Wielki szacun za rolę Heisenberga - jedną z najlepszych, najciekawiej wykreowanych postaci serialowych wszechczasów. Kropka.
Heisenberg to najlepsza rola serialowa w historii, powiem wiecej jest w 10 najlepiej zagranych rol w historii wszystkich zagranyc krwacji aktorskich, nawet biorac pod uwage filmy fabularne :)
E, nie, nie przesadzajmy. :) Dobry jest, ale ma (przynajmniej tak stwierdzam na etapie drugiego sezonu) dosyć niewdzięczną postać do zagrania: antypatyczną, chciwą, wybuchową, autorytarną, z którą Skyler, Walter Jr. i - przede wszystkim - Jesse mają bardzo ciężkie życie.
Nie kumam ciebie, przeciez my tu nie oceniamy postaci Waltera White'a tylko to jak Bryan Cranston zagral tą postac, a to dwie rozne sprawy.
Jestes dopiero na 2gim sezonie, zobaczysz dopiero pozniej jak genialnie zagrana jest ta rola.
a jesli chodzi o sama postac WW to przeciez tak miala wygladac przemiana tej postaci, z ciapowatego nauczyciela chemii rodzi sie bezwzgledny wyrachowany Heisenberg, zreszta do 3 sezonu to jeszcze tam zbytnio nie szaleje, ale nie bede ci zdradzac fabuly.
Tak, wiem, to miałem na myśli - grę, nie postać. Niemniej moim zdaniem (przynajmniej na razie) White-Heisenberg to aktorsko mniej skomplikowana postać (a więc i popis Cranstona mniejszy) niż dajmy na to Don Draper z "Mad Menów", Tony Soprano, Ruth Fisher z "Sześciu stóp pod ziemią", Brenda Chenowith z tego samego serialu, Sarah O'Connor też z tego serialu, kilka różnych ról Ala Pacino i Meryl Streep z "Aniołów w Ameryce", John Adams z "Johna Adamsa", Nucky Thompson z "Zakazanego imperium" itp. itd. Poza tym jest jeszcze przynajmniej kilka ról, które może "skomplikowaniem" nie dorównują White'owi, ale moim zdaniem zostały zagrane ciekawiej - choćby Miranda Bailey i Cristina Yang z "Chirurgów", Tyrion Lannister z "Gry o tron", czy Stringer Bell z "The Wire". Nie twierdzę, że Cranston nie gra dobrze (bynajmniej!), ale uważam za mocną przesadę stwierdzenie, że to jedna z 10 najlepszych ról w historii kina i telewizji. Nie jest nawet w dziesiątce najlepszych ról telewizyjnych XXI wieku, a co dopiero - całej historii. Kina nawet w to nie mieszam, bo to oczywista oczywistość, że bez krótkiego zastanowienia można wymyślić co najmniej setkę ról wybitniejszych.
Mnie na razie White zawodzi. Serial mi się podoba, choć wciąż nie rozumiem narosłej wokół niego histerii (no, ale wszyscy mi powtarzają, że można to zrozumieć dopiero na etapie trzeciego i czwartego sezonu, a to jeszcze przede mną), ale trzy Emmy pod rząd dla Cranstona to - mogę to już stwierdzić, bo za drugi sezon bym mu jej na pewno nie dał - spora przesada. :)
no ty pierniczysz, najpierw obejrz calosc, a dopiero poznioej oceniaj, bo ta postac ewoluuje z sezonu na sezon, a jak ty masz wizje gry na podstawie niespelna 2 sezonow to tak jakbys ocenil jakis film ogladajac go tylko przez 20 minut. Te role, ktore wymieniles z innych seriali to moglyby co najwyzej pucowac kierpce Heisenberga, a juz z ta Ruth z 6 Feet Under to dowaliles, bo to byla najslabsza strona serialu.
Tak rola Waltera Whitea jest najelpsza w historuii seriali, a 3 grammy za gł. role potwierdzaja genoiusz Cranstona. Do tego w przyszlym roku na 100% dostanie kolejne grammy za 5 sezon, ktory jest najlepszy, bo to co tam pokazuje to jest jakas miazga nie do osiagniecia przez zwyklych aktorow.
Troche glupie sa te twoje wywody na temat tej postaci, nie wiem, albo nieuwaznie ogladasz serial, albo jestes uprzedzony do samej postaci i nie zwracasz uwagi na mistrzowskie wykonanie, albo nie skupiasz sie na ewolucji psychologicznej Walta.
