Nie wiem czy to wszystko prawda ale informacje są ciekawe http://joemonster.org/art/25833/Do_czego_zdolny_jest_Daniel_Day_Lewis
Swoją drogą musi być kiepskim aktorem skoro potrzebuje takich przygotowań, niektórzy aktorzy "wchodzą w rolę" w kilka sekund.
Nazwanie DDL kiepskim z racji jego przygotowań, zakrawa na ignorancję. Właśnie dlatego się przygotowuje, żeby swoją rolę jeszcze bardziej udoskonalić. Aktor musi mieć jakiś punkt odniesienia dla swojej roli, a poznając go z autopsji ma okazję zapoznać z sytuacją granego przez siebie bohatera, bardziej niż w jakikolwiek inny sposób. Wiemy wówczas, że takie przygotowanie opiera się na czymś prawdziwym i realnym, a nie na aktorskim widzimisię.
Lewis nie może wejść w rolę kilka seksund, bo nie gra w żadnym szajsie, tylko tworzy złożone kreacje, a swoim podejściem pokazuje, że poważnie traktuje swój zawód.
wiedziała, że tak będzie, to była tylko taka moja mała uwaga wcale nie złośliwa, bardziej chciałam się podzielić tymi informacjami z tymi którzy go lubią, wcale nie uważam żeby był kiepskim aktorem, nie bierzcie wszystkiego tak śmiertelnie poważnie
Jest taka anegdota z krecenia filmu Lekcja przetrwania (The Edge). Anthony Hopkins i Alec Baldwin ucekaja przed niedzwiedziem wiec sa widocznie zmeczeni... Wiec Baldwin okrazyl kilkakrotnie studio w ktorym krecili scene oraz zrobil 20 pompek. Wiec zmeczenie bylo prawdziwe. A co zrobil Hopkins? ZAGRAŁ...
Daniel Day Lewis jest przekonywujacy w swoich rolach. Ale jezeli tyle musi przejsc zeby tego dokonac, to musze przyznac ze dupa z niego a nie aktor. Bo aktor ma GRAC a nie BYC
Anegdotka przeklejona z komentarza z linku, ale mimo wszystko się odniosę. Jak ktoś nie ma nic wspólnego z aktorstwem to może rzucać slogany typu "grać a nie być", ale jednak osoby bliżej zaznajomione ze sztuką, lub wręcz ją tworzące zapatrują się zupełnie inaczej na tę kwestię. Do ról ludzi starych zatrudnia się aktorów starych, po to żeby starymi byli, a nie ich "grali". Ba, zdarzyć się może, że na starość aktor/ka gra bardziej przekonująco niż w młodości, bo rola starszej osoby bardziej go dotyczy, niż jakiejś obcej sobie postaci za młodu. Bardzo często zdarzało się (i zdarza nadal), że reżyser zatrudnia naturszczyków, po to, żeby zachowywali się jak najbardziej naturalnie (m.in w okresie włoskiego neorealizmu takie chwyty stosowano). Czyli znowu być > grać. Poza tym dochodzi do tego kolejna rzecz oczywista, czyli dobór aktorów do roli na ogół nie jest przypadkowy, postać o określonym charakterze, temperamencie, osobowości, sposobie bycia, mówienia, chodzenia, najlepiej wypadnie w wykonaniu aktora, którego cechy są bardzo podobne. No i w końcu, reżyserzy każą aktorom przygotowywać się do swoich ról nie tylko ucząc na pamięć tekstu, ale też zmieniając styl życia na czas kręcenia filmu (jak Martin Scorsese, który kazał Griffinowi Dunne nie wysypiać się i nie uprawiać seksu, tak żeby sprawiał wrażenie człowieka popadajacego w obłęd). Sami aktorzy też w ramach przygotowań do ról np. rozmawiają z osobami jakie mają grać lub uczą się danych umiejętności i nie świadczy to o braku dobrego aktorstwa, tylko wręcz przeciwnie - o profesjonalnym podejściu do zawodu.
A z jakiego to filmu Scorsese?
Ja uważam, że DDL czerpie świetną zabawę z tego przygotowywania się po prostu. Ale ostatnio zaczynam mieć wątpliwości, czy aktorem rzeczywiście jest takim dobrym. Nie widziałam go po prostu jeszcze w jakichś spontanicznych postaciach, rolach wariatów itp. Hmm... na przykład Norton jest spontaniczny. Potrafi (właściwie to już jest jego znak firmowy ;)) z charyzmatycznego, pewnego siebie krzykacza przejść w następnej klatce do nieśmiałego, przygłupiego jąkały. Podobało mi się jak w "Choć goni nas czas" Nicholson zagrał w szpitalu. Byłabym skłonna uwierzyć, że naprawdę był chory. Zagrał po prostu, podczas gdy Freeman wyglądał mi na zupełnie zdrowego człowieka. Ale z drugiej strony Nicholson właściwie przez całą swoją karierę gra w uśmiechu od ucha- wiesz o co chodzi ;)
Nie mów mi w czym grał, bo obejrzałam już z nim niemal wszystko. Role bardzo różnorodne, kontrastowe... np. Moja piękna pralnia a Aż poleje się krew- masakryczna różnica. Jednak zabrakło mi w jego filmografii czegoś takiego spontanicznego, magnetycznego. Nie użyłam słowa dziwak, tylko wariat. Depp gra dziwaków. Chciałabym zobaczyć DDL w roli niezrównoważonego psychopaty, seryjnym mordercy itp.
Niech nigdy, ale to przenigdy nie bierze roli w dramacie erotycznym - przygotowując się do występu, wyru*ha pół miasta, a później dadzą mu czwartego Oscara. DDL - wybitny artysta.
Chciałbym, żeby zagrał człowieka torturowanego przez jakichś zbirów i niech akcja dzieje się w Australii. Tam rośnie roślina Dendrocnide moroides czyli arcypokrzywa i zbiry będą go torturować tą pokrzywą. Żeby wiedzieć jak się zachować przed kamerą musiałby się naprawdę poparzyć tą rośliną.
Cytat na temat pokrzywy:
"Ukłucia powodują nieznośny ból trwający kilka dni a nawet miesięcy, dają o sobie znać nawet po kilku latach. Ból jest na tyle nieznośny, że może prowadzić do samobójstwa, jeśli nie zostanie na czas uśmierzony. Pewien oficer w służbie czynnej popełnił samobójstwo po kontakcie z gympie-gympie. To roślina ukarała go bólem za użycie jej liści do podcierania się.."