całkowicie zniechęcił mnie to postaci Jamesa Bonda. Jego socjalistyczna uroda i antyczna muskulatura całowicie odbiera urok osobisty i czar słynnemu brytyjskiego agentowi, bezbłędnie wykreowana przez chociażby Rogera Moora. Oglądając części z udziałem pana Moora można było być pewnym, że siłą 007 jest inteligencja i spryt podczas gdy Daniel Craig z wrogami walczy siłą mięśni i mimiką rodem z socrealistycznych rzeźb. Szkoda - zrównało go to z wieloma innymi superbohaterami.
Jak widać twórcy filmów nie silą się już na orginalność.
Nie wypowiadam się na temat poziomu aktorstwa tego pana, gdyż widząc go ogarnia mnie złość, iż został on wybrany na następcę Pierce'a Brosnana. Bardziej szarmanckich w Anglii już nie ma?
To co zrobił Moore to NIE jest James Bond. Bond nie rzuca "cool tekścikiem" co kilka sekund nie ma wyglądu 60 latka i nie boi się używać mięśni
Kazdy sie bulwersuje ta mysla ze Bonda gra inny aktor niz byl poprzedni... Jestem fannka kazdego jednego Bonda nie ma znaczenia jaki aktor tam gra. Jestesmy przyzwyczajeni do typowego "starego" Bonda a spojrzmy z innej perspektywa na Bonda w Daniela wykonaniu. Nie jest az tak dowcipny jak inni ale ma iskre poczucia humoru. Nie boi sie walczyc cialem gdzie inni Bondowie unikali tego. Nowy Bond jest naprawde spoko - cos nowego!!!
To właśnie ci szarmanccy aktorzy wcielający się w rolę bonda byli kiepściutcy, cukierkowi - kino komediowe w stylu zabili go i uciekł.
Casino i quantum pokazuje widzowi jak powinno wyglądać kino akcji krwawe,brutalne z wielką dawką napięcia...
tak właśnie powinien wyglądać bond który prawie ginie lub jest mocno poturbowany i obficie krwawi.
Oczywiście co się tyczy Moora i Connerego, Brosnana to są to genialni aktorzy którym kazano grać prześmieszne bez napięca komedie pod tytułem James Bond.
Mamma Mia, Autor Widmo, Percy Jackson, Marsjanie Atakują i w żadnym nie pokazał nic dobrego. A genialni aktorzy to De niro, Pacino, Nicholson i inni.
Marsjanie Atakują to jest dopiero zajebisty film ahahahahaha.
Niedługo będzie "Penisy z Saturna Najeżdzają Nowy Jork"...
Szanowny bondziaku zapominasz o filmach takich jak: Robinson Crusoe / Góra Dantego / Afera Thomasa Crowna / Krawiec z Panamy / Kumple na zabój / Krew za krew / Autor Widmo.
Pierce Brosnan jest jednym z moich ulubionych aktorow tej dekady. Wszystkie filmy powyzej ogladalam i naprawde klase ma ten aktor. Ogromny talent i swietny Bond. Dodam jeszcze Pozew o milosc i Po zachodzie slonca swietne.
Trochę się zagalopowałem z tym "Każdy". Na razie ustepuję tobie ale gdy namierzę kolejne twoje literówki to dam znać.
tomucho77 ma rację. Obejrzeliście kilka filmów z dawnym bardziej cukierkowym Bondem, i myślicie że wiecie jak powinien wyglądać agent specjalny. Każdemu człowiekowi inaczej patrzy z oczu. Zwykle na filmach jest to aktorek-przystojniaczek, "prawdziwy mężczyzna" z pudrem na twarzy. Poprzedni Bondzi wyglądali jak by prędzej pomogli staruszce przejść przez ulicę, niż aby zabili kogoś z zimną krwią. Craig za to ma to zimne wojskowe spojrzenie, jak by miał już duże doświadczenie w walce, nóż i pistolet były częścią jego ciała, a zabicie kogoś nie wzbudzało żadnych emocji.
Właśnie tak powinien wyglądać agent tak jak ty go przedstawiłeś a nie takie cukiereczki piz*deczki ze starych bondów zabili go i uciekł.
dobrze jest,każdy był fajny:P liczy się fabuła a aktor to tylko dodatek bo rola nie jest arcy trudna
Stary bond nie był cukierkowy. Były to inne czasy, tytułowy bohater inaczej wykreowany to fakt, ale stary bond jak ktos juz wczesniej napisal nie byl napompowany miesniami, nie chodził spięty z wycwiczonym wzrokiem:starzy aktorzy grali bardziej naturalnie. Nie zapominajcie, że były to inne czasy, dziś człowiek woli zobaczyc innego bonda, brutalnego, krwawego. Każdy JM podchodził poniekąd pod gusta widzów. Kiedyś james symbolizował spryt, logikę, humor(tego oczekiwali w tamtych czasach, obejrzyjcie kilka starych filmów). Dzis sa inne czasy-jest inny bond. Na koniec dodam, moim ulubionym JM byl Sean Connery.