Postac jest tak wyrazista i wciagajaca, ze mozna ogladac jego poczynania bez konca. Ja w ciagu roku obejrzalem po 4 razy kazdy sezon, a to juz o czyms swiadczy.
Dla wielu ekspertow ta rola jest najlepsza serialowa jaka powstawla, a dla mnie jest nawet w 10 najlepszych wogole niezwazajac na film czy serial, zaraz obok na przyklad takich rol jak:
Al Pacino - Scarface
Denzel Washington - Dzien Proby
Robert De Niro - Taksowkarz
Michael Douglas - Upadek
Al Pacino - Zapach Kobiety
Daniel Day Lewis - Az poleje sie krew
Harvey Keitel - Zły Porucznik
czy kilka innych
Poczekam, chociaż gdyby miał mnie zachwycić to już by mnie zachwycił. :) Frances Conroy była genialna w "Sześciu stopach...", ale nie bedę się upierać, nie ma obowiązku zachwycania się wielkim aktorstwem.
Twoje przykłady są OK, ale lista bez Jamesa Deana, Jacka Nicholsona czy Marlona Brando nie wygląda zbyt poważnie, o europejskich i azjatyckich aktorach nie wspominając. No i nie ma na tej liście ani jednej żeńskiej roli, a kobiety też potrafią coś zagrać. :P
Ale whatever, boję się, że serial rozczaruje mnie, jak kiedyś "Zagubieni" - wszyscy się jarają, a może się okazać, że nie ma czym. :P No, ale spoko, wierzę, że sezony 3-4 będą powalające.
Jeśli chodzi o Cranstona to może wygrać jeszcze dwa razy za 5 sezon - za pierwszą połowę w tym roku (nominacje w czwartek), a za drugą w przyszłym. Ale to już byłaby masakra. :) Pięć razy ZA TO SAMO? :0 A taki Jon Hamm jeszcze nie wygrał ani razu co uważam za okropny skandal. (Choć wiadomo, że raz - w tamtym roku - Cranston przegrał [za czwarty sezon!]).
Ale nie od dziś wiadomo, że Emmy bardzo często są niepoważne. :) Nigdy nie nominowali "The Wire", nie wygrał żaden aktor z "Mad Menów", "Sześć stóp pod ziemią" nie wygrało nigdy głównej nagrody itp. itd. Wolę Globy (które - warto zauważyć - nie doceniły jeszcze Cranstona ani razu, ale cieszą oko większą różnorodnością swoich decyzji).
Jasne bo nie wymienilem 3 aktorow to juz moja lista jest niepwoazna, zreszta chcialem tam dodac Nicholsona za Lot Nad Kukulczym gniazdem,a le mi sie zapomnialo.
Jeams Dean nie byl jakims genialnym aktorem.
Cranston w tym roku nie dostal 4 nagrody emmy bo by zarzucano Akademii ze robi sobie jaja, aby co roku dawac nagrode jednemu aktorowi, a powinien dostac i tyle.
Mad Men przy BB to nizsza polka. BB tez nie dostalao zadnego emmy za najlepszy serial itp, ale jesli chodzi o nagrode za aktorstwo to sa bardzo trafni. Tak jak w tym roku Aaropn Paul dostal wreszcie emmy za 2-go planowa role Pinkmana, chociaz dla mnie to takze 1wszo planowa rola, ale dobra.
BB reprezentuje najlepsze aktorstwo, najwyzszy poziom jesli chodzi o wszystkie seriale.
PS:
Porowynywac Breaking Bad do tej szmiry dla malolatow jaka sa Zagubieni jest conajmniej nie na miejscu.
Mam nadzieję, bo "Zagubieni" to rzeczywiście było badziewie.
Paul wygrał już dwa razy (za 3 i 4 sezon). Fajnie, bo akurat on mi się podoba, zresztą cała obsada jest b. dobra (Cranston też :P ), ale po prostu wydaje mi się, że przesadzasz i to mocno z zachwytami. Ale dobra, wstrzymam się z ostateczną oceną do końca serialu.
