Znowu obejrzałam "Łowcę jeleni"... Nie wiem który to już raz, w całości trzeci, wiele razy wytrzymałam tylko do połowy i wychodziłam, bo generalnie nie nadaję się oglądania do takich filmów.
Prawdopodobnie w ogóle nigdy nie skusiłabym się na ten film, gdyby nie to, że Chris dostał Oscara za rolę Nicka - a nie obejrzeć oscarowej kreacji ukochanego aktora to tak trochę głupio.
Bilans: łezka poleciała mi tylko w jednym miejscu (czyli robię postępy), i to nie w najbardziej spodziewanym, kiedy Walken płacze, tylko wtedy jak zaczyna się śmiać tuż przed śmiecią, i mówi: "one shot".
I znowu przez dwa tygodnie będę śpiewać "Can't take my eyes off of you... para, para, pa pa parara..." :)