, przynajmniej tacy co by chcieli być w związku.
Poza tym, nie wiem skąd jest to przkonanie ze MM jest takim symbolem sexu. Ona mogła być symbolem sexu ale w tamtych czasach. Wtedy kiedy, ubiór kobiet był skromny i noo, aż ciśnie sie na usta, nie sexowny. Zrozumiałym jest wiec określanie MM symbolem sexu w tamtym czasach, ale teraz? Kto w naszych czasach, patrząc na zdjęcia MM, nazwie ją sexowną, nazwie ja symbolem sexu???
Przecież MM wcale nawet jakaś piękna nie była, dla mnie wygląda jak "typowa" Amerykanka...
Jestem pewien, że w tamtych czasach żyły piękniejsze kobiety od niej, mówię o Amerykankach, bo to, że w ogóle żyły piękniejsze jest jak dla mnie oczywiste...