...ale teraz gra okropnie!!Ta jego maniera dziadzi-piernika,ta jego kiepska dykcja,to jego życiowe doświadczenie...Nie można go ani słuchać,ani oglądać!!!!!!
zgadzam się z tobą Olbrychski to już nie jest ten sam Olbrychski bo gra w tym durnym Klanie a należy do wybitnych a miałam o nim dobre zdanie.
POjawia sie w tych wszystkich programach typu Jaka to melodia,i w sumie nic nie mówi ciekawego tylko jest pffff.....kiedys czesto bywał w Majewski shhow i tez nic śmiesznego nie mówił tylko udawał jaki to on ma wspaniały głos.....juz dawno sie skonczył......tylko denerwuje oko i ucho o graniu w klanie nie wspomnę
Tylko że ta emerytura jest tak niska, że przyjął rolę w Klanie. Tak to jest, ale zgadzam się, że z wiekiem gra coraz gorzej, czego nie widzę u zagranicznych aktorów z jego pokolenia. Oglądałam go jakiś czas temu w "Dekalogu" Kieślowskiego i był bardzo dobry. Zupełnie nie to co dzisiaj. I jeszcze to łażenie do wszystkich telewizji...
zgadzam się, ja nigdy nie przepadałam za tym człowiekiem, mam wrażenie,że cały czas gra, nawet w życiu prywatnym !!
Zgadzam się. Na moje on nigdy jakoś wybitnie nie grał, ale na przestrzeni ostatnich lat, to już jest koszmar! Pamiętam, jak po SALT wszędzie z nim wywiady były i pytali go o różne aspekty pracy aktora. Dla mnie to była taka błazenada, jakich mało, bo na ekranie prezentuje się nie lepiej niż... drzewo. Niejeden statysta zagrałby niestety lepiej. Zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy fascynują się jego grą aktorską - on po prostu gra NIEPRZEKONUJĄCO.
Co do kiepskiej dykcji to się nie zgodzę jako językowiec, co do maniery dziadzi-piernika - faktycznie kilka nowszych ról ma w stylistyce mocno piernikowatej. W pewnym wieku nie chodzi się już w rozwleczonych koszulkach w kadrze, tylko w garniakach i krawatach, jak Anthony Quinn; inaczej wychodzi stara żaba na ekranie. Z całą sympatią do pana Daniela - nie ma tego typu ostrej urody, która pozwala chodzić na hippisa z siwą głową bez rozflaczenia.
Jedno, o co go podejrzewam językowo, to francuskie [r] w wymowie polskiej. Traf zdarzył, że po kilku jego nagraniach wierszy z wyjątkowo mocno zaznaczonym [r] posłuchałam płyty Yvesa Montanda - i jakoś znajomo to [r] zabrzmiało. Nie zdziwiłabym się, w końcu uczył się francuskiego całe życie i siedział kilka lat we Francji.
Zaznaczam, że jest to moje odczucie słuchowe.