Audrey HepburnI

Audrey Kathleen Ruston

8,1
15 961 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Audrey Hepburn

Trochę jak MM, ale w postaciach granych przez Monroe było więcej seksapilu i pikanterii. Audrey
bardzo często grała takie grzeczne, niewinne dziewczynki. Trochę szkoda.

Ulisseska

To chyba specyfika tamtym lat, kiedy to aktorki obsadzano po warunkach fizycznych nie stawiając przed nimi wyzwań wcielania się w rolę.
Na całe szczęście obie mają też na swoich kontach kreacje, którymi udowodniły, że potrafią zagrać bohaterki inne niż słodkie laleczki - Hepburn w "Doczekać zmroku", "Historii zakonnicy" i "Dwoje na drodze" a Monroe w "Proszę nie pukać", "Przystanku autobusowym" oraz w filmie "Skłóceni z życiem".

Marilyn zdecydowanie była bardziej zadziorna, zmysłowa i pełna seksapilu, a Audrey była bardziej dystyngowana, niedostępna a czasem czpiotkowata. Nie wiem na ile to ich cechy charaktery, a na ile wyuczone wizerunki, Marilyn uosabiała wyzwoloną i nowoczesną Amerykę natomiast Audrey była konserwatywną dziewczyną z hrabiowskiej rodziny z przesyconej tradycjami Europy.

użytkownik usunięty
madz20

Porównywanie ze sobą Audrey i Marilyn i klasyfikowanie ich która była lepsza,a która gorsza jest głupie.One nie miały ze sobą nic wspólnego i nigdy nie konkurowały ze sobą nawet za życia.Nalezaly do roznych lig.Jedyne,co łączyło AH z MM ,to to,ze zagrała w Śnadaniu,ktore Capot napisal z mysla o MM,ale ona zrezygnowala z roli,bo nie chciala grac kolejnej slodkiej idiotki

MM wcale nie zrezygnowała z tej roli bo dostała tylko wstępną propozycję.To taka taktyka wytwórni filmowych .Taką propozycję dostały i inne aktorki,z tego co pamiętam m.in. Kim Novak.Po odrzuceniu tej wstępnej propozycji wytwórnia już dalej tematu nie drążyła.Dowodem na to jak producentom filmu zależało na obsadzeniu AH,jest jej gaża,750 000 dolarów,rekordowa jak na owe czasy,która to skłoniła aktorkę do zagrania roli Holly.Ona też nie chciała grać głównej roli.Pozdrawiam.

Ja absolutnie ich nie porównuje, dla mnie każda z nich jest inna. Prędzej porównywałabym Marilyn z Liz Taylor (co robiła zresztą sama Monroe).
Jedyne co je łączy to złe lokowanie uczuć.

Jeśli chodzi o "Śniadania (...)" to książkowy pierwowzór filmowej bohaterki to ponoć kumulacja cech samego Capote i jego przyjaciółki Marilyn. Truman chciał, żeby to ona zagrała główną rolę, podobno ćwiczyli nawet razem niektóre sceny, ale "wykiwała" go wytwórnia. W jednej z książek spotkałam się
z opinią, że rolę Holly "wychodził" dla Audrey jej mąż Mel Ferrer - niespełniony aktor i reżyser. Wyczuł, że to murowany hit i świetne pieniądze. Hepburn podobno wolała ten czas poświęcić dziecku, ale wiedząc, że jest jedyną żywicielką rodziny zdecydowała się zagrać. Czy dobrze, że tak się stało? Mi film nie podoba się tak jak książka, a główną jego zaletą jest bardziej muzyka, piękne stroje niż kreacja Audrey.