A Dean był genialnym aktorem. :)
P.S. I nie, "Mad Men" to nie jest niższa półka. Jestem po 5 sezonie i każdy sezon jest na 9-10/10, a w wypadku "Breaking Bada" pierwsze dwa są na 7/10, więc - znacznie gorzej. :) Pod każdym względem: aktorskim, realizacyjnym i treściowym. Ale spoko, każdy ma prawo do własnych zachwytów. :P
Wątpię. I jednocześnie mam nadzieję. :P
Niemniej oczekiwałbym od serialu, który budzi taką furorę, żeby był o czymś więcej niż tylko o narkotykach i kryzysie wieku średniego. :P Może moje oczekiwania zostaną spełnione, a może nie. Raczej jestem sceptyczny, bo jeszcze nie widziałem serialu, który w trzecim sezonie byłby lepszy niż w pierwszym, czy drugim. :P
No, ale mam raptem do nadrobienia 37 odcinków - to nie jest znowu tak dużo, mam nadzieję wyrobić się zanim serial skończy się całkowicie (a więc przed końcem września :P ). Chyba, że trzeci sezon znudzi mnie niemiłosiernie i dam sobie spokój wcześniej. :P
Wiesz co, wnerwia mnie taka dziecinada w twoim wykonaniu. Njapierw negujesz i wyrazasz swoje watpliwosci, zanim jeszcze obejrzysz, no sorry, ale to jest jakies niepowazne.
"Niemniej oczekiwałbym od serialu, który budzi taką furorę, żeby był o czymś więcej niż tylko o narkotykach i kryzysie wieku średniego. :P"
haha nie no rozbrajasz mnie, jezeli ty tylko to wylapales z tego serialu to znaczy, ze nic nie zrozumiales z tego co ogladasz. Ten serial ma tylko takie tlo, a serial dotyczy zuplnie innych aspektow. Sorry ale jeszcze nikt w tak glupi sposob nie strescil tak BB.
Breaking Bad to ewenement bo z sezony na sezon jest coraz lepszy i winduje to coraz lepszy poziom i zaden serial taki nie byl, moze dlatego jestes taki sceptyczny. Dlatego BB jest tak genialny. Serial jest koncepcyjny, rozwija sie wraz z bohaterami, tak jak zycie codzienne.
Wydaje mi sie, ze nie do konca rozumiesz sedna tego serialu, bo takie uproszczenia na jego temat jakie cisniesz tutaj, sa wrecz smieszne.
Jestem sceptyczny, bo tak to już jest z serialami - z sezonu na sezon są coraz gorsze. Wyjątki potwierdzają regułę. "BB" ma tę zaletę, że jest krótki - w sumie będzie mieć 62 odcinki, więc pewnie go "dooglądam" do końca, ale seriale mają to do siebie, że je można oceniać bez obejrzenia wszystkich odcinków. :P W końcu nikt mi nie powie, że - jeśli wystawił ocenę "Modzie na sukces" - zrobił to tylko dlatego, że obejrzał prawie 7 tys. odcinków. :P Poza tym 10/10 daję serialowi tylko wtedy, jeśli nie ma przez wszystkie sezony ani jednego słabego odcinka, a "BB" miał takie już co najmniej 4 przez pierwsze dwa sezony, więc u mnie może liczyć maksymalnie na 9. :P I to wyłącznie, jeśli następne 3 sezony będą perfekcyjne.
Może i ten serial "dotyczy" innych aspektów, ale pierwsze dwa sezony - nie. :) No, jasne, są jeszcze takie kwestie jak niepełnosprawność, choroba nowotworowa, rozpad współczesnej rodziny (Pinkman i jego rodzice!) itp. itd., ale w tych sprawach "BB" nie mówi na razie nic odkrywczego - poza tym nie robi tego nawet w odkrywczy sposób. Jedyny oryginalny pomysł to punkt wyjścia: facet przeżywa kryzys wieku średniego (na dodatek dowiaduje się, że może wkrótce umrzeć) i zaczyna produkować narkotyki. Poza tym to po prostu solidna produkcja (póki co) i nic poza tym.
Ale - jak mówiłem - mogę zmienić zdanie, nie uprzedzam się, po prostu jestem lekko rozczarowany pierwszymi 17 odcinkami (bo dokładnie tyle mam za sobą).