Zgadza się w starych bondach był "spryt, logika (aktorski nie filmowy) i humor, ale nic poza tym. W starych bondach brakuje logiki (nie tej aktorskiej bo ona jest w każdej części).
Connery i Craig bezwątpienia najlepiej zagrali Bonda ale pozostali też fajnie zagrali Bonda .Szczególnie Moore i Brosnan . Gdy nie Moore ta seria przestała by istnieć gdzieś w 1975 . Po Wietnamie i Watergate amerykańska publicznosć wolała oglądać bardziej wesołkowatego i widowiskowego Bonda . Moore do tej koncepcji pasował idealnie .Tymczasem kiedy Brosnan debiutował w roli 007 też nie miał łatewego zadania ponieważ skonczyła się zimna wojna a miedzy czasie kino akcji się bardzo zbrutalizowało ,młodsza widownia miała swoje gwiazdy takie jak Schwarzenegger , Stallone , Wydawało się ze leansowanie kogosć takiego w stylu bonda nie ma sensu .Brosnan się udału przekonać widownie ze james bond jest nadal potrzebny . W sumie wszczy 4 panowie fajnie zagrali bonda . Pozdrawiam
I tu się z tobą zgodzę całkowicie. Nie jestem w stanie znieść tej chamskiej gęby i prostackiego zachowania. Jakiś jeden z drugim maderfaker wybierając go w/g nie wiadomo jakich kryteriów i pisząc scenariusze godne Mariana Pudziana i jego walk w MMA zabili legendę - i co przecież stanowiło o wyrazie tego bohatera - cały urok osobisty Bonda.
Nieźle się uśmiałam z twoich określeń dotyczących urody i muskulatury Daniela Craiga, ale muszę przyznać że zawierają ziarnko prawdy (wyrzeźbione ciało to sprawa oczywista, ale co do tej urody to coś w tym jest). Co do braku sprytu i inteligencji granej przez niego postaci można wytłumaczyć to faktem, iż w ostatnich częściach serii o James'ie Bondzie bohater jest młodym agentem, który dopiero co zaczyna swoją karierę w szpiegowskim świecie, więc jeszcze nie nabył tych umiejętności, a szarmancja, kurtuazja itp. cechy, którymi charakteryzował się Agent 007 (wg mnie najlepszy był Sean Connery) przychodzą wg mnie wraz z wiekiem (oczywiśnie nie jest to reguła w przypadku większości mężczyzn...). James Bond wg mnie "ułożył" się póżniej, nabrał życiowego i zawodowego doświadczenia. Wydaje mi się jednak, że twórcy ostatnich 2 opowieści o J.B. wcale nie zrobili tego specjalnie, tylko po prostu przypadkiem. No ale jak śledziłam doniesienia o tym kto ewentualnie miałby zostać nowym agentem Jej Królewskiej Mości to sama nie widziałam żadnych poważnych kandytatów. Daniel Craig wg mnie nie jest, biorąc pod uwagę kilkudziesięcioletnią historię serii - najlepszy, ale jest OK. Więcej zarzuciłabym złego filmom samym w sobie, niż złej obsadzie. Należy też przy tym temacie pamiętać, iż zawsze tak bywa ze starszymi filmami (zwłaszcza gdy pierwszy raz ogląmy je w dzieciństwie), że pierwowzór bohatera zawsze wydaje się być najlepszy, niedościgniony, a sama postać podlega mitologizacji (może to za duże słowo, ale wiecie o co mi chodzi) itd. i jak tu im dorównać? zostaje tylko tworzyć inną, nową jakość (jak zapewne postanowili producenci Casino Royal i Quantum of Solace). Jak tylko marzę o dobrej piosence przewodniej jak np. "Golden Eye", bo te ostatnie są do d... :)
100% racji. Daniel Craig to niestety już nie-Bond. Filmy z jego udziałem mogłyby nosić zupełnie inne tytuły, bohater mógłby się zupełnie inaczej nazywać. Nikt by nawet nie zauważył.
Mnie sie bardzo podobał w "Casino Royale". Pokazał bardziej "ludzką" stronę agenta 007 - Bonda wrażliwego, niedoskonałego, porywczego, naiwnego w miłości. :p
Roger Moore był najgorszym z wszystkich Bondów. Dlaczego? Bo był ciotowaty. Patrząc na niego miałem wrażenie, że jak dostanie w pysk to się popłacze. Najlepszy w roli Bonda był Connery - szarmancki, czarujący, silny, odważny i nieporuszony. Taki jak Bond powinien być. Na drugim miejscu Brosnan - to samo co Connery tylko nie tak dobrze. Potem Craig, jakoś ujdzie w tłumie, chociaż szału nie ma i na końcu Moore - po prostu tragedia.
wygląda jak pień, przez to że jest szeroki w stosunku do wzrostu a twarz też raczej jak chłop spod moskwy