Czy moje podejście jest "śmieszne"? Może jest, ale jest jednocześnie - rzeczowe. Trudno mi się podniecać serialem, który - rozczarowuje. Przynajmniej na tym etapie, na którym jestem. :P
"No, jasne, są jeszcze takie kwestie jak niepełnosprawność, choroba nowotworowa, rozpad współczesnej rodziny (Pinkman i jego rodzice!) itp. itd., ale w tych sprawach "BB" nie mówi na razie nic odkrywczego - poza tym nie robi tego nawet w odkrywczy sposób. Jedyny oryginalny pomysł to punkt wyjścia: facet przeżywa kryzys wieku średniego (na dodatek dowiaduje się, że może wkrótce umrzeć) i zaczyna produkować narkotyki. Poza tym to po prostu solidna produkcja (póki co) i nic poza tym."
To co napsiales ewidetnie wskazuje na to, ze nie masz pojecia o czym jest ten serial, Nie rozumiesz glebi tego serialu. Poszukaj sobie na forum dotyuczacych tego serialu mojego opisu bb, lub poczytaj inne komentarze, ktore wyjasniaja pewne przeslania i sedno zawarte w BB, moze wtedy zrozumiesz o czym jest ten serial.
"Czy moje podejście jest "śmieszne"? Może jest, ale jest jednocześnie - rzeczowe. Trudno mi się podniecać serialem, który - rozczarowuje. "
Twoje podejscie nie jest w zadnym stopniu rzeczowe, masz jakis skrzywiony obraz tresci zawartej w tym serialu. Czytasz tylko to co masz podane czarno na bialym, a nie zauwazasz tego co jest pomiedzy tymi barwami, a to jest wlasnie najwazniejsze w odbiorze serialu o aspekcie psychologiczno-mentalnym
Wybacz, ale nie chce mi się szukać Twojej wypowiedzi pośród dziesiątek tysięcy na forum "BB". Niemniej jeśli chcesz mi powiedzieć, o czym jest ten serial Twoim zdaniem - chętnie posłucham. Tutaj. Podejrzewam, że już zdążyłbyś to napisać w tym samym czasie, w którym rozwodzisz się nad tym, że nie rozumiem serialu, nie podając żadnych konkretów. :)
Albo nie pisz. Wolę sam odkryć głębie kolejnych sezonów. Bo w pierwszym i drugim nie było zbyt wiele do odkrycia. :P
Nie chce mi sie poraz 100tny raz tlumaczyc kolejnemu hejterowi sensu i BB, bo juz mi sie to nudzi.
w 1 i 2 sezonie takze duzo jest do odkrycia, szkoda ze tego nie widzisz.
Nie wiem po co ci ten Pinkman w avatareze jak tak bb cie nudzi
"BB" mnie nie nudzi, po prostu nie jest to na razie jeden z 10 najlepszych seriali, jakie oglądałem, a rola Cranstona z pewnością nie jest w 10 najlepszych ról w historii czegokolwiek. I nie jestem wcale hejterem. Odcinki 11-12 drugiego sezonu - znowu znakomite. A zarysy tego sensu, o którym - jak mi się zdaje - piszesz, dostrzegam. Tzn. tak mi się wydaje.
Trochę się droczę - i tyle. :P
Za kilka tygodni będę po całości i wtedy się wypowiem ostatecznie. :)
okej to czekam na oopinie jak juz skonczysz calosc, bo wlasnie wtedy ma sie calkowity zarys pogladowy jesli chodzi o BB
'...a rola Cranstona z pewnością nie jest w 10 najlepszych ról w historii czegokolwiek..."
Zobacz 4x11 to zmienisz zdanie.
Prawdziwy popis to jest na początku 5x07 :)
Ale zgadza się, końcowe sceny 11 odcinka to prawdziwy majstersztyk i Joker w lepszym wydaniu :)
A wiesz, że muszę sobie przypomnieć V sezon bo przez ten rok zapomniało się co nieco.
A o którą scenę konkretnie Ci chodzi? :)
Póki co widziałam pierwszy sezon i musze powiedzieć, że porównywanie go do Damiana Lewis jest bezsensowne, bo Lewis jest w swojej roli w "Homeland" o kilka klas lepszy.
Przecież on jest wybitny już w pierwszym sezonie, życiowy nieudacznik zagrany bezbłędnie. Jego klase docenia się po obejrzeniu wszystkich sezonów - dopiero wtedy dostrzega się na czym polega jego postać.
A ja jednak oceniłam po pierwszym sezonie (o ile obejrzę następne, to ocenię później w szerszej perspektywie, ale sezon mnie nudził, więc nie wiem czy będę kontynuować) i uważam, że szału nie ma. Jego postać od razu przypada człowiekowi do gustu, ale nie jest to dla mnie jakaś wybitna rola. Gra przeciętniaka, który ma raka. Nie widzę w tym nic odkrywczego, podczas gdy taki Lewis miał o wiele trudniejszą rolę, grając człowieka zwichrowanego wojną i niewolą.
No właśnie pytanie od którego sezonu on się zmienia, bo pierwszy mi się podobał, ale nie na tyle aby ten serial kontynuować, jako że nie lubię obyczajówki.
Świetnie są tak skonstruowane postacie, ale za bardzo rozwlekają tematy, np. (SPOJLER) pozbycie się ciał Emilio i zabicie Domingo rozciągnięte na kilka odcinków, do tego mnóstwo niedociągnięć scenariuszowych.
Pierwszy odcinek był świetny, ale potem leciało po równi pochyłej.
To znaczy jakie niedociągnięcia masz na myśli? Niektóre wątki kontynuowane są dopiero po kilku odcinkach, więc nawet jak wydaje ci się, że coś pominęli to oni na pewno do tego wrócą w przyszłości ;) To jest pięciosezonowa przemiana "pana nikogo" w "pana największego", z tym że od sezonu numer dwa rozwijają się też inne postaci - Jesse i Hank. Walter zmienia się stopniowo z sezonu na sezon. W pierwszym sezonie zabicie jednego człowieka sprawiło mu mnóstwo bólu, z czasem będą to dla niego "wypadki przy pracy" a jego ego zacznie przysłaniać mu chęć zarobku w celach pomocy rodzinie (czyt. naoglądał się "Człowieka z blizną"). Późniejszy Heisenberg nie jest grzecznym, płaczącym z powodu uduszenia człowieka mężczyzną, a kimś takim: (nie uważam żeby to był spoiler jeśli nie masz pojęcia o co chodzi) - http://www.youtube.com/watch?v=F2_oFE9ovNk
Nie tyle, że coś pominęli, co jakieś takie mało realne akcje, kilka przykładów:
- Walt rozbija się na środku pustyni camperem, mija go kilka wozów strażackich, ale żaden ze strażaków nie wpadł nawet na to, aby zadzwonić po pomoc. Wiadomo, że na pustyni ktoś ginie po kilku godzinach, a straż po prostu olała ten rozbity samochód.
- parkowanie tego campera u Pinkmana w ogródku, plus jeszcze przez kilka dni z trupem w środku, który musiał nieźle śmierdzieć.
- człowiek taki jak Walt mordujący z zimną krwią ludzi. Nawet Pinkman miał opory, a jest bandziorem, a ten proszę, urodzony morderca
- wątek z kawałkiem talerza, który rozbił się Waltowi, gdy ten tracił przytomność. Na co on niby właściwie liczył?
- szwagier wie, że w Walta szkole jest twórca narkotyków, rozmawia z żoną i szwagierką (żoną Walta) o najmniejszych bzdurach, ale jeszcze nie zdążyli się połapać, że Walt zna Pinkmana i to on jest tym chemikiem.
- akcja z Tuco czy jak on się tam zwał była według mnie mało wiarygodna. Najpierw chciał ich wywalić z biznesu, a potem doszedł jednak do tego, że mają najlepszy towar na rynku i warto z nimi współpracować, choć od początku to wiedział.
- Walt jeździ na akcje do Tuco swoim samochodem i tak samo swoim samochodem zgarnął z ulicy zamroczonego Domingo. I nikt tego oczywiście nie widział.
- Straż pożarna na pierwszym miejscu musi zająć się podpaleniem spowodowanym przez Emilio / Crazy 8. Dopiero po ugaszeniu mogą się interesować kimś takim jak Walter i jego rozbitym camperem. Poza tym, możliwe że zadzwonili po pomoc, ale nikogo nie zastali, bo wkrótce potem przyjechało auto holownicze i pomogło dwójce naszych bohaterów.
- A co złego w zaparkowaniu Winnebago na swojej posesji? W serialu, a w zasadzie w bodajże 2 - 3 sezonie sam Hank powiedział (podczas gdy szukał ów campera), że jest ich w Albuquerque tysiące i to nic dziwnego. A trup nie leżał więcej niż 2 dni. Dodać jeszcze te opary chemiczne, które sprawiają, że rozkład ciała jest inny = normalna rzecz.
- Gdybyś oglądała dalej serial, wiedziałabyś, że Walter tak naprawdę nie zaczął gotować metaamfetaminy dla rodziny, tylko dla swojej chorej ambicji. Zresztą robił notatki, w których były dwie kategorie: zostawić przy życiu i zabić. Przed zamordowaniem chciał nawet go wypuścić, ale gdy się okazało, że ten go cały czas okłamywał, karmił jakimiś złudnymi historyjkami i trzymał w ręku kawałek ostrej krawędzi talerza by nim go dźgnąć, czego można się było spodziewać? Że go wypuści i da się zabić? No chyba nie.
- Bo Walter zanim tak naprawdę staję się zimnokrwistym sukinsynem, jest przesadnie ostrożnym facecikiem z 50tką na karku, który chce wykorzystać swoje życie na maksa, a nie trafić do więzienia z nieuleczalnym nowotworem. Dopiero potem zobaczysz (jak Ci się będzie chciało oglądać), że zaczyna być nieostrożny.
- Walt był nauczycielem Pinkmana. Trudno, żeby go nie znał, skoro go uczył przez parę lat i nawet go oblał z chemii. Poza tym, w pierwszym sezonie gdybyś nie oglądała serialu, skapnęłabyś się że taki sympatyczny Pan White może być producentem metaamfetaminy i mordercą? Bo ja nie...poza tym wątek z nowotworem trochę oddala go od podejrzeń, bo cała rodzina myśli, że jego dziwne zachowanie bierze się z choroby, a nie faktycznie kryminalnego otoczenia i problemów z tym związanych (następne sezony zmieniają podejrzenia, także warto oglądać).
- Tuco sam wspomniał, że żeby pozostać w grze, trzeba swoje ukraść. Myślał, że Walter jest taką samą ciotą jak Pinkman i da się skopać, ale się przeliczył. Dopiero gdy zdał sobie sprawę, że osoba która robi najczystszą metę (i zapewne nie wiedząc, że nie ma żadnych znajomości) może być zagrożeniem dla jego biznesu, dopiero wtedy postanawia ich wywieść na pustynie, przetransportować Waltera jako chemika dla meksykańskiego kartelu, a Jessego zabić. On miał w tym ukryty cel. Po prostu chciał poznać recepturę Walta, zresztą później zobaczysz, że jest to dużo bardziej zawiłe niż Ci się wydaje.
- A co w tym dziwnego? Przecież list gończy nie był jeszcze wtedy wydany na Tuco bo jego współpracownicy żyli i mieli się dobrze. Dopiero gdy zginęli, Hank zaczął nabierać podejrzeń. Poza tym, wiele osób przychodziło do Tuco, o czym może świadczyć osobisty strażnik i kamera. A dzielnica w której mieszkańcy żyli, nie była jakaś wybitna, widać że melina i patologia, więc dla nich samochód to nic dziwnego, ot kolejny ćpun który chce towaru.
Niedociągnięcia scenariuszowe? Podaj konkretnie jakie, a zapewniam Cię, że zostaną one wyjaśnione w logiczny sposób. Akurat do fabuły i gry aktorskiej w tym serialu nie można się przeczepić bo to największe zalety. Zresztą ten serial dla mnie nie ma większych minusów, wszystko dopięte na ostatni szczegół.
http://www.youtube.com/watch?v=PhPeAekdnfk - Tutaj masz przykład wybitnej kreacji Cranstona w późniejszych sezonach Breaking Bad. (cała scena, nie tylko urywek).
Nie oglądam urywków z późniejszych sezonów, bo mam zamiar oglądać ten serial później i nie chcę sobie spojlerować. Dla mnie niestety ma niedociągnięcia, ta cała akcja z Waltem wydaje się dość naciągana, może też przez to mnie ten serial nie wciągnął.
Do aktorów absolutnie nic nie mam, mogę mieć coś tylko do postaci i powiem, że niesamowicie mnie wkurza szwagierka Walta. Co za popieprzone babsko.
Patrz wypowiedź powyżej.
A Marie to kleptomanka która chodzi do terapeuty, nic dziwnego że jest tak irytująca. W końcu kobieta :D
No a co myślałaś? Wprost marzę o takim Tuco, który przyszedłby do mnie w nocy i utulił mnie w swe silne ramiona!
Żarty żartami, ale najlepsza jest Lydia w V sezonie, jakbym już miał wybierać. Taka niezdarna, obawiająca się o wszystko kobita spod ciemnej gwiazdy. Aż chciałoby się ją uratować przed złem i występkiem